Bogusława Omelczuk. Malarka i żona malarza
Ludzie mówią o niej „artystka”, ale sama tak nie myśli. Po prostu od dziecka rysowała i malowała. Było to dla niej naturalne zajęcie, które sprawiało wiele radości. Porusza się na wózku, ale ręce ma sprawne. Maluje, prowadzi samochód i dom. Mieszka w Poznaniu. Bogusława Omelczuk.
Obraz Bogusławy Omelczuk otwierający artykuł pt. Słodki pocałunek, olej na płótnie.
Samoistnie odkryta pasja otwierała ją na nowy świat, nowe fascynujące przestrzenie pełne kolorów i wrażeń, które wywołują.
- Z racji tego, że byłam na wózku, w czasach młodości nie mogłam się kształcić w kierunku, który kochałam. Niepełnosprawni byli wtedy traktowani jako tania siła robocza... – wspomina.
Uczyła się w latach 70. ub. wieku zawodu „monter aparatury radiowo-telewizyjnej” w SOSW w Busku-Zdroju, a po latach ukończyła liceum ogólnokształcące.
Chata zimą, olej na płótnie
Przy mężu
Na poważnie zaczęła malować po ślubie z Jerzym Omelczukiem (1957–2020). Połączyła ich wspólna pasja i talent. Jerzy miał dziecięce porażenie mózgowe. Był trzecim Polakiem, który został (w 1982 r.) stypendystą Światowego Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami (VDMFK). Od początku działalności w Polsce Wydawnictwa AMUN (należącego do VDMFK) był z nim związany.
„Nie lubię tego określenia: malował ustami, to powinno być zmienione na: malował duszą artysty przy użyciu pędzla, który trzymał w ustach…” – cytowano Jerzego Omelczuka.
Ostatni dzień wakacji, olej na płótnie
Bogusława i Jerzy tworzyli zgraną parę, ale byli jak małżeństwo włoskie. Była jego muzą, inspiracją i emocjonalnym odniesieniem, ale i po trosze asystentką. Często tłumaczyła to, co powiedział. Podziwiała jego prace. Nawzajem się inspirowali i wspierali. Rozstawali się i schodzili. Mają córkę Kingę, utalentowaną fotograficznie, teraz opiekunkę spuścizny artystycznej ojca.
Wiele sukcesów
Bogusława ma na koncie wiele sukcesów, które nazywa małymi: np. w Grudziądzu – na corocznych przeglądach twórczości osób niepełnosprawnych – zdobyła dwa razy pierwsze miejsce. Brała udział w wystawach zbiorowych w Kołobrzegu, Krotoszynie, Siemiatyczach, Grudziądzu. Jej prace są w zbiorach prywatnych w Polsce i za granicą. Interesuje się też aranżacją wnętrz, ekologią, naturalnym budownictwem. Kocha naturę i zwierzęta. W domu ma cztery psy i cztery koty. Wspiera schroniska, włącza się w akcje i walkę na rzecz krzywdzonych zwierząt.
Dziewczynka z misiem, olej na płótnie
Wraz z Jerzym i znajomymi wykupili kilkanaście lat temu konie skazane na rzeźnię, aby mogły spokojnie dożyć swoich dni. Bezpieczne miejsce pomógł znaleźć Dominik Nawa z Fundacji Przystań Ocalenie. W Skaryszewie, gdzie o wolność koni walczy od lat Scarlett Szyłogalis z Fundacji Tara, Bogusława była dwa razy. Emocje, jakie towarzyszą tamtemu miejscu, musiały znaleźć upust w jej twórczości.
W kolejce po śmierć, olej na płótnie
Portrety
Bogusława tworzy dobre portrety dzieci i młodych kobiet. Ujęła mnie roześmiana dziewczynka w białym kapeluszu. Obraz w tonacji brązu i bieli. Kolejna dziewczynka siedzi na łące z kwiatami w ręku. Dziewczynka w niebieskiej sukience emanuje radością. Dziecko przyłapane na fotelu bujanym wydaje się zawstydzone. Każdy portret Bogusławy jest przemyślaną kreacją i zaplanowanym działaniem. Ślady pędzla budują postać, portretują ją i definiują poprzez ruch. Nie ma tu nic przypadkowego.
Siostry, olej na płótnie
Empatia i protest
Wojciech Seńków, znajomy Bogusławy, z którym brała udział w protestach w obronie zwierząt, powiedział, że jest ona nie tylko bardzo dobrą malarką, ale człowiekiem pełnym empatii dla ludzi, zwierząt i przyrody. I to się czuje, gdy ogląda się jej dzieła.
Gosia Frąc, parająca się fotografią artystyczną, dodaje, że o Bogusi można mówić wiele i tylko rzeczy najpiękniejsze. Jako Artystce, Wojowniczce, Obrończyni, ale przede wszystkim o Człowieku. W sumie nie znajduje słów, aby ją opisać. „Nawet słowo: Wyjątkowa jest tu za słabe... Czasem nie można dobrać słów” – dodaje. Najgłośniejszy medialnie pokojowy protest w obronie koni ciągnących przepełnione wozy odbył się w 2014 r.
Młoda kobieta3, olej na płótnie
Zaczynał się przy parkingu fasiągów, a kończył przy schronisku pod Morskim Okiem. Uczestniczyli w nim Bogusia i Jerzy na wózkach.
- Serce rosło od patrzenia na nich – wspominają uczestnicy.
Podobne protesty odbywały się na rynku wrocławskim, w Warszawie, Poznaniu i Szczecinie. Echem tej aktywności Bogusławy są obrazy z cyklu „Empatia”, przywołujące w mojej pamięci wiersze Stanisława Kałuckiego z Ostrołęki, który słowami wywołuje to, co widzimy na obrazach Artystki. Poeta miał epizod pracy w zakładach mięsnych, a taka praca na zawsze zostawia ślad. Rzeźnię opisał w utworze „Śmierć chodzi”:
Po wysokich halach śmierć chodzi
w biały dzień odkłada żywoty
w pamięć wieczności
nim pustka wypruje z żył tętno
ostry kwik przecina ziarno ciszy
w kolejce pod stropem – plony
barwniejsze niż flagi.
Kosmiczne trajektorie
Twórczość Bogusławy Omelczuk przenika emocjonalność, ale jest ona pod kontrolą jej osobowości. Mam wrażenie, że obrazy powstają powoli, są starannie przemyślane, materializują się w procesie tworzenia. Nie wszystkie są ukończone, jakby w oczekiwaniu na oglądających, żeby między nimi pojawił się ktoś, kto „domknie” dzieło. Kto zatoczy malarskie koło i wytyczy nowe kosmiczne trajektorie oddziaływania i promieniowania na jej twórczość.
***
Kontakt z malarką, a także możliwość zamówienia portretu lub dowolnego obrazu: ava52@o2.pl.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz