Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Asystent na jeden dzień

09.06.2021
Autor: Mateusz Różański, fot. przypadkowi przechodnie w Warszawie, archiwum Anny Makowskiej
Źródło: Integracja 2/2021
sklep. Kobieta na wózku pokazuje produkt, który mężczyzna ma wziąć z półki

Zdecydowałem się. Postanowiłem jako wolontariusz spędzić dzień z osobą potrzebującą codziennego wsparcia, aby normalnie funkcjonować. Czy dałem sobie radę...?

Usługi asystenckie to w Polsce wciąż luksus. Choć od 2019 r. są finansowane z budżetu państwa, w ramach programu rządowego, świadczą je różne podmioty, wciąż to program pilotażowy, do którego dostęp jest bardzo, bardzo ograniczony. A potrzeby – ogromne.

Muszę nadmienić, że jako asystent nie mam żadnego doświadczenia – poza okazjonalnym pomaganiem pracującym w Integracji wózkowiczom. Nie kończyłem żadnego kursu ani nie przeszedłem szkolenia. Trudno więc porównywać moją pracę z pracą asystentów, świadczących usługi w ramach rządowego programu czy też z usługami świadczonymi przez organizacje pozarządowe. Byłem raczej asystentem wolontariuszem, którego zadaniem było reagowanie na potrzeby wspieranej osoby z niepełnosprawnością.

Śmieci po drodze

- Wreszcie zrobię solidne zakupy – ucieszyła się Daria Stawrowska, gdy zaproponowałem, że tego dnia mogę być jej asystentem.

Daria ma mózgowe porażenie dziecięce, skończyła studia i szuka pracy. Mieszka w Warszawie na Ursynowie. Utrzymuje się z renty socjalnej i świadczenia uzupełniającego. Pracowała jako fundraiserka w Galerii Apteka Sztuki Stowarzyszenia Otwarte Drzwi. Później przez miesiąc prowadziła zajęcia z młodzieżą na podstawie scenariusza napisanego przez pracodawcę (na umowę zlecenia). Po miesiącu znalazła pracę w Stowarzyszeniu dla Rodzin, jednak ze względu na dużą odległość miejsca pracy od domu i problemy zdrowotne musiała zrezygnować.

Daria przyznaje, że usługi asystenckie bardzo by jej pomogły w codziennym życiu, a przede wszystkim w pracy. Z pomocą asystenta droga do miejsca zatrudnienia nie byłaby aż takim problemem, jakim jest, gdy pokonuje ją sama.

Moim pierwszym zadaniem była pomoc w założeniu kurtki i zapinanej na rzepy maseczki przed wejściem do sklepu. Drobne codzienne zakupy Daria jest w stanie zrobić sama. Ma wtedy na kolanach torbę i czasem tylko poprosi kogoś o pomoc przy ściągnięciu produktu z półki. Gorzej z „gabarytowymi” zakupami, zwłaszcza gdy musi kupić np. środki czystości albo udać się do centrum handlowego. To już jest wyprawa.

Mateusz prowadzi wózek Darii przez kałuże przechodząc między jednym chodnikiem a drugim
Nie mieliśmy wpływu na trasę ani pogodę...

- Po drodze wyniesiemy śmieci – instruuje mnie Daria, ubrana i przygotowana do wyjścia. – Mam przy tym pomoc rodziny, znajomych i przyjaciół. Zawsze korzystam z okazji, gdy ktoś u mnie jest z wizytą. Dlatego od razu poprosiłam o to ciebie – wyjaśnia.

Śmieci jest niewiele i są posegregowane. Pełen jest tylko worek z tworzywami sztucznymi. Przekonuję się, dlaczego ta czynność nie jest prosta dla Darii. Choć jej blok jest nieźle dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnością, to wrzucenie śmieci do wysokiego kosza – prawie niemożliwe dla mieszkańców poruszających się na wózkach. Zwłaszcza wzrostu Darii.

Droga do sklepu najeżona jest licznymi przeszkodami: pokonujemy nierówny chodnik, w dodatku miejscami dziurawy. Dzień wcześniej padało, dlatego mijamy sporo kałuż. Wydaje się to niewielkim problemem, ale brunatna woda może skrywać nieprzyjemne niespodzianki. Pchając wózek Darii, muszę zwracać uwagę na nierówności nawierzchni i omijać kałuże. Problemem są też krawężniki – choć na tyle obniżone, że nie stanowią przeszkody dla kół wózka, to wymagają ostrożności, aby ich pokonywanie nie zakończyło się lądowaniem na ziemi.

Zakupy w galerii

Docieramy na rozległy parking przed centrum handlowym. Jest czwartkowy poranek, więc nie ma tłumu kupujących ani ich samochodów.

- Kiedyś robiłam zakupy sama i któryś z sąsiadów podejrzał, jak powoli człapałam na wózku, więc powiadomił miejski ośrodek pomocy społecznej. Dostałam telefon z pytaniem, czy potrzebuję jakiejś pomocy. Takich mam uczynnych sąsiadów – opowiada ze śmiechem Daria.

Robimy spore zakupy. Długa lista zawiera warzywa, owoce, ser, kabanosy i środki higieny osobistej. Rozpoczynamy spacer w alejkach między półkami. Przygotowana wcześniej lista jest przez Darię na bieżąco uzupełniana. Dokładnie lustruje każdą półkę i wydaje mi precyzyjne polecenia. Mniej zdecydowana jest, gdy chodzi o konkretną decyzję. Kilkakrotnie cofamy się do mijanych wcześniej półek. Trochę czasu zajmuje też wybranie poszukiwanych przez Darię produktów: odplamiaczy w małych butelkach i szamponu o zapachu kokosa.

Gdy kupiliśmy wszystko z listy (oprócz świeżej kukurydzy, której nie było) i do tego co najmniej drugie tyle produktów niezaplanowanych, ruszyliśmy do kasy. Nie musieliśmy stać w kolejce ani mierzyć się z ponaglającym wzrokiem klientów podczas przerzucania zakupów do plecaka zawieszonego na plecach wózka Darii. Przed nami podróż w drugą stronę – z dodatkowym obciążeniem. W myślach błogosławiłem tego, kto zadbał o obniżenie w tej okolicy krawężników...



Pomoc przed zajęciami rehabilitacyjnymi – w obiektywie spotkanych ludzi, jak wszystkie zdjęcia w materiale

Wyprawa do „Mordoru”

Kolejnym punktem w planie dnia jest wizyta w ośrodku rehabilitacyjnym Fundacji Avalon przy ul. Domaniewskiej na warszawskim Mokotowie, czyli w sercu części miasta, nazywanej Mordorem. Tu stoją obok siebie dziesiątki biurowców. W czasach przedpandemicznych wędrowały tędy tysiące pracowników korporacji, których szefowie uznali, że akurat tutaj będzie dobrze umieścić siedziby firm. Stąd też ironiczna nazwa: Mordor – od tłoczących się na niewielkiej w sumie przestrzeni tłumów, które jak znani z Władcy Pierścieni orkowie bez przerwy walczą – tutaj głównie o miejsca parkingowe i o to, by przebić się przez niekończące się korki.

Podróż z Ursynowa do Mordoru (trzymajmy się już tej nazwy) jest dość łatwa. A to dzięki metru. Jako asystent wózkowiczki nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak wyglądałoby moje całodzienne wyzwanie, gdyby nie podziemna kolej stolicy. Warszawskie metro jest dobrze dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnością (z wyjątkiem wagonów starego typu – o czym później). Praktycznie wszędzie można dojechać windą – tyle że trzeba mieć w głowie topografię konkretnych stacji i wiedzieć, gdzie są windy i dokąd prowadzą. Daria ma „obcykaną” potrzebną jej część warszawskiego metra, więc sprawnie dyryguje mną, gdy dzielnie pcham jej wózek.

Po wyjściu na stacji Wierzbno przesiadamy się do autobusu. Kierowca, widząc osobę na wózku, wychodzi i rozkłada platformę, po której bez problemu wprowadzam Darię do pojazdu. Sama nie dałaby rady po niej wjechać, ale wtedy pomógłby jej kierowca autobusu. Na właściwym przystanku, po zasygnalizowaniu kierowcy naszego wychodzenia, wyprowadzam Darię z autobusu, tyłem po rozłożonej platformie, i udajemy się do Fundacji Avalon.

W Mordorze chodniki są bardzo wąskie, co szczęśliwie dla nas nie ma wielkiego znaczenia, gdyż w czasach pracy zdalnej rejon opustoszał i nie mijają się na nim zastępy pracowników. Uniknęliśmy mozolnego przebijania się przez śpieszące tłumy i slalomu między nieprawidłowo zaparkowanymi autami.

Siedziba Fundacji Avalon to przyjemne i dostosowane miejsce. Przed spotkaniem z rehabilitantką pomagam Darii zdjąć kurtkę i maseczkę, a także wyjmuję z jej plecaka koszulkę do ćwiczeń. Gdy Daria jest przebrana, idziemy do sali rehabilitacyjnej. Pomagam jej przesiąść się z wózka na specjalny stół. Teraz zaczyna pracę z rehabilitantką.

Podcast na Pradze

Po rehabilitacji i przebraniu się do wyjścia rozpoczynamy kolejny etap dnia. Naszym celem jest siedziba internetowego Radia Praga, w którym Daria jako wolontariuszka współprowadzi podcast zatytułowany MOŻLIWOŚCI niePEŁNOsprawności. Jak wskazuje tytuł, porusza tematy dotyczące niepełnosprawności i zaprasza osoby z niepełnosprawnością. Tego dnia gościem prowadzących będzie blogerka Beata Ebert (z mózgowym porażeniem dziecięcym), znana w blogosferze jako „Beti Pingwinek”.


W pokonaniu schodów pomagają silne ramiona asystenta

Najpierw jednak trzeba się przedostać z Mokotowa na Pragę, a dokładnie – na ul. Szwedzką. Po raz kolejny dziękowałem w myślach za to, że przyszło mi pełnić funkcję asystenta w Warszawie, której mieszkańcy mogą korzystać z metra. Do tego jedna ze stacji drugiej linii jest właśnie przy ul. Szwedzkiej, tuż obok siedziby Radia Praga.

O ile jednak nowe wagony metra są dobrze dostosowane i nie ma problemu, aby osoba na wózku dostała się do wagonu, o tyle te starsze są problematyczne. Dlatego decydujemy się zaczekać na przyjazd nowszego składu. Trwa to kilkanaście minut i wyjeżdżamy ze stacji Wierzbno na stację Świetokrzyska, gdzie można przesiąść się na drugą linię, prowadzącą na prawy brzeg Wisły. Drugą linią, o której dostępność zadbała m.in. Integracja, jeżdżą tylko nowe składy. Korzyścią z poruszania się metrem jest zaoszczędzony czas. Okazało się bowiem, że jesteśmy prawie godzinę do przodu. Postanowiliśmy poświęcić ją na spacer, dostrzegając kontrast między monumentalnymi blokowiskami Ursynowa, błyszczącym stalą i szkłem Mordorem a starą Pragą, z jej kamienicami i podwórkami, ale też budynkami, do których dostać się można, jedynie pokonując schody.

Siedziba Radia Praga znajduje się też w budynku ze schodami. Dlatego, żeby Daria mogła się tam znaleźć, potrzebne są ramiona jej kolegów, a dziś także moje. W środku potrzebowała mojej pomocy w zdjęciu kurtki i dostaniu się do toalety, do której... również prowadzą schody.

Asystent koniecznie potrzebny

Gdy Daria wraz z dziennikarzem wolontariuszem byli zajęci audycją, miałem czas, by chwilę odpocząć. Po audycji i wydostaniu się z budynku wróciliśmy metrem do jej domu na Ursynowie – pogadać oczywiście o tym, jak bardzo osobie poruszającej się na wózku, nawet tak samodzielnej jak Daria, potrzebne są usługi asystenckie.

- Gdybym miała dziś sama to wszystko załatwić, tobym się nie wyrobiła. Z twoją pomocą dostawanie się z miejsca na miejsce zajmowało mi jedną trzecią czasu, jaki musiałabym na to poświęcić sama. Do tego pewnie musiałabym podjechać taksówką albo transportem specjalistycznym – przyznała.

Darii nie są potrzebne całodobowe usługi asystenckie – radzi sobie z czynnościami higienicznymi, ubieraniem się czy przygotowywaniem posiłków. Asystent potrzebny jej jest do pomocy w transporcie, przy większych zakupach lub pracach porządkowych albo też wtedy, gdy trzeba np. otworzyć... słoik lub puszkę. Wiele osób potrzebuje dużo bardziej intensywnej pomocy, bez której nie mogą wstać z łóżka lub skorzystać z toalety, nie mówiąc już o pójściu do szkoły czy pracy. Dlatego konieczne jest rozwijanie usług asystenckich i rozszerzenie do nich dostępu.

PS. Wszystkie zdjęcia zostały zrobione przez mijanych przez nas w różnych miejscach ludzi, którym bardzo dziękujemy.

Mateusz i Daria jadą metrem
Warszawskie metro sprzyja szybkim przejazdom między odległymi dzielnicami

Trzeba być gotowym na wszystko

Anna MakowskaAnna Makowska, asystentka pracująca dla różnych instytucji, w tym uczelni, fundacji i podmiotów prywatnych:

Asystent ma szeroki zakres obowiązków i jeszcze szerszy wachlarz umiejętności. Zdarzało mi się pomagać osobom z niepełnosprawnością podczas ślubów i pogrzebów, ale też w zakupie dywanów, a nawet całego mieszkania. Pomagałam osobie, która grała na giełdzie, ale nie mogła obsłużyć komputera, i dyktowała mi, co mam robić. Z jedną panią przez rok chodziłam na basen i pływałyśmy obok siebie na torach.

Wraz z nastaniem pandemii pojawiły się kolejne obowiązki, które zamieniły mój dom w komputerowe centrum dowodzenia. Niedawno pracowałam ze studentem z niepełnosprawnością ruchową i dużymi problemami komunikacyjnymi. Żeby wspierać podczas zajęć online jego i inne osoby, muszę mieć włączone trzy konta na różnych komunikatorach i jednocześnie na bieżąco prowadzić czat z tym konkretnym studentem. Pracuję więc „na trzy ekrany”.

Asystent cały czas musi być gotowy na wszelkie niespodziewane sytuacje – bo osoby z niepełnosprawnością nie zawsze mogą uprzedzić, co może czekać nas w pracy z nimi, albo nie zawsze dysponują kompletem informacji. Kiedyś miałam towarzyszyć osobie niewidomej podczas spaceru. Wydawało się, że to będzie miłe i proste zadanie. Na miejscu okazało się, że pani jest niewidoma, ale oprócz tego waży około 120 kilogramów, porusza się na wózku i mieszka na pierwszym piętrze bez windy. Takie sytuacje są na porządku dziennym i wymagają, by zaplanować, jak pomóc danej osobie lub – w pewnych sytuacjach – odmówić usługi.

Zarobki

Według Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń asystent osobisty otrzymuje na rękę (najczęściej) 2470–3373 zł. Natomiast asystent osoby niepełnosprawnej: 1949–2619 zł (źródło: portal wynagrodzenia.pl).

Zobacz także: Usługi asystenckie w praktyce. Jak działa program?


okładka magazynu Integracja: kobieta w średnim wieku w czarnym golfie i niebieskim swetrze podaje swoje palce pod palce swojej córki z niepełnosprawnością. Młoda kobieta ma na sobie pomarańczowy sweterArtykuł pochodzi z numeru 2/2021 magazynu „Integracja”.

Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.

Komentarz

  • A co z gorszymi przypadkami?
    Marcin
    10.06.2021, 14:00
    Tylko pani jest samodzielna w podstawowych czynnościach, a co z osobami które trzeba umyć, podetrzeć? Jak zwykle pokazuje się te lżejsze przypadki resztę spychając na margines.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas