Winda niejedno ma imię
Dlaczego warto odróżniać dźwig osobowy od podnośnika pionowego? Kiedy dopuszczalne jest stosowanie platformy przyschodowej? Czy flexstep to odpowiedź na wątpliwości konserwatorów zabytków? Dlaczego schodołaz to listek figowy, a nie dostępność? Kamil Kowalski, dyrektor Integracja LAB, tłumaczy, jak myśleć o dostępności, gdy do pokonania są schody przy wejściu lub piętra w budynku.
Tomasz Przybyszewski: Wydaje się, że winda to proste urządzenie. Istnieją jednak różne rodzaje. W jednych wciskasz krótko przycisk z numerem piętra i jedziesz. W innych trzeba ten przycisk trzymać. Użytkownicy mają często problem z rozpoznaniem, jak działa urządzenie, do którego wsiedli.
Kamil Kowalski, projektant dostępności, dyrektor Integracja LAB: Nie tylko użytkownicy. Zdarza się, że i projektanci mają problem z nazewnictwem i nie zawsze wiemy, czy na pewno rozmawiamy o tym samym urządzeniu. Najczęściej mylone są ze sobą dźwigi osobowe i schowane w szybie podnośniki pionowe. One z zewnątrz wyglądają trochę podobnie. Taki podnośnik może przypominać przeszklony dźwig osobowy, natomiast jest między nimi zasadnicza różnica. Dźwig ma niezależną kabinę, która porusza się w szybie – murowanym lub szklanym. Nie mamy więc kontaktu z samym szybem, dzięki czemu jesteśmy w środku bezpieczni. Wciskamy krótko przycisk i kabina jedzie. Natomiast w podnośniku najczęściej nie ma oddzielenia platformy od szybu, czyli jego ściany są jednocześnie ścianami platformy. W związku z tym, jeśli w trakcie jazdy np. pasek od płaszcza nam się o coś zahaczy, to podnośnik musi się zatrzymać. To dlatego podczas jazdy nim trzeba zazwyczaj cały czas trzymać wciśnięty przycisk. Gdy coś nas odciągnie od panelu, coś się wydarzy, puszczamy przycisk i platforma natychmiast się zatrzymuje. Ze względu na bezpieczeństwo musi być także ograniczona prędkość takiego urządzenia. W odróżnieniu od dźwigu osobowego, w którym będąc w kabinie nie mamy kontaktu z szybem.
Obecnie dość łatwo wybrać urządzenie, które można wpasować w klatkę schodową, fot. Global Lift Polska Sp. z o.o.
Czyli choć oba urządzenia mogą wyglądać podobnie, z punktu widzenia użytkownika różnica między nimi jest zasadnicza. Zwłaszcza że nie każdy jest w stanie trzymać wciśnięty przycisk przez dłuższy czas.
Tak, to jest problem dla osób, które mają jakąś niepełnosprawność kończyn górnych czy ograniczoną sprawność ruchową ze względu na wiek. Do tego podnośnik porusza się stosunkowo wolno, więc przycisk trzeba trzymać wciśnięty dość długo. Nawet jeśli nie wymaga to dużo siły, to jest coś takiego, jak wysiłek statyczny, gdy takie użycie mięśni męczy. Do tego takie rozwiązanie nie jest intuicyjne. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że naciskamy guzik i winda przyjeżdża. Podczas audytów architektonicznych wielokrotnie byłem świadkiem sytuacji, kiedy np. rodzic z dzieckiem w wózku próbował skorzystać z takiego podnośnika, naciskał przycisk, puszczał i okazywało się, że winda nie przyjeżdża. Myślał, że jest popsuta, więc łapał wózek i wchodził z nim po schodach. Paradoksalnie, mniej problemów mają osoby z niepełnosprawnością, bo po prostu wiedzą, że takie urządzenia istnieją i na jakich zasadach działają.
Nawet w blokach mieszkalnych jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że wciskamy przycisk i winda zjeżdża do nas lub jedzie na wskazane piętro. Jedyne, co musisz zrobić, to w niektórych starszych windach domknąć drzwi wewnętrzne.
Ale nawet w takiej windzie starszego typu domyślamy się, że takie ręcznie otwierane drzwi muszą być zamknięte, by ona pojechała. Natomiast w przypadku podnośnika mamy coś, co działa w sposób nienaturalny, w kontrze do naszych przyzwyczajeń.
Dlaczego więc podnośniki pionowe są montowane?
One na pewno mają dwie przewagi nad dźwigami osobowymi. Po pierwsze są tańsze, a to często dla inwestora dosyć poważny argument. Może to być oszczędność nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Przy całym wydatku rzędu np. 100-200 tys. zł to spora różnica. Po drugie, podnośniki zajmują mniej miejsca. To wynika m.in. ze stosowanych mechanizmów. Oczywiście, powinniśmy dążyć do tego, by wymiar platformy, czyli części, z której korzysta użytkownik, był taki sam, jak w przypadku dźwigu osobowego, czyli minimum 110x140 cm. I poza skrajnymi przypadkami, gdy naprawdę brakuje miejsca, to się udaje. Różnica jest jednak w mechanizmie, który podnosi platformę. Dzięki temu szyb podnośnika ma niedużo większe wymiary od samej platformy. To często duża zaleta.
Podnośniki są estetyczne, bezpieczne i coraz bardziej energooszczędne, fot. Global Lift Polska Sp. z o.o.
Dźwig osobowy zawsze zajmuje więcej miejsca?
Szyb jest w nim większy, bo są tam różnego rodzaju zabezpieczenia, które powodują, że np. przy zerwaniu się mechanizmu kabina się zatrzyma. Jest też często potrzebne miejsce na przeciwwagę, bo kabina waży dużo więcej. Przeciwwaga sprawia, że do ruszenia kabiny potrzeba o wiele mniej energii. Przez to wszystko szyb dźwigu osobowego jest przynajmniej o kilkanaście, kilkadziesiąt centymetrów szerszy niż w przypadku podnośnika. Czasem ma to decydujące znaczenie.
Z kolei jednak zaletą dźwigu osobowego jest jego szybkość.
Zdecydowanie tak. To wynika z zasad bezpieczeństwa. W kabinie dźwigu nie masz kontaktu z szybem, natomiast w podnośniku najczęściej jest on możliwy. Podnośnik najczęściej będzie wolniejszy, ponieważ inne normy decydują o maksymalnej prędkości poruszania się. Dochodzi też kwestia drzwi. Współczesne dźwigi osobowe zawsze mają ich dwie pary. Pierwsza osłania osobę stojącą na danym piętrze przed wpadnięciem do szybu, a druga chroni osobę będącą w środku kabiny. Jest w takiej klatce, która w połączeniu z innymi mechanizmami ma jej zapewnić bezpieczeństwo. W podnośniku taka konstrukcja drzwi też jest możliwa i pozwala wtedy uniknąć ciągłego trzymania przycisku, ale raczej jest rzadko stosowana.
Za montażem podnośnika stoją jednak konkretne argumenty, głównym jest często ten finansowy. Czy zainstalowanie go zamiast dźwigu osobowego np. w czteropiętrowym budynku mieszkalnym ma sens?
Uważam, że nie. I nie chodzi tylko o to, że osoba starsza czy z niepełnosprawnością może mieć problem z obsługą podnośnika. Rzecz w ogólnej użyteczności dla wszystkich mieszkańców. Nawet jeśli na co dzień korzystają ze schodów, bo np. dbają o aktywność fizyczną, to są sytuacje, gdy chcą skorzystać z windy. Muszą wnieść ciężkie meble, wjechać z dzieckiem w wózku, zrobili duże zakupy itd. Podnośnik porusza się dość wolno, co wpływa na jego przepustowość. Trzeba dużo dłużej czekać na jego przyjazd, co oznacza, że część osób zdecyduje się jednak na schody, bo straci cierpliwość. To też może dotyczyć osób z niepełnosprawnością ruchu, dla których chodzenie po schodach jest problemem, ale jeszcze większym staje się zniecierpliwienie. Podejmują więc ten wysiłek, nawet jeśli finalnie tym podnośnikiem byłoby szybciej. Wiadomo, gdy się denerwujemy, podejmujemy czasem nieracjonalne decyzje.
Czy inne parametry, np. udźwig, jest w przypadku obu tych urządzeń na jednakowym poziomie?
Nie wszystkie, np. w dźwigach osobowych jesteśmy w stanie zapewnić zazwyczaj większą nośność. Podnośniki powinny jednak radzić sobie z ciężarem np. osoby poruszającej się na wózku elektrycznym. Choć ostatnio widziałem wózek, który ważył 250 kg. Plus pasażer, to daje razem nawet 350 kg. To jednak skrajna sytuacja. W większości przypadków podnośnik powinien wytrzymać co najmniej 300 kg.
Panel podnośnika pionowego powinien być opisany w brajlu, fot. Global Lift Polska Sp. z o.o.
Współczesne dźwigi osobowe ułatwiają życie nie tylko osobom z niepełnosprawnością ruchu. Wyświetlają informacje osobom głuchym i przekazują je głosowo, umożliwiając orientację osobom niewidomym. Przyciski są też opisane alfabetem Braille’a. Czy te standardy obowiązują też podnośniki?
Tak naprawdę przepisy, które dotyczą dźwigów osobowych i które opisują np. konieczność zastosowania komunikatów głosowych czy informacji dotykowej, nie do końca obowiązują w przypadku podnośników. Na pewno jednak podnośniki są w pewnym stopniu lepiej przystosowane dla osób z niepełnosprawnością ruchu. Pomijając konieczność ciągłego trzymania przycisku, zdarza się, że panel z nim znajduje się nie w pionie na ścianie, lecz pod lekkim kątem, niemal poziomo, co powoduje, że można oprzeć na nim dłoń. W pewnym stopniu ułatwia to trzymanie przycisku w trakcie jazdy, ale zapewnia też większą stabilizację, łatwiej po prostu trafić w ten przycisk. Do tego są one często większe niż w zwykłych dźwigach, ponieważ obsługują tylko kilka kondygnacji. Dwie, może cztery, ale nie jest tak, jak w 30-piętrowym budynku, gdzie na panelu trzeba zmieścić ponad 30 przycisków.
Czy producenci zamieszczają na przyciskach informacje w brajlu?
Raczej tak, choć niestety spotykam się z sytuacjami, w których ludzie produkujący podnośniki nie mają pojęcia, jak alfabet Braille’a wygląda, jak się go prawidłowo stosuje i robią często podstawowe błędy. Znaki bywają przeskalowane, czyli zbyt duże, a czasem składają się nie z sześciu punktów, jak powinny. Bo choć wypukły może być tylko jeden z punktów, to w dalszym ciągu pusta przestrzeń jest ważna. A osoby nieświadome tego potrafią tę pustą przestrzeń wykasować, bo uważają, że nic tam nie ma. Niektórzy nie wiedzą też, że liczbę trzeba w brajlu odpowiednio oznaczyć. Takie błędy rzadziej zdarzają się w dźwigach osobowych, przynajmniej tych produkowanych masowo.
Podnośnik pionowy zamontowany w budynku mieszkalnym, fot. Global Lift Polska Sp. z o.o.
Jak w takim razie najlepiej pokonywać różnicę wysokości? Czy jest jakaś kolejność decyzji o stosowaniu poszczególnych rozwiązań?
Moglibyśmy spróbować uszeregować te rozwiązania według ich użyteczności dla osób, które z nich korzystają. Wiadomo, że przy małych różnicach wysokości lepiej w ogóle unikać urządzeń technicznych. Jeśli możemy, zróbmy pochylnię. Zapewnia samodzielność, umożliwia także wjechanie rowerem czy z dostawą, jest praktycznie bezawaryjna, choć może wymagać np. odśnieżenia. Są oczywiście różnice wysokości, przy których pochylnia staje się kompletnie bezsensowna.
No dobrze, ale jeśli te różnice wysokości są za duże albo na pochylnię po prostu nie ma miejsca?
Wtedy w pierwszej kolejności zawsze warto rozważać dźwig osobowy. Jest najłatwiejszy w obsłudze, najszybszy, zapewnia największą przepustowość, więc skorzysta z niego najwięcej osób. Jeśli brakuje miejsca lub pieniędzy, jako zastępstwo dla dźwigu należy wskazać podnośnik pionowy. Ma pewne zalety, których nie można lekceważyć.
Dźwig osobowy, głównie ze względu na koszt, będzie też nieracjonalny, jeśli do pokonania jest np. tylko dziesięć schodków przy wejściu do budynku.
Wtedy alternatywa brzmi zazwyczaj: pochylnia czy podnośnik. Tu decydować będzie głównie ilość dostępnego miejsca. Jeśli go nie ma, bo pochylnia nie może być zbyt stroma, to decydujemy się na podnośnik. Możemy próbować myśleć o dźwigu osobowym, natomiast jeśli do pokonania jest metr wysokości, to koszt jego budowy będzie absurdalnie wysoki w stosunku do tego, co zyskamy. Oczywiście, jeśli w budynku w ogóle nie ma windy i jest kłopot zarówno z przemieszczaniem się pomiędzy kondygnacjami, jak i dostępnością wejścia, to można próbować rozwiązać to w taki sposób, by jeden dźwig osobowy załatwiał od razu oba te problemy. On będzie musiał być wtedy na zewnątrz, a nie w środku. Choć niestety w wielu budynkach klatki schodowe są tak rozmieszczone, że nie damy rady tak tego zrobić.
Czyli wybór brzmi: podnośnik do wejścia.
Tak, i zdecydowanie lepiej, jeżeli jest w szybie, szczególnie na zewnątrz, bo oznacza to ochronę w złych warunkach atmosferycznych. Z drugiej strony, wadą takiego zewnętrznego szybu jest to, że może się nagrzewać i w lato w środku może być jak w piekarniku. Nie w każdej sytuacji jest to więc najlepsze rozwiązanie. Warto to przemyśleć podczas projektowania.
Taki podnośnik pionowy też jednak wymaga miejsca.
Jeśli nie ma jak zmieścić dźwigu osobowego lub podnośnika pionowego, można rozważyć platformę schodową, zwaną też platformą przyschodową, ukośną lub podnośnikiem schodowym. Te urządzenia nie są opisane w przepisach, więc nie mają jednej nazwy.
Platforma przyschodowa we wnętrzu budynku, fot. Global Lift Polska Sp. z o.o.
Chodzi o taką rozkładaną platformę zamontowaną wzdłuż poręczy schodów?
Tak. Na pewno nie jest to rozwiązanie uniwersalne, bo trudno sobie wyobrazić przewożenie taką platformą roweru, małego dziecka w wózku czy osoby na wózku elektrycznym. Czasem nawet osoby poruszające się na wózku aktywnym nie chcą czekać, aż znajdzie się ktoś do obsługi tego urządzenia, i jeśli mają lekki wózek, proszą kogoś o wniesienie.
Ale przecież platformy przyschodowe są montowane właśnie z myślą o osobach poruszających się na wózku.
Tak, ale nie jest to najbardziej komfortowe. Przewożona osoba lub ktoś inny musi cały czas trzymać przycisk w trakcie jazdy. Prędkość jest dość mała, ze względu na bezpieczeństwo. Sam tor ruchu jest większy, bo pokonuje się nie tylko różnicę w pionie, ale i długość schodów.
Taka platforma jest też często schowana w pokrowcu i nawet nie wiadomo, czy działa.
Zwłaszcza gdy pokrowiec jest brudny. Pokrowiec, którego zresztą sama osoba z niepełnosprawnością raczej nie jest w stanie ściągnąć. Taki podnośnik, zwłaszcza starszego typu, jest też stosunkowo skomplikowany w obsłudze. To często kilka przycisków. Trzeba wiedzieć, który do czego służy i w jakiej kolejności należy ich użyć. Do tego do obsługi trzeba wezwać jakiegoś pracownika obiektu z kluczykiem lub pilotem.
Likwidując jedną barierę, czyli schody, tworzymy kolejną.
To rozwiązanie jest najgorsze spośród tych, o których rozmawiamy, najmniej użyteczne. Owszem, zdarza się, że i podnośnik pionowy jest zabezpieczony kluczykiem. Może to wynikać z oszczędności inwestora, bo żeby taki podnośnik bez szybu mógł być udostępniony do użytkowania wszystkim, to musi mieć szereg różnych zabezpieczeń, które dodatkowo kosztują. Jeśli inwestor nie chce za nie płacić, to podnośnik musi być obsługiwany przez przeszkoloną osobę.
Trudno chyba znaleźć osobę poruszającą się na wózku, która lubi korzystać z platform przyschodowych.
Myślę, że ważne jest jeszcze jedno. Taki podnośnik w momencie, gdy jest rozłożony, ogranicza szerokość schodów dostępną innym użytkownikom. W przypadku wąskiej klatki schodowej może się okazać, że w ogóle nie da się przejść podczas korzystania przez kogoś z platformy. Część osób z niepełnosprawnością nie lubi więc tego urządzenia, bo bardzo zwraca uwagę. Nie jest to więc rozwiązanie, które moglibyśmy nazwać uniwersalnym, czyli nie tylko użytecznym, ale też atrakcyjnym dla użytkownika i takim, które go nie stygmatyzuje.
Z tego wniosek, że takie rozwiązanie powinno się stosować w ostateczności. Widziałem jednak parę nowych budynków mieszkalnych, w których jest to głównym rozwiązaniem np. przy wejściu.
Z punktu widzenia przepisów jest to niestety rozwiązanie akceptowalne. Choć w naszej ocenie nieakceptowalne i będziemy dążyć do tego, by przepisy zmienić.
A z punktu widzenia użyteczności?
Uważam, że w nowym budynku, który projektujemy od podstaw i w którym możemy zrobić wszystko, wybór podnośnika schodowego jest decyzją absolutnie złą. W procesie projektowym możemy wymyślić sto innych rozwiązań. Zdarzają się też rozwiązania nieracjonalne, także z perspektywy kosztów. Zdarzają się bloki, w których jest osiem klatek schodowych, do których można wejść z zewnątrz. Platformy są tam zamontowane przy każdej z nich... Ile by nie kosztowały, łącznie powstaje słuszna kwota, za którą o dostępności budynku można byłoby pomyśleć zupełnie inaczej, tworząc np. równoległy ciąg pieszy przed budynkiem oraz pochylnię, którą można się do niego dostać.
Istnieją też rozwiązania o wiele bardziej innowacyjne. Należą do nich tzw. flexstepy, czyli schody, które zamieniają się w platformę.
One odpowiadają na pewien problem, obserwowany zwłaszcza w starszych, często zabytkowych budynkach, w których nawet montaż podnośnika przyschodowego jest niemożliwy. Zdarza się bowiem, że klatka schodowa jest za wąska i sama w sobie może nie spełniać przepisów dotyczących bezpieczeństwa pożarowego. Nie ma więc szans, by zamontować w niej dodatkowo platformę, która jeszcze tę szerokość zmniejszy. Taka decyzja w skrajnej sytuacji może mieć wpływ na życie ludzi, więc nikt się na to nie zgodzi. Przy niedużych różnicach wysokości rozwiązaniem może być zastosowanie takich nietypowych urządzeń, schowanych w posadzce lub na co dzień służących jako schody, które w razie czego zjeżdżają na jeden poziom i stają się podnośnikiem. To naprawdę świetne rozwiązanie do budynków zabytkowych, gdzie trzeba przekonać konserwatora, że może być dostępnie dla wszystkich, a samego rozwiązania nie musi być widać.
Flexstep może być zamontowany w prywatnym mieszkaniu, fot. Global Lift Polska Sp. z o.o.
Jaką wysokość można pokonać takim urządzeniem?
Wbrew pozorom, to wcale nie są małe wysokości. Może to być nawet powyżej metra, więc jest to bardzo rozsądny wybór przy rozwiązywaniu problemów wejść czy różnic poziomów w obrębie kondygnacji. Tego typu podnośnik może być bardzo mocnym argumentem zwłaszcza w dyskusjach z konserwatorem zabytków.
Jest jeszcze jedno urządzenie, nielubiane i często wyśmiewane zarówno przez osoby z niepełnosprawnością, jak również ich otoczenie. To schodołaz. Czy naprawdę jest zupełnie do niczego?
Moje doświadczenie i rozmowy z właścicielami obiektów, gdzie są schodołazy, a także rozmowy z osobami z niepełnosprawnością oraz wiedza o różnych sytuacjach niebezpiecznych, do których dochodzi przy użytkowaniu tych urządzeń, każą mi myśleć, że jest to rozwiązanie, które nie zapewnia dostępności w żaden sposób. Często okazuje się, że schodołaz nigdy nie był użytkowany. Jego kupno to taki listek figowy. Coś zrobiono dla dostępności, ale tak naprawdę nic z tego nie wynika. Gdy stopni schodów jest niewiele, osoba poruszająca się na wózku często woli być wniesiona do środka, niż wsadzana na schodołaz.
Nie każdy potrafi schodołaz obsłużyć. To też pewne ryzyko dla przewożonej nim osoby.
Większym problemem od samej obsługi jest bezpieczne wpięcie w schodołaz osoby poruszającej się na wózku. Warto zdawać sobie sprawę z faktu, że nie każdy wózek pasuje do danego schodołazu. Często jest tak, że dane urządzenie ma swój wózek, na który trzeba się przesiąść. Naruszamy więc sferę prywatności osoby z niepełnosprawnością, każąc jej przesiąść się z jej wózka na jakiś inny, a potem z powrotem na swój. Jest to więc absurdalne. W jednej z instytucji o mało nie doszło do wypadku. Zarządzająca nią osoba chciała pokazać pracownikom, którzy twierdzili, że schodołaz jest fatalnym rozwiązaniem, że nie mają racji. Podpuścili ją, sama usiadła na wózek, wpięty w to urządzenie. Skończyło się tak, że wózek się wypiął i ta osoba prawie spadła ze schodów. Dlatego ja twierdzę, że schodołaz to nie jest robienie dostępności, lecz jedynie alibi. Owszem, zapłacimy za niego stosunkowo niewiele i mamy spokój, bo z punktu widzenia przepisów nikt się do nas nie przyczepi. Ale nic to nie zmieni w życiu osób z niepełnosprawnością, które chcą do nas przyjść.
Skąd mają w ogóle wiedzieć, że takie urządzenie jest w budynku?
Często przez to, że jest nieużywany i stoi sobie w jakimś magazynku, sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje. Ktoś go zastawi czymś innym i nie można go wyciągnąć. Ma rozładowany akumulator, a jeśli ma opony, to brakuje w nich powietrza. Albo pracownik, którzy przeszedł szkolenie z jego używania, już dawno nie pracuje. Takich urządzeń używa się niestety najczęściej tam, gdzie osoba z niepełnosprawnością nie ma wyboru. Spotkałem się z dwiema takimi sytuacjami. Jedna to urząd, do którego trzeba wejść, bo trzeba coś załatwić. Nie pójdzie się do innego urzędu, bo jest się przypisanym do tego konkretnego, a nie wszystkie sprawy można załatwić przez internet. Musisz wejść i tyle. Druga sytuacja to szkoły. Dziecko nie zawsze powie, że to jest nie w porządku. Chociaż spotkałem się z takimi sytuacjami, że nauczyciele woleli wnieść dziecko z wózkiem na piętro, bo uważali, że tak będzie szybciej i... bezpieczniej.
Schodołazy bywają jednak używane przez rodziców i opiekunów dorosłych osób poruszających się na wózku. To po prostu oszczędność pleców, gdy np. w budynku, w którym mieszkają, nie mogą się doprosić o inne rozwiązanie.
Tak, jest to użytek prywatny, choć najczęściej wynikający z tego, że nie ma innego wyboru. Dlatego w dalszym ciągu nie uważam, że jest to dobre rozwiązanie. W takim przypadku jest ono w pewien sposób wymuszone. Przeważają tu jednak inne argumenty. Jeśli sąsiedzi nie chcą się zgodzić na inne rozwiązanie, to jest to czasem jedyna możliwość, by nie być uwięzionym w czterech ścianach.
Okiem instalatora
Tomasz Przybyszewski: Dźwig osobowy, podnośnik pionowy, platforma przyschodowa, flexstep. Każde z tych urządzeń ma swoje przeznaczenie. Od czego w praktyce zależy wybór konkretnego rozwiązania?
Paweł Odrzywolski i Jacek Sobolewski, Global Lift Polska Sp. z o.o.: Dźwig osobowy pełni funkcję transportu osób na duże wysokości podnoszenia, z wysoką prędkością. Charakteryzuje go to, że jest wyposażony w wiele elementów bezpieczeństwa, spełniających normy dźwigowe. Wymiar kabiny zależny jest od udźwigu.
Podnośnik pionowy stosowany jest w przypadku ograniczonego miejsca w podszybiu i nadszybiu. Wykorzystywany głównie dla niskich instalacji ze względu na prędkość podnoszenia 0,15 m/s. Komfort użytkownika zależy od wyposażenia urządzenia, przy zastosowaniu drzwi kabinowych i szybowych obsługa nie różni się od dźwigu osobowego. Brak drzwi kabinowych wymaga trzymania przycisku w trakcie jazdy. Przy instalacjach do 3 metrów podnoszenia można stosować uproszczone urządzenia, najczęściej o napędzie śrubowym, pozwalające na zrezygnowanie z szybu. Zabezpieczenia pełnią barierki o wysokości 1,1 m oraz bariery pod podłogą – przeciwzakleszczeniowe.
Platforma przyschodowa służy do przemieszczania osób niepełnosprawnych, wózków dziecięcych czy większych bagaży wzdłuż biegu schodów. Stosuje się je głównie w budynkach, w których nie ma możliwości zastosowania podnośników pionowych bądź dźwigów osobowych. Możliwe jest zamontowanie urządzenia do ściany lub słupków nośnych, przytwierdzonych do schodów. Możliwość złożenia urządzenia pozwala na zaoszczędzenie znacznej powierzchni użytkowej. Prosta budowa oraz dobre wykończenie nie zaburza walorów estetycznych pomieszczeń.
Flexstep to urządzenie o zaawansowanej technologii, dające właścicielowi możliwość użytkowania w postaci schodów bądź podnośnika pionowego. W miejscach, gdzie szerokość użytkowa jest ograniczona, a występuje konieczność usunięcia przeszkody architektonicznej, zastosowanie Flexstepa jest idealnym rozwiązaniem.
W praktyce wybór urządzenia zależy od miejsca do zagospodarowania, liczby korzystających osób, no i budżetu.
Flexstep zamontowany w jednej z restauracji, fot. Global Lift Polska Sp. z o.o.
Na ile klienci i projektanci są świadomi możliwości, ale i ograniczeń poszczególnych urządzeń?
Klienci i projektanci są w dużej mierze świadomi możliwości, choć niektóre nasze rozwiązania potrafią ich zaskoczyć. Różnorodność naszych produktów pozwala nam zniwelować najtrudniejsze bariery architektoniczne. Jednak często zdarza się, że klienci oraz projektanci nie są świadomi wymagań oraz przepisów, jakie muszą być spełnione, by miejsce nadawało się na instalację urządzenia. Spotykamy się z sytuacjami, że klient chce zamontować podnośnik w miejscu, gdzie pod urządzeniem przebiega piwnica, bądź nie jest świadomy, że urządzenie, które wybrał, potrzebuje zagłębienia w posadzce, tzw. podszybia.
Często też klienci i projektanci stawiają przed urządzeniami, typu podnośnik pionowy, zbyt duże wymagania. Należy pamiętać, że mają one głównie pełnić funkcję transportu osób niepełnosprawnych, dlatego ich wymiary oraz udźwig są ściśle określone i nie ma możliwości indywidulanej adaptacji. Zamontowanie tego typu urządzeń do transportu np. ciężkich towarów, ładowanych wózkiem paletowym, może doprowadzić do szybkiego zniszczenia.
W przypadku platform przyschodowych klienci muszą mieć na uwadze niską prędkość przemieszczania. Głównym zadaniem jest bezproblemowa, łatwa i bezpieczna podróż, a nie szybki transport.
Wybór dźwigu osobowego wiąże się z koniecznością wykonania szybu zgodnego z normami budowlanymi, zasilania trójfazowego, wentylacji i wszelkich innych prac, które są wymagane przez Urząd Dozoru Technicznego (UDT). Początkowy, stosunkowo duży wydatek na to urządzenie odpłaca jednak po oddaniu do eksploatacji szybkim i bezpiecznym transportem.
Niewątpliwą zaletą, niespotykaną w żadnym innym urządzeniu, jest możliwość stosowania Flexstepa zarówno jako schodów, jak i platformy pionowej. Znacznym ograniczeniem jest natomiast wysokość podnoszenia, która wynosi 1,25 m.
Różnego rodzaju urządzenia można dostosować do różnego rodzaju potrzeb, fot. Global Lift Polska Sp. z o.o.
Czy istnieją już w tej chwili rozwiązania, dzięki którym można powiedzieć, że do potrzeb osób z niepełnosprawnością dostosować można każdy budynek?
Rynek dźwigowy jest bardzo zaawansowany i oferuje szereg urządzeń, pomagających pokonywać bariery architektoniczne. Gama oferowanych przez nas produktów pozwala dobrać urządzenie do niemalże każdego budynku.
Partnerem artykułu jest Global Lift Polska Sp. z o.o.
Dane kontaktowe
Global Lift Polska Sp. z o.o.
ul. Jutrzenki 58
02-230 Warszawa
tel.: 504-870-039
tel.: 22 723 06 81
e-mail: biuro@global-lift.pl
www.global-lift.pl
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz