Siedlecka wojna podjazdowa
Parę dni temu portal transport-publiczny.pl zamieścił zdjęcie zbudowanego w Siedlcach przy ul. Kaczorowskiego ogromnego podjazdu dla osób na wózkach. Fotografia wzbudziła żywą reakcję internautów jako przykład absurdu architektonicznego. Jak się jednak okazuje, podjazd ten jest... zgodny z prawem, choć może nie jest do końca zgodny ze zdrowym rozsądkiem.
Imponujący siedlecki labirynt, przeznaczony dla osób na
wózkach, fot. Łukasz Pastor, www.transport-publiczny.pl
„Dzięki takim rozwiązaniom Polska zdobywa medale na paraolimpiadach...” – napisała ironicznie Joanna Warpechowska w komentarzu do tego zdjęcia na profilu facebookowym portalu transport-publiczny.pl. „W połowie drogi zapomniałam po co wjeżdżałam...” – dodała Kasia Jastrzębska. Z kolei Janina Wiśniewska zwróciła uwagę na mniej zabawny aspekt całej sprawy: „Nagroda się należy za innowacyjne rozwiązania. Cóż, jak na wózkach siedzą i nóg nie używają, to niech się chociaż trochę wysilą i ręce usprawniają. Jakaś masakra. Jak pokazałam to zdjęcie mojemu 20-letniemu synowi, który jeździ na wózku, to powiedział, że to niemożliwe, aby ktoś zdrowy na umyśle coś takiego zrobił, zaprojektował, że to musi być fotomontaż.”
Niestety, nie jest to fotomontaż.
Prawo a praktyka
Czy projektant tego podjazdu nie do końca wiedział, co robi? I tak, i nie. Kamil Kowalski, współpracujący z Integracją specjalista ds. dostępności, podkreśla, że mamy tu do czynienia z dwiema kwestiami: prawną i praktyczną. Jeśli chodzi o stronę prawną, to projektant jest „czysty”.
- Przepisy nie mówią o maksymalnej dopuszczalnej wysokości pochylni – tłumaczy Kamil Kowalski. – Znajdziemy jedynie informację o dopuszczalnej długości biegu. W większości wypadków będzie to 9 metrów, ale wystarczy podzielić pochylnię na krótsze odcinki spocznikami i wtedy zgodnie z prawem możemy umieścić dowolną liczbę biegów.
Podjazd robił wrażenie już na etapie budowy, fot. Urząd Miasta
Siedlce
W opisie projektu czytamy, że nachylenie podjazdu wynosi 5,33 proc., pojedyncze biegi nie przekraczają 9 metrów długości i mają barierki w odpowiednich miejscach. Są także właściwe spoczniki. Jest to więc zgodne z wytycznymi budowania pochylni, zawartych w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz. U. 2002 Nr 75 poz. 690 z późn. zm. - dokładne wytyczne znajdziesz tu: plik PDF). O co wobec tego chodzi?
- Od strony praktycznej sytuacja przedstawiona na zdjęciu jest oczywiście absurdalna – podkreśla Kamil Kowalski. – Czas potrzebny do pokonania tak długiej pochylni będzie bardzo długi. Musimy pamiętać o osobach ze słabszymi kończynami górnymi, dla których pokonanie tak dużej wysokości będzie bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Czasem pokonanie nawet jednego biegu potrafi sprawić dużo trudności. Przyjmuje się, że pochylnie powinno się budować do wysokości maksymalnie 150 cm. Przy czym jest to niepisana zasada. Powyżej tej wysokości raczej powinny być stosowane inne rozwiązania techniczne. Wydaje się, że w tym przypadku najkorzystniejszy byłby dźwig osobowy.
Labirynt, ale użyteczny
Zdaniem Pawła Mazurkiewicza, inspektora ds. komunikacji społecznej Urzędu Miasta w Siedlcach, winda nie byłaby jednak w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem ze względu na późniejsze koszty eksploatacji.
- To jest jednak urządzenie techniczne i trzeba myśleć o rachunku ekonomicznym, choć nie o samych pieniądzach, ale też pewnej efektywności korzystania z tego – zaznacza. – Przy bardzo małej liczbie korzystających osób trudno mówić, żeby robić tutaj windę, czyli urządzenie mechaniczne. Lepiej zrobić coś takiego, co jest bezobsługowe.
Paweł Mazurkiewicz przedstawił nam nieco szerszy kontekst budowy tego podjazdu. Otóż znajduje się on na peryferiach Siedlec, przy obwodnicy wewnętrznej miasta, czyli ul. Kaczorowskiego. Obwodnica ta przebiega w czymś w rodzaju wąwozu. Obok jezdni jest też chodnik i ścieżka rowerowa. Włodarze Siedlec chcieli, by miały one połączenie z biegnącą powyżej „wąwozu” ul. Prądzyńskiego, jednak różnica wysokości to niemal 5,5 metra.
Podjazd znajduje się na peryferiach miasta, fot. Urząd Miasta
Siedlce
- Projektant zaproponował podjazd – podkreśla Paweł Mazurkiewicz. – Brana była również pod uwagę winda, ale z uwagi na fakt, że z tego podjazdu korzysta niewiele osób, przypominam, że są to peryferie miasta, nie ma tam żadnych obiektów użyteczności publicznej, sklepów itp., wybraliśmy rozwiązanie podjazdu. W trakcie projektowania pojawiały się również głosy, że w tym miejscu w ogóle nie jest potrzebne żadne rozwiązanie, bo nie będzie nikomu służyć, poza tym nie jest ono wymagane przez prawo. Zdecydowano jednak, że skomunikowanie tych dwóch ulic jest potrzebne, nawet gdy niewiele osób z niego skorzysta.
Rzecznik magistratu zaznacza, że nikt z poruszających się na wózku mieszkańców Siedlec nie zgłaszał żadnych uwag do tego podjazdu.
- Ja wiem, że to wygląda jak labirynt, może groteskowo, ale naprawdę z tego można skorzystać – podkreśla Paweł Mazurkiewicz. – Może w tym przypadku trudno o tym mówić, ale zasadne jest pytanie, czy dla, powiedzmy, jednej osoby, korzystającej z tego na dwa miesiące, bo mało osób z tego korzysta, warto rzeczywiście inwestować grube pieniądze w windę?
Układ ulic w rejonie podjazdu, który widoczny jest po prawej
stronie, fot. Urząd Miasta Siedlce
Zabrakło refleksji
- Mam wrażenie, że komuś zabrakło zdrowego rozsądku, którym należy się kierować zawsze, a na pewno przy tego rodzaju architektonicznych zadaniach – komentuje Piotr Pawłowski, prezes Integracji. – W Wielkiej Brytanii, zanim wyda się środki finansowe na tak spektakularną inwestycję, wszyscy najpierw zastanawiają się, czy tego rodzaju rozwiązanie jest opłacalne nie tylko finansowo, ale przede wszystkim, czy będzie w sposób racjonalny służyło mieszkańcom lub innym użytkownikom. Jestem przekonany, że ten kuriozalny podjazd stanie się niebawem atrakcją turystyczną miasta. I tak jak wcześniej nie planowałem wyjazdu do Siedlec, to teraz już wiem, po co w najbliższym czasie tam pojadę.
Uważasz, że tak długi podjazd to dobry pomysł? Czy może lepsza byłaby jednak winda? Napisz nam o tym w komentarzu pod artykułem.
Komentarz