LGBT, komiksy i zespół Aspergera. Posłuchaj rozmowy z Karoliną „Szarosen” Plewińską
- Chciałabym, żeby nie tylko osoby trochę inne musiały się dopasowywać, ale też żebyśmy my wszyscy wzajemnie się akceptowali, wzajemnie się rozumieli i chcieli się poznać; żeby był między nami dialog – mówi Karolina „Szarosen” Plewińska, rysowniczka i scenarzystka komiksowa, autorka m.in. rysunku „Kochajcie mnie, mamo i tato”, osoba w spektrum autyzmu. Mateusz Różański rozmawia z nią m.in. o jej twórczości, autystycznym coming oucie i tym, czy... można ściągać na klasówce. Zapraszamy do wysłuchania kolejnego podcastu (z transkrypcją) w ramach cyklu „Z każdym o wszystkim”.
Posłuchaj podcastu – rozmowy z Karoliną „Szarosen” Plewińską
- w serwisie YouTube:
Cykl podcastów „Z każdym o wszystkim”
Rozmowy na tematy kontrowersyjne, budzące emocje, ale przede wszystkim ciekawe i ważne dla każdego. Goście Mateusza Różańskiego, dziennikarza magazynu „Integracja” i portalu Niepelnosprawni.pl, łamią tabu i pokazują rzeczywistość daleką od stereotypów. Dzielą się swoją wiedzą, a trudne często doświadczenia potrafią przekuć w działania, dzięki którym świat staje się choć trochę lepszy.
Do tej pory w ramach cyklu ukazała się rozmowa z Katarzyną Szczerbowską, osobą z diagnozą schizofrenii, działającą na rzecz zmian w psychiatrii.
Transkrypcja podcastu
Mateusz Różański. Zapraszam na kolejny odcinek podcastu „Z każdym o wszystkim”, w którym poruszamy tematy kontrowersyjne, ciekawe, budzące emocje, ale przede wszystkim ważne i dotyczące nas wszystkich. Dzisiaj naszym gościem jest Karolina Plewińska. Rysowniczka, graficzka, scenarzystka komiksowa, a także osoba w spektrum autyzmu.
Karolina Plewińska: Cześć, cześć, dzięki wielkie za zaproszenie.
Na początku chciałem Ci pogratulować, bo ostatnie tygodnie to jakieś szaleństwo jeśli chodzi o Twoją osobę. Za sprawą akcji „Kochaj mnie mamo i tato” usłyszała o Tobie cała Polska. Naprawdę nie mogę wyjść z podziwu.
Dzięki wielkie. Powiem Ci, że sama jestem trochę w szoku, bo to wszystko zadziało się bardzo szybko. Odkąd opublikowałam ten rysunek „Kochajcie mnie mamo i tato” i to, co się w tym czasie wydarzyło… no nie spodziewałam się sama tego zupełnie. I myślę, że to jest sukces bardzo wielu osób, które komentowały na początku, wspierały; organizacji, które pomogły zorganizować to od strony formalnej też. I naprawdę to wszystko co się zadziało jest fantastyczne.
To może opowiedz tak pokrótce naszym słuchaczom, którzy nie słyszeli o Twojej akcji – czego ona dotyczyła?
Na początku, pod wpływem tego jak wiele bilbordów widziałam w Polsce – akurat jak wyjeżdżałam z Krakowa było ich mnóstwo – pod wpływem tego narysowałam swoją odpowiedź. Narysowałam spoliczkowanego chłopca z torbą w kolorach LGBT z podpisem „Kochajcie mnie, mamo i tato”. I opublikowałam na swoim fanpagu, ponieważ od lat publikuję tego typu rysunki u siebie, poruszające tematykę społeczną czy przemocy wobec dzieci, błędów wychowawczych, jakieś tematy psychologiczne też poruszam. Ale zaskoczyła mnie tym razem ilość komentarzy. Pojawiło się bardzo wiele komentarzy, że ludzie chętnie widzieliby coś takiego na bilbordach, żebym zorganizowała zbiórkę – bardzo chętnie dorzucą się do takiej zbiórki. Ale, ponieważ troszkę zaskoczyła mnie ta informacja i stwierdziłam, że nie poradzę sobie z formalnościami, to napisałam do kilku organizacji – czy nie pomogliby mi takiej zbiórki zorganizować. „Miłość nie wyklucza” mi odpisali, zorganizowali to, w dwie doby zebraliśmy pół miliona ponad złotych.
W tej chwili zbiórka przeznaczona jest na cele takie bardziej pomocowe, terapeutyczne dla młodzieży LGBT oraz na pomoc prawną. Równolegle podjęłam współpracę z Centrum Równości, tutaj w Krakowie, gdzie też otworzyłam drugą zbiórkę. Mam nadzieję, że to jest wstęp do czegoś większego, że zwiększy się świadomość na ten temat nieakceptacji, nietolerancji, przemocy w rodzinach. Przemoc wobec dzieci jest to taki temat, który często się przemilcza i jest na to jakaś zgoda… a właśnie we mnie jakoś na to nigdy nie było zgody – i na takie tematy.
No i ja widzę to po Twojej twórczości, gdzie na swojej stronie Szarosen art na Facebooku, zamieszczasz wiele rysunków, które dotyczą właśnie przemocy, dyskryminacji. Nasuwa mi się pytanie... Dlaczego ta tematyka, taka trudna tematyka jest Tobie aż tak bliska? Dlaczego tak wiele miejsca poświęcasz właśnie takim tematom?
Wydaje mi się, że jestem na to jakoś szczególnie wyczulona, ponieważ sama np. jak byłam w liceum, to jakoś przez to, że może trochę różniłam się od rówieśniczek – nie udało mi się nawiązać z nimi kontaktu. Czułam się taka nie do końca akceptowana w klasie. Też przez nauczycieli nie czułam się jakoś szczególnie lubiana. Wydaje mi się, że to mnie wyczuliło na problemy dzieci, które doświadczają różnych form przemocy – czy to, że nie są akceptowane, czy to, że spotykają się z przemocą np. fizyczną.
Obserwuję takie historie wokół siebie i od zawsze mnie jakoś bolały. Czy to w szkole, czy… wszędzie tak naprawdę... nawet wśród dorosłych osób... Zdarzały się takie historie, że mój znajomy z zespołem Aspergera, mimo że jest już dorosły, to został pobity w biały dzień. Pamiętam jak w zeszłym roku taką historię opowiadał, bardzo mnie to jakoś szczególnie zabolało. Dlatego że trochę się może różnił, trochę może inaczej się poruszał, że ludzie odebrali go jako osobę troszkę inną. Po prostu takie historie się dzieją, często ludzie jakoś o tym milczą, a we mnie to budzi takie bardzo silne emocje naprawdę.
Jako dziennikarz od lat piszę o autyzmie i zespole Aspergera. I prędzej czy później ta przemoc się pojawia, bo to jest chyba jedna z tych grup osób, która jest bardzo narażona na przemoc. Czy to w szkole, czy to ze strony rodziców, czy ze strony otoczenia, ale też taką przemoc systemową – taką, która polega na tym, że nie ma takiego wsparcia w otoczeniu dla takich osób. Jak Twoim zdaniem powinno wyglądać wsparcie osób autystycznych? Jak „neurotypowe” społeczeństwo (pozwolę sobie użyć takiego słowa) powinno odnosić się do osób w spektrum autyzmu?
Najważniejsze jest tutaj moim zdaniem szerzenie świadomości i szerzenie wiedzy, ponieważ jest to temat bardzo nieznany w Polsce, jeszcze ciągle świeży. Stąd biorą się wszystkie szkodliwe stereotypy i stąd ciągle jest to postrzegane jako jakieś dziwactwo. Wiedzę czerpie się np. z filmów, jakichś stereotypowych seriali, a nie ma to tak naprawdę związku z prawdą.
Warto, żeby ludzie uczyli się o tym, jak takie spektrum wygląda, a drugim krokiem jest po prostu akceptacja. Akceptacja nie tego, że jest jakieś jedno społeczeństwo i są ludzie, którzy odstają od tego społeczeństwa, i muszą się dopasować, muszą się dostosować. Tylko akceptacja tego, że my wszyscy jesteśmy w tym społeczeństwie i my wszyscy po prostu jesteśmy różnorodni – i ta różnorodność jest piękna. Chciałabym, żeby nie tylko osoby trochę inne musiały się dopasowywać, ale też żebyśmy my wszyscy wzajemnie się akceptowali, wzajemnie się rozumieli i chcieli się poznać – żeby był między nami dialog.
No właśnie, bo mówisz o tej akceptacji, ale to też jest kwestia samoakceptacji. Jak to w ogóle się stało, że otrzymałaś diagnozę? Jak wyglądała Twoja droga do zaakceptowania, tego że jesteś osobą autystyczną?
U mnie bardzo to się wiąże z samoakceptacją, bo rzeczywiście kiedy dostałam diagnozę, to było już 7 lat temu, jako osoba dorosła. Kiedy dostałam tę diagnozę bardzo długo to ukrywałam, ponieważ coming out zrobiłam dopiero na jesieni zeszłego roku, dosłownie kilka miesięcy temu. Ukrywałam to właśnie przez takie szkodliwe stereotypy.
Jak miałam 25 lat dostałam tę diagnozę, to dosłownie tydzień później słyszałam rozmowę dwójki moich bliskich znajomych o tym, że kiedyś do ich liceum chodził chłopak z Aspegerem i on był takim dziwakiem strasznym, takim odmieńcem, no i w ogóle były jakieś takie śmiechy, hihy.... Wiele takich sytuacji dawało mi do zrozumienia, że nie mogę się przyznawać ludziom, że mam ten zespół Aspergera. Bo nie zaakceptują mnie, będą mnie oceniali cały czas, będą sprawdzali czy rzeczywiście jestem taka dziwna, będą mnie porównywali do jakichś postaci z jakichś filmów o Aspergerze.
Bardzo wiele lat mi zajęło to, żeby się na to odważyć. Coming out zrobiłam dopiero na jesieni zeszłego roku, a mówię jestem już 7 lat po diagnozie. Droga do tego była trudna bardzo. Przede wszystkim była to droga do samoakceptacji, żebym jakoś sama siebie zrozumiała, zaakceptowała i pokochała. A drugą sprawą było to, że uświadomiłam sobie, że ludzie, którzy mnie otaczają – moi znajomi, to są ludzie, którzy naprawdę mnie lubią i naprawdę mnie akceptują. Jakoś dzięki temu odważyłam się napisać o tym publicznie w Internecie. I zobaczyłam, że po tym coming oucie nic się nie zmieniło tak naprawdę. Ludzie wcale mnie nie krytykują, nie oceniają, od dawna mnie akceptowali taką jaka jestem i było to bardzo fajne doświadczenie.
Mówiłaś o stereotypach. Czy mogłabyś podać dwa, które Twoim zdaniem są najbardziej szkodliwe i najbardziej niefajnymi na temat Autyzmu?
Jest wiele takich, a każda osoba z Aspergerem jest inna, bo jest nas bardzo dużo. Dla mnie osobiście, ponieważ jestem ekstrawertyczna i bardzo lubię ludzi, ludzie mi jakoś dodają pozytywnej energii w życiu, bardzo są dla mnie ważni – to dla mnie osobiście... boli mnie ten stereotyp, że ludzie z Aspergerem są aspołeczni, introwertyczni, nie wychodzą z domu, nie lubią ludzi. Boli mnie jeszcze może to, że uważa się że ludzie z Aspergerem są nieempatyczni, że nie mają uczuć, nie rozumieją ich, że są jak roboty, jak kosmici. Takie to jest wszystko przykre tak naprawdę i nie ma żadnego związku z prawdą.
Ja osobiście mam bardzo silne uczucia związane z takim stereotypem, takiej „męskości autyzmu” – że to jest cecha nawet nie tyle męska, co chłopięca. Jakbym tak policzył swoich autystycznych znajomych, to jest większość kobietami. Czym Twoim zdaniem różni się dojrzewanie czy funkcjonowanie już później w dorosłości autystycznej kobiety od takiego stereotypowego autystycznego mężczyzny?
Ja jako kobieta mam w ogóle bardzo duże szczęście, że zostałam zdiagnozowana w wieku 25 lat, bo statystycznie chłopców diagnozuje się szybciej. Natomiast kobiety zazwyczaj są diagnozowane później. Wynika to z tego, że kobiety jakby... jakby to określić słowami? My bardziej potrafimy się jakoś dopasować. Od dziewczynek wymaga się tego, żeby były bardziej towarzyskie, bardziej uśmiechnięte, żeby patrzyły w oczy, żeby ładnie się wypowiadały, ładnie poruszały. Natomiast jak chłopiec jest... wiadomo, że to wszystko jest takie stereotypowe, ale może coś w tym jest, że jak chłopiec jest taki bardziej zamknięty w sobie, cichy, to może pozwala mu się bardziej na to, żeby po prostu był sobą, żeby był może bardziej taki tzw. „niegrzeczny”. Wydaje mi się, że to może być ta główna różnica. Chociaż wiadomo, że każda sytuacja jest inna tak naprawdę i każda osoba jest inna.
Inność to poczucie odmienności, to poczucie nieprzystawania, to jest właśnie takie częste dla osób autystycznych. Jak wyglądało to u Ciebie? Już mówiłaś troszkę o tym, ale jak dokładniej to wyglądało, że czułaś się inna, odmienna, nieprzystająca? Jakbyś mogła to w paru słowach opisać?
Pojawiło się to w liceum, ponieważ w gimnazjum jeszcze miałam znajomych. Miałam tam koleżanki, z którymi miałyśmy wspólne zainteresowania. Rysowałyśmy, czytałyśmy książki fantasy. W liceum nagle pojawił się wśród koleżanek temat imprez, chłopaków, makijażu, alkoholu. Dla mnie to było takie... ja tego nie rozumiałam. Bardzo chciałam mieć wtedy koleżanki, ale nie byłam w stanie się z nimi dogadać, ponieważ moje zainteresowania były po prostu inne. I wydaje mi się, że właśnie w tym okresie dorastania jest takie uczucie bardzo przykre, kiedy nie jest się zrozumianym do końca. I to nie było tak, że ja chciałam być taką cichą dziewczynką w klasie i że byłam taka właśnie aspołeczna. To było tak, że ja bardzo lubię ludzi – i to mnie podwójnie bolało, bo nie byłam w stanie wtedy za bardzo utrzymywać jakichś relacji. Myślę, że na tym etapie życia, to najbardziej było widać.
Tak pomyślałem, że taki chłopiec autystyczny to jest stereotypowo taki niegrzeczny chłopiec, a taka autystyczna dziewczyna jest aż za grzeczna. I tak właśnie funkcjonuje jako taka cicha, szara myszka, która wszystkim się podporządkowuje, wszystkich słucha.
Może coś w tym jest, ponieważ pamiętam takie sytuacje ze szkoły, kiedy może byłam zbyt naiwna i dawałam się wykorzystywać. Bo też mam takie głupie historie, choć nie wiem czy o nich opowiadać… Jedna koleżanka z klasy – pozdrawiam ją, jeśli tego słucha – regularnie pożyczała ode mnie pieniądze, których nigdy nie oddała. To było akurat w gimnazjum. Było to bardzo naiwne z mojej strony oczywiście, ale wydaje mi się, że przez to, że dziewczyny z Aspergerem nie rozumieją za bardzo niektórych sytuacji. Wydaje im się że są miłe, że postępują dobrze, a wtedy często niestety spotykają się z czymś takim. Tak samo, ciężko jest ściągać na lekcjach, bo ma się takie wewnętrzne przekonanie, że przecież powinno się robić dobrze, prawda? Powinno się postępować według jakichś zasad.
A świat wymaga od nas, żebyśmy czasem te zasady łamali.
Tak, dokładnie. I na tym też polega przystosowanie tak naprawdę do życia. Tak ludzie żyją, ale to dopiero z czasem do mnie doszło, że tak można.
Że można czasem przejść na czerwonym świetle i nic nam się nie stanie?
Tak, dokładnie, że można ściągać na klasówce na przykład (śmiech).
No to ja od razu mówię, że nie można ściągać na klasówce. To jest bardzo niefajne, niewłaściwe i tego nie wolno robić. Dobrze, to może przejdziemy do tematu, który ja bardzo lubię, bo bardzo lubię twoje rysunki. Ja bardzo lubię to, co wrzucasz na Facebooka, bardzo lubię Twoje komiksy, bardzo lubię Twoje pocztówki. Opowiedz troszkę o tym, jak w ogóle stałaś się Szarosen, czyli taką popularną artystką internetową.
To było 18 kwietnia 2019 roku, kiedy wrzuciłam swój pierwszy komiks. To było pod wpływem jakiejś emocjonalnej rozmowy z kolegą, który powiedział, że „Czemu ty jesteś taka niezdecydowana?”. I ja, ponieważ łatwiej mi jest wyrazić swoje myśli poprzez rysunek – zawsze tak miałam – po prostu narysowałam mu komiks w odpowiedzi. O tym dlaczego typowa kobieta jest taka niezdecydowana. O tym, że dziewczynce mówi się jak się ma ubrać, że ona nie może sama decydować, że mówi się np. dziecku „przytul się do cioci”, kiedy dziecko nie lubi się przytulać. Mówi się „nie krzycz”, „nie płacz”, kiedy dziecko potrzebuje wyrazić swoje emocje, tak? O tym był mój pierwszy komiks. Ten akurat dotyczył dziewczynek i wrzuciłam go o jakiejś przypadkowej godzinie na fanpaga i nagle okazało się, że dostał ogromną ilość komentarzy. I ludzie też pisali, żebym też zrobiła męską wersję tego komiksu, więc parę dni później wrzuciłam podobny komiks o chłopcach. O tym, czego wymaga się od chłopaków, że na przykład mówi się chłopcom „chłopacy nie płaczą”. Odzew był naprawdę ogromny.
Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło dwa lata temu, a w tej chwili przez te dwa lata bardzo dużo się wydarzyło. Teraz czuję, że to jest coś co ja najbardziej kocham robić, że to jest coś w czym ja się bardzo odnajduję – ta seria komiksowa. To jest coś, co pomaga wielu osobom, bo od różnych psychologów, różnych nauczycieli w całej Polsce dostawałam takie komentarze, że moje komiksy przez to że są takie kolorowe, pozwalają na przykład pacjentom na terapii albo właśnie dzieciom w szkole oswoić się z bardzo trudnymi tematami. Pozwalają w prosty sposób poznać po prostu takie trudne tematy.
Takim trudnym tematem jest katastrofa klimatyczna i wszystkie zagrożenia ekologiczne, o których też pisałaś. Też stworzyłaś komiks do antologii „Ostatnie drzewo”, który mam na półce i czekam na lepsze czasy. Może coś o tym opowiesz?
Tak. Był to jeden z projektów, w którym brałam udział. Jeden z takich największych, najważniejszych dla mnie, ponieważ dla mnie osobiście dzika przyroda jest bardzo ważna. A była to antologia „Ostatnie drzewo”. Została wydana po to, żeby zebrać pieniądze na ochronę dzikiej przyrody w Polsce. Zebraliśmy ponad 40000 zł. Zaangażowało się około 50 polskich artystów – twórców komiksowych oraz twórców scenariuszy, ilustratorów. Było to nasze wspólne dzieło i była to jedna z takich większych akcji, jeżeli chodzi o polski komiks.
A jakie masz plany artystyczne? Twoja kariera artystyczna ruszyła z kopyta, stałaś się sławna. Jakie plany w związku z tym?
To w czym się najbardziej odnajduję, to jest ciągle Internet, więc najwięcej chcę działać w Internecie. Tam mam żywy kontakt z ludźmi, który jest dla mnie najważniejszy.
Akurat wczoraj miałam swoje pierwsze spotkanie na zoomie z patronami – z Patronite. Było to niesamowicie pozytywne doświadczenie. Bardzo mi się podobało, to na pewno nie będzie ostatnie – pierwsze, ale nie ostatnie spotkanie. Działalność internetowa w dużym stopniu.
Mam nadzieję na jakąś współpracę właśnie dalej z psychologami, z nauczycielami. Myślę też nad papierowym wydaniem tych moich komiksów, ponieważ pojawiły się głosy, że ludzie chętnie by to zobaczyli w formie książkowej.
Bardzo mnie zaskoczyło to, co się stało teraz z bilbordami, więc czuję, że chce się też angażować jeszcze bardziej w tematy społeczne. Wydaje mi się, że może udałoby mi się jeszcze ruszyć kampanię. Ponieważ teraz poruszyłam temat LGBT oraz przemocy wobec dzieci, to wydaje mi się, że może udałoby mi się poruszyć bardzo mało popularny temat zespołu Aspergera i tych stereotypów, które krążą na ten temat. Jest bardzo wiele tematów, które chcę poruszać. Ale też piszę czasami u siebie na blogu artykuły.
Jeżeli chodzi o takie moje twórcze marzenia, to marzy mi się publikować w jakichś gazetach albo w jakichś portalach to co tworzę – czyli te moje krótkie formy komiksowe. Myślę, że dałoby mi to ogromnie dużo satysfakcji, gdyby mi się kiedyś udało.
Ja od razu zachęcam wszystkich redaktorów naczelnych portali, tygodników, dzienników, miesięczników, kwartalników – wszystkich, żeby z tą dziewczyną coś robić, coś fajnego. Publikować Jej rysunki, to na pewno się wszystkim spodoba. Jak już opowiedziałaś to opowiedz może o takim życiu codziennym autystycznej kobiety. Co jest dla Ciebie problemem? Co jest dla Ciebie wyzwaniem? I co można byłoby zmienić, żeby ten świat był dla dziewczyn w spektrum lepszy, milszy, przyjemniejszy, mniej problematyczny?
Na co dzień nie myślę o tym szczerze mówiąc, bo mam to szczęście, że mam wokół siebie naprawdę cudownych ludzi, którzy mnie nie oceniają przez pryzmat zespołu Aspergera. Natomiast bardzo bym chciała głośno wypowiadać się na te tematy, żeby pomagać innym, szczególnie młodym ludziom, którzy na przykład dopiero wchodzą w okres dojrzewania, który jest taki bardzo trudny. To właśnie wtedy ludzie spotykają się najbardziej, moim zdaniem, z tymi takimi krzywdzącymi stereotypami. Mam nadzieję, że już się uporałam akurat z tymi problemami, ale wiem co to znaczy doświadczać wykluczenia i dlatego właśnie chciałabym pomagać w tym zakresie.
Czyli bardziej widzisz swoją rolę w budowaniu świadomości na temat problemów osób autystycznych?
Tak, tak, dokładnie. Bardzo ważne jest dla mnie działanie na rzecz młodych osób szczególnie. A także, jeszcze, chciałabym szerzyć tą świadomość po to, żeby dorosłe osoby dostawały tę diagnozę szybciej. W Polsce ludzie są diagnozowani np. w wieku 40 lat, co wiąże się z tym, że przez całe swoje życie borykają się z wieloma ciężkimi problemami, ponieważ czują, że są inni, a nie wiedzą z czego to się bierze. Często to prowadzi np. stanów depresyjnych bardzo ciężkich.
A teraz zadam takie pytanie, które bardzo często się pojawia w rożnych kontekstach. Co powiedziałabyś sobie nastoletniej teraz? Gdybyś miała maszynę czasu i nie wiązałoby się to z paradoksem czasowym, który rozsadziłby nasz wszechświat i spotkałabyś się z samą sobą kiedy miałaś 15-16 lat? Co byś sobie powiedziała?
Na pewno bym powiedziała, że: masz prawo być sobą. Że to co czujesz jest prawdziwe. Że nie musisz się pytać innych o zdanie o to, czy to co robisz jest słuszne czy nie, bo przecież sama to wiesz. Kieruj się tylko własną intuicją.
Myślę, że szkoła uczy nas, że odpowiedzi są dobre albo złe – i dlatego mi np. ciężko było podejmować decyzje. Nie byłam pewna czy to będą dobre decyzje, czy złe. Teraz już jako dorosła wiem, i mogłabym to powiedzieć młodszej sobie, że wystarczy kierować się intuicją, własnymi pragnieniami i nie ma w tym niczego złego. Nie ma dobrych albo złych decyzji, tylko po prostu... można żyć po swojemu i warto żyć po swojemu.
Często jak rozmawiam z osobami autystycznymi to pojawia się wątek tego, że człowiek musi odkryć to, czego on sam pragnie. To za czym on tęskni, nie pozwolić sobie, innym ludziom narzucić swoich oczekiwań i pragnień.
Tak, dokładnie. Jest wymagane od nas żebyśmy się dostosowywali. Tak naprawdę niezależnie czy mówimy tu o osobach autystycznych, czy neurotypowych. Wydaje mi się, że ogólnie jest coś takiego, że ludziom się narzuca odgórnie dostosowanie się do jakichś norm. System edukacji współczesnej jest tutaj dużym problemem, który właśnie wymaga dostosowywania się, zamiast wsłuchiwania się we własne pragnienia, we własne potrzeby i własne pasje. Ciężko jest w życiu dorosłym niektórym osobom odkryć te pasje. Tak jak ja odkryłam, że to co chcę robić w życiu – chociażby te moje komiksy i ilustracje – to też wiele razy zastanawiałam się czy ja w ogóle mogę to robić? Czy to nie jest dziwne? Czy to nie jest głupie? Czy rzeczywiście mogę sobie na to pozwolić i się tym cieszyć? Ale teraz wydaje mi się, że tak, każdy ma prawo do życia jak chce. Tylko trzeba to w sobie odkryć w pewnym momencie, pozwolić sobie na to.
Tylko jak to odkryć? Jak odkryć to, co będzie tym sensem naszego życia?
Wydaje mi się, że wystarczy próbować różnych rzeczy. U mnie było tak, że miałam wiele pasji. W gimnazjum i liceum próbowałam pisać powieści fantasy, ale okazało się, że nie mam do tego cierpliwości – niestety. Ale warto próbować. Całe życie można się rozwijać, można się uczyć nowych rzeczy. Niektóre się lubi bardziej, niektóre się lubi mniej, ale życie pasjami – realizowanie swoich pasji to jest naprawdę coś pięknego.
Tak na zakończenie. Czy Twoim zdaniem coming out autystyczny, przyznanie się do tego, że jest się osobą autystyczną jest łatwe? Czy warto to robić? Czy warto mówić o swojej nieneurotypowości?
Dla mnie to było bardzo trudne, ale tak jak mówiłam wiązało się to z tym, że bałam się reakcji otoczenia i tego, że będę jakoś oceniana i porównywana do tych stereotypów. Natomiast bardzo cieszę się z tego, że podjęłam tę decyzję. Ułatwia mi to rozmawianie z ludźmi, ponieważ jest coś takiego, że od osób z Aspergerem wymaga się dostosowania do otoczenia. Nazywa się nas osobami niedopasowanymi do społeczeństwa, a ponieważ tak się nas nazywa – to rozumiemy przez to, że musimy się dopasować. Dlatego przez większość życia ja udawałam osobę neurotypową. Nawet po diagnozie jak już wiedziałam, co mi jest – dalej twardo udawałam, odgrywałam swoją rolę. Chodzi o to, że takie „nie bycie sobą”, nie pozwalanie sobie na bycie sobą, naprawdę może doprowadzać do jakichś stanów depresyjnych czy jeszcze gorszych sytuacji. Mi to teraz nareszcie dało taką wolność, że ja mogę być sobą, rozmawiać z ludźmi o tym jaka jestem, mówić jak to wygląda u mnie. Taką jakąś swobodę mi to dało, że w końcu mogę być tak w 100 proc. sobą. Takie oszukiwanie siebie jest bardzo trudne. Myślę, że wymaga ogromnych zdolności aktorskich, ale jest zbyt trudne, bo ile można grać?
To w takim razie ja wszystkim osobom autystycznym, które nas w tej chwili słuchają życzę, żeby niczego grać nie musiały i żeby społeczeństwo akceptowało je takimi jakimi są i wspierało je w tym, czego pragną, o czym marzą i jakie mają plany. Bardzo Ci dziękuję Karolino, za bardzo interesującą rozmowę.
Dzięki wielkie.
Mam nadzieję, że także naszym słuchaczom ta rozmowa się podobała i w takim razie do usłyszenia i do zobaczenia. Karolino, czekam na Twoje kolejne komiksy!
Obiecuję, że będą, już się rysują, niedługo się pojawią.
Trzymam za słowo.
Dzięki wielkie.
To ja dziękuję i do usłyszenia.
Transkrypcja: Daria Stawrowska
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz