Cud ojcowskiej miłości
Rodzicielstwo osób z niepełnosprawnością intelektualną to wciąż jeszcze trudny temat, z którym wiąże się bardzo wiele kontrowersji. Równie wiele dyskusji budzi kwestia odpowiedzialności karnej i pobytu w więzieniach ludzi z niepełnosprawnością intelektualną. Te tematy zostały poruszone w filmie koreańskiego reżysera Hwanga-Kyunga-Lee "Cud w celi numer 7", którego projekcja odbyła się podczas tegorocznego Korea Festival w Warszawie.
Yong-Goo-Lee, główny bohater filmu, mężczyzna z niepełnosprawnością intelektualną, to ojciec małej Yesung. Choć dziewczynka ma zaledwie sześć lat, to ona zajmuje się w domu rachunkami, pilnuje, by tata zjadł obiad i nie wydał wszystkich pieniędzy. W zamian za to mężczyzna odwdzięcza się rodzicielskim ciepłem i opiekuńczością. Pewnego dnia jest świadkiem śmierci córeczki komisarza policji; zanim dochodzi do tego zdarzenia, Yong-Go próbuje pomóc dziewczynce, zostaje jednak wzięty za pedofila i mordercę.
Niewinnie skazany
Pozbawiony możliwości obrony, na skutek sfabrykowanych dowodów trafia do więzienia, gdzie już pierwszego dnia zostaje dotkliwie pobity przez współwięźniów i skazany na los pogardzanego wyrzutka. Dopiero później, gdy ratuje swojego kolegę z celi, nazywanego szefem So-Yang-Ho, przed więźniem z konkurencyjnego gangu, jego sytuacja zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Współosadzeni zaczynają wierzyć w jego niewinność i odkrywają, jak wspaniałym i dobrym jest człowiekiem, a nawet postanawiają pomóc mu spotkać się z Yesung.
„Porwanie” dziewczynki, która śpiewa w odwiedzającym więzienie chórze, uruchamia lawinę wydarzeń, które sprawiają, że zarówno przebywający za kratkami kryminaliści, jak i oschły i nienawidzący wcześniej Yong-Goo komendant więzienia rozpoczynają wspólną walkę o oczyszczenie z zarzutów ojca Yesung.
Baśń i dramat
Film obfituje w emocje i naprawdę wbija w fotel. Jego autorzy łączą bardzo dramatyczną fabułę, która nawet najtwardszego widza nie pozostawia obojętnym, z elementami baśni filmowej, a nawet komedii. Mamy tu więc dosadne sceny przemocy, momenty wręcz slapstickowe; te jednak nie zmieniają ogólnego odbioru „Cudu”, a jedynie stanowią moment odpoczynku dla widza po bardziej dramatycznych momentach.
Kyung-Lee bardzo sprawnie przechodzi od poetyki dramatu psychologicznego do baśni filmowej. W filmie pojawiają się pełne dramatyzmu sceny spotkań Yong-Goo z córką. Nie brakuje też wzruszeń, np. w momentach, gdy więźniowie budują balon, by umożliwić ucieczkę swojemu koledze. Wszystkie te elementy znajdują się na właściwym miejscu i świetnie ze sobą współgrają, co sprawia, że film ogląda się nie tylko z zaangażowaniem, ale i z przyjemnością.
Bez zbędnych słów
Na osobne omówienie zasługuje wątek niepełnosprawności głównego bohatera. Jest to zdecydowanie najbardziej dramatyczny i budzący skrajne emocje element filmu. Z jednej strony widzimy, jak niepełnosprawność Yong- Goo jest wykorzystywana np. przez komisarza policji, który zmusza go do składania fałszywych zeznań, z drugiej jest ona ignorowana – jak wtedy, gdy jego rozmowę z Yesung o tym, że trzeba jeść warzywa i owoce, strażnik więzienny bierze za przekazywanie grepsu i przerywa widzenie.
Film w bardzo odważny i szczery sposób mierzy się ze sposobem postrzegania przez państwo i społeczeństwo koreańskie osób z niepełnosprawnością intelektualną. Nie ma tu zbędnego moralizowania ani taniego grania na emocjach. Film nie jest cukierkowy ani sztucznie dramatyczny. To wspaniałe kino, ukazujące prawdziwy kunszt reżysera i aktorów.
„Cud w celi numer 7”, mimo trudnej tematyki, zdobył serca koreańskiej publiczności oraz krytyki i stał się jednym z największych kinowych przebojów w tym kraju. Mimo rosnącej popularności zarówno kultury koreańskiej, jak i tematyki niepełnosprawności, żaden z polskich dystrybutorów nie zdecydował się jednak na jego emisję w Polsce. Tym większe podziękowania należą się organizatorom tegorocznego Korea Festival za pokazanie polskim widzom tego nietuzinkowego obrazu.
“Cud w celi numer 7”
Scenariusz i reżyseria - Hwang-Kyung-Lee
W rolach głownych: Ryu Seung-ryong, Kal So-won i Park Shin-hye
Film można obejrzeć w serwisie YouTube
.
Komentarze
-
Uczucia są bardzo ważne
26.06.2014, 22:23Nie widziałam tego filmu. To cudownie, że dodajecie go do biuletynu. Problem jest bardzo ważny, problem rodzicielstwa osób z niepełnosprawnością intelektualną. Nadal problemem jest też miłość czy inne relacje uczuciowe pomiędzy osobami z niepełnosprawnością intelektualną. Ograniczanie ich samodzielności i kurczowe przywiązanie do rodziców prowadzi w efekcie do błędnego koła: wzmacnia się niesamodzielność a więc zależność emocjonalną, a relacje emocjonalne czy uczuciowe z rówieśnikami są zminimalizowane. Ciągle na osoby niepełnosprawne patrzymy przez pryzmat rąk czy nóg, których nie mają a nie zawsze przez ich dylematy moralne czy emocjonalne.odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w Plebiscycie #Guttmanny2024! Głosowanie tylko do środy!
- III Wawerski Dzień Osób z Niepełnosprawnościami
- Dorabiasz do świadczenia z ZUS-u? Dowiedz się jak zrobić to bezpiecznie
- Immunoterapie wysokiej skuteczności od początku choroby – czy to już obowiązujący standard postępowania w SM?
- Nowa przestrzeń w DPS-ie „Kombatant”
Dodaj komentarz