Ks. Bafeltowski: jest potrzeba posługi osób z niepełnosprawnością
Na początku miałem opory, żeby pokazać się publicznie, siedząc na wózku. To wymaga pewnego przełamania się wewnętrznego, jest trudne dla obu stron. Dlatego jest potrzeba obecności kapłanów z niepełnosprawnością – mówi ksiądz Andrzej Bafeltowski. od 20 lat poruszającym się na wózku.
Z księdzem Andrzejem Bafeltowskim w programie „Integracja” rozmawiał Piotr Pawłowski.
Piotr Pawłowski: Mam taką zasadę, że nie chodzę do
niedostosowanych miejsc. Gdy ktoś mnie zaprasza, to zawsze
sprawdzam, czy miejsce jest dostosowanie – jeśli tak, to idę. A jak
jest w Twoim przypadku – gdy ktoś cię zaprasza do głoszenia
rekolekcji, co odpowiadasz?
Ks. Andrzej Bafeltowski: Staram się być elastyczny. Są
takie miejsca, gdzie robię wyjątki, ale rzeczywiście ostatnio jeden
z proboszczów zapraszał mnie, by przyjechać na rekolekcje do jego
parafii. Spytałem go, czy jest tam podjazd dla osób
niepełnosprawnych i ile jest schodów. Odpowiedział: muszę
policzyć. Mówię: dobrze, to policz, zrób podjazd i wtedy
przyjadę.
Czy jeśli pojawisz się w danym kościele czy miejscu, a
są one niedostosowane, to później zostawiasz tę „otwartą furtkę” w
głowach: że następnym razem, jak się pojawi ksiądz Andrzej
Bafeltowski, powinniśmy być już przygotowani? Jest taka
otwartość?
Rzeczywiście, coś takiego zaczyna się pojawiać. Dwa lata
temu prowadziłem rekolekcje w małej parafii koło Piaseczna i
proboszcz mówił wtedy, że nie ma podjazdu, ale jakoś sobie
poradzimy i wnoszono mnie tam po schodach. Po dwóch latach przysłał
mi zdjęcie, że podjazd jest gotowy. Wziąłem to zdjęcie ze sobą i
chcę je pokazać. To podjazd, z którego korzystają także osoby
starsze i rodzice z małymi dziećmi w wózkach.
Chciał ksiądz proboszcz dostosować kościół i udało się –
nawet w małej miejscowości. Te dostosowania architektoniczne dzieją
na naszych oczach. A co, kiedy mamy do czynienia z osobą z
jakąś z niepełnosprawnością, która czuje powołanie i
chciałaby się znaleźć w seminarium? Dotarłem do zapisów prawa
kanonicznego, które mówi: „do wyższego seminarium biskup
diecezjalny powinien przyjmować jedynie tych, którzy – biorąc ich
przymioty ludzkie i moralne, duchowe i intelektualne, ich zdrowie
fizyczne i psychiczne, jak również szczerą wolę – wydają się być
zdolni do oddania się na stałe świętym posługom”. W zasadzie można
by powiedzieć, że osoba z niepełnosprawnością w zasadzie nie ma
czego szukać w seminarium. Czy tak jest?
Ja bym powiedział odwrotnie: że te wymogi, które są bardzo
surowe, nie mówią wprost, że kandydat do kapłaństwa ma odznaczać
się sprawnością fizyczną. Ma być zdrowy fizycznie i
psychicznie.
Ks. Andrzej Bafeltowski w Doniecku na Ukrainie, fot.:
arch.
Czyli jeśli ma dobre badania i porusza
się np. na wózku, może znaleźć się w seminarium?
Natomiast problem pojawia się dalej, tak. Seminaria
duchowne są nieprzystosowane, parafie są nieprzystosowane. Są poza
tym różne rodzaje niepełnosprawności
Ale bariery architektoniczne już nie odgrywają takiej
roli w przypadku osoby czy to niewidomej, czy to niesłyszącej. Co w
ich przypadku?
Wyczytałem nawet w „Integracji” w wywiadzie z kardynałem
Nyczem, że do seminarium krakowskiego został przyjęty kandydat
niewidomy. Jest więc możliwe, aby taka osoba podjęła próbę
przygotowania do kapłaństwa. Trzeba pamiętać, że formacja kapłańska
jest to proces długi, który wymaga czasu, studiów filozoficznych,
teologicznych, praktyk duszpasterskich i jeśli kandydat do
kapłaństwa wytrwa w tych wszystkich próbach, także woli celibatu,
to dopiero może być dopuszczony do kapłaństwa. W naszym seminarium
księży pallotynów zdarza się, że jest przyjmowany kandydat z pewną
niepełnosprawnością, np. trochę utykający na nogę albo ze słabym
wzrokiem, i jeśli przedzie te próby jak inni, to zostaje
księdzem.
Andrzeju, ty poruszasz się na wózku od ponad 20 lat, ale
byłeś księdzem już wcześniej. Co to znaczy być księdzem na wózku i
jak ty sobie poradziłeś, jak wróciłeś do służby po wypadku
samochodowym na Ukrainie…?
Ja zaraz po święceniach zostałem posłany do pracy
duszpasterskiej na Ukrainie i tam, dwa lata po święceniach, miał
miejsce wypadek. Byłem młodym księdzem. Dopiero po długiej
rehabilitacji wróciłem do Polski, do Konstancina, nadal jednak
sprawowałem funkcje kapłańskie. Jak tylko potrafiłem siedzieć na
wózku, żeby odprawić Mszę św. czy też przeprowadzić spowiedź, to te
funkcje kapłańskie cały czas pełniłem i pełnię do dzisiaj.
A jak byłeś odbierany przez wiernych jako ksiądz na
wózku?
To było początkowo trudne dla obu stron. Ja też miałem
opory, żeby pokazać się publicznie, siedząc na wózku. Musiałem sam
się przełamać. Pamiętam też, że kiedyś zaproszono mnie na ślub, ale
ktoś z rodziny powiedział: no jak to, ksiądz na wózku ma udzielać
ślubu? Niektóre osoby miały takie opory. Podczas coraz bardziej
popularnej Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie fizyczne i duchowe,
gdy nadchodzi taki moment, kiedy kapłan unosi ręce nad każdym z
uczestników, modląc się, zauważam, że są osoby, które wolą iść do
kapłana, który jest pełnosprawny, niż do kapłana niepełnosprawnego.
Jednak wymaga to pewnego przełamania się wewnętrznego, dlatego jest
potrzeba obecności kapłanów z niepełnosprawnością.
Ks. Andrzej z wizytą w Jałcie, fot.: arch.
Mam też pytanie związane z przyjęciem Komunii św. Prawo
kanoniczne mówi, ze potrzebna jest do tego świadomość. Dostajemy
też sygnały do „Integracji”, że osoby zespołem Downa, a więc z
niepełnosprawnością intelektualną, mają „kłopoty” z księżmi przy
tym sakramencie. Jak można to tłumaczyć?
Dziwię się, że są jakieś kłopoty. Z własnego doświadczenia
znam kilka osób z zespołem Downa, które są do tego przygotowywane.
Oczywiście przygotowanie wymaga indywidualnego podejścia; na ogół
czynią to siostry czy księża. Ale jest to jak najbardziej możliwe:
do Komunii św, spowiedzi i sakramentu pokuty są też przygotowywane
takie osoby: czy to z zespołem Downa, czy to z autyzmem, które
często nawet nie mówią, ale trzeba szukać sposobu porozumienia z
taką osobą.
Czy w seminarium księża są przygotowywani do posługi
wśród osób z niepełnosprawnością czy uczą się tego dopiero po
święceniach?
Jest tylko ogólny przedmiot: teologia pastoralna, która ma
ukazać w szerokim aspekcie różne formy duszpasterstwa,
natomiast brakuje bezpośredniego przygotowania do pracy z osobami
niepełnosprawnymi. Wiem, że jedynie w ramach praktyk klerycy
seminarium warszawskiego chodzą do osób chorych, niepełnosprawnych
– i w ten sposób oswajają się z problemem niepełnosprawności – czy
tez uczestniczą z osobami niepełnosprawnymi w pielgrzymce jako
wolontariusze.
Andrzeju, biorąc pod uwagę, że rozmawiamy już pod koniec
roku, powiedz, co miłego, radosnego cię spotkało w mijającym roku
2013?
Jeśli chodzi o momenty radosne, to wakacje na Krymie,
gdzie miałem okazję pływania w Morzu Czarnym.
A Krym zupełnie niedostosowany…
Ale znalazłem taka plażę. I druga radość: to, że mogłem
prowadzić rekolekcje dla gimnazjalistów i słuchali mnie. Była cisza
w kościele. To rzadkie.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz