Drugi dzień ME: Polska na drugim miejscu w klasyfikacji medalowej
Osiem medali wywalczyli w środę, 2 czerwca, polscy zawodnicy startujący w Paralekkoatletycznych Mistrzostwach Europy w Bydgoszczy. Biało-czerwoni w klasyfikacji medalowej zajmują drugą lokatę lokatę z dorobkiem 21 medali – siedmiu złotych, dziesięciu srebrnych i czterech brązowych.
W środowej sesji wieczornej żadnemu z biało-czerwonych nie udało się stanąć na najwyższym stopniu podium. Z kolei w porannej sesji złote medale wywalczyli Aleksander Kossakowski po biegu na 5000 metrów w kat. T11 i kulomiotka Renata Śliwińska w kat. F40.
Po dwóch dniach biało-czerwoni pod względem liczby medali są na drugim miejscu, ale w klasyfikacji medalowej, ze względu na mniejszą liczbę złotych krążków, są trzeci – za Rosją i Ukrainą.
Jedną z takich niespodzianek z pewnością był srebrny medal Krzysztofa Ciukszy w biegu na 100 metrów w kat. T36.
- Tak, muszę przyznać, że nie spodziewałem się, iż zdobędę medal. Na końcówce dałem z siebie wszystko, przyśpieszyłem i jest medal. Cieszę się, ale moim koronnym dystansem jest 400 metrów i mam nadzieję, że w sobotę zdobędę kolejny medal. A potem już tylko Tokio – mówił szczęśliwy medalista.
Srebro, choć mogło być inaczej
Bardzo rozczarowana za to po biegu na 1500 metrów w kat. T20 była wielka faworytka do złotego medalu Barbara Bieganowska-Zając, która ma w dorobku trzy złote medale igrzysk paraolimpijskich, a od 2013 roku nie przegrała ani jednego biegu w mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy. Bieganowska-Zając biegła na drugiej pozycji, ale, gdy zawodniczki wbiegały na ostatnie okrążenie, sędzia nie zasygnalizował tego dzwonkiem i nie miała świadomości, że za chwilę będzie już finisz. I wywalczyła srebro.
- My zawodnicy nie koncentrujemy się na liczeniu kółek, od tego są sędziowie, którzy mają dać znać, gdy wbiegamy na ostatnie okrążenie. Mój finisz wyglądałby zupełnie inaczej, gdybym wiedziała, że to jest ostatnia prosta. Byłam przygotowana na walkę z Ukrainką o złoty medal i byłam w stanie go zdobyć – mówiła zaraz po zakończeniu biegu.
Bardzo ambitnie o złoto walczył Tomasz Pauliński w pchnięciu kulą w kat. F34. Rodowity bydgoszczanin bardzo chciał się pokazać na swoim terenie i obronić tytuł mistrza Europy z Berlina, ale mu się nie udało. Choć pobił swój najlepszy wynik w tym sezonie, zajął drugie miejsce ze stratą dwunastu centymetrów do zwycięzcy.
- Dałem się z siebie naprawdę wszystko, zbliżyłem się do rekordu życiowego, ustanowiłem najlepszy swój wynik w tym sezonie, ale Rosjanin był mocniejszy. Trudno, cieszę się z tego srebra, tym bardziej, że wywalczyłem je w swojej rodzinnej Bydgoszczy. Fajnie, że udało się tutaj zorganizować te mistrzostwa – mówił.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz