Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Park Śląski w Chorzowie: wielkie święto osób niepełnosprawnych

23.09.2013
Autor: Ewa Kulisz, Park Śląski

Hala Wystaw Kapelusz w Parku Śląskim w Chorzowie, 2200 m kw., a człowiek ma wrażenie, że szpilki już tu nie wciśnie. 1300 osób przyjechało z ponad 40 ośrodków z całego województwa śląskiego: Sosnowca, Kamieńca, Gliwic, Gorzyc, Żor, Zabrza, Katowic, Siemianowic, Częstochowy... Przez 6 godzin Kapelusz należy do nich - niepełnosprawnych somatycznie, intelektualnie, osób z wadami wzroku, słuchu, chorych. Bo 19 września to ich dzień – na III Śląski Piknik Integracyjny Osób Niepełnosprawnych czekali rok.

Arek, blond jeżyk, lat chyba 10. „Chyba”, bo twierdzi, że nie wolno mu mówić , ile ma lat i z jakiego jest ośrodka. Przyjechał ze Zbrosławic razem z niepełnosprawnym kolegą (o trzy głowy wyższy i jakieś 40 kg cięższy brunet). To jego pierwszy piknik, bo do Ośrodka Leczniczo-Rehabilitacyjnego chodzi od kilku miesięcy. W szkole na akademiach nie występuje, ale w Kapeluszu zaśpiewał przed ponadtysięczną publicznością: „Czarny chleb i czarna kawa, opętani samotnością. Myślą swą szukają szczęścia, które zwie się wolnością”. Spodnie moro, ciemne okulary, peruka. Kiedy skończył, w hali huknęły brawa.

Tak było po każdym występie: gdy na scenie skakały seniorki w strojach balerin, czarownice w powłóczystych sukniach i spiczastych kapeluszach i gdy występował zespół Tolerancja. Za każdym razem prawdziwy entuzjazm.

Oni tańczą dla nas

Pierwsza na liście piknikowych przebojów znalazła się… A właściwie zgadnijcie sami. Zagrano ją chyba 7 razy. Za każdym razem fragment: „Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie” śpiewała cała sala. Do tego klaskanie, kołysanie, pląsanie, podskoki. Prawdziwa dyskoteka.

– Niepełnosprawni również mają prawo do imprez, godnego życia i traktowania. Chcemy pokazać, że osoby niepełnosprawne niczym nie różnią się od nas – tłumaczy Barbara Daniel, dyrektor Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego. To ten wydział jest pomysłodawcą i gospodarzem pikniku.  – Trzy lata temu nasza inicjatywa spotkała się z ogromnym zainteresowaniem. Z roku na rok uczestników jest coraz więcej. Ogromnie mnie to cieszy – przyznaje dyrektor.

Z malucha tygrysek

Jacek, 21 lat, przystojny blondyn, chyba niewysoki. „Chyba”, bo rok temu miał wypadek na motocyklu. Teraz jeździ na wózku. Jacek nie pierwszy raz poczuł blisko siebie śmierć. Kiedyś, jeszcze przed osiemnastką, grał w zespole. Mieli marzenia, chcieli być najlepsi, znani. Ale jeden z nich zmarł na białaczkę, zespół się rozpadł. Teraz Jacek gra w unihokeja. Niedawno był w Dąbrowie Górniczej, wcześniej w Pradze. Jeździ po świecie, ale na takiej imprezie jest pierwszy raz.
Przygląda się, jak maluchy siadają na krzesełku i wystawiają buzie do malowania, a potem wstają jako małe tygryski. Jak starsi rzucają piłkami w ustawione w piramidy pudełka.

Obok stoją stragany z dziełami uczestników warsztatów terapii zajęciowej: ceramiczne, szklane, filcowe, roślinne cudeńka, obrazy. Można też coś przekąsić (są pomidory, ziemniaki i ciasteczka) i obejrzeć książki dla osób niesłyszących.
Niedawno piknikowa ekipa wróciła z przejażdżki rowerem pod przewodnictwem Włodka i Franciszka z Parkowej Akademii Wolontariatu. 10 km bez odpoczynku, nikt nie zrezygnował. Na rowery czeka już następna grupa.

Pierwsze na liście sportowych przebojów pikniku są kijki. Edward z Parkowej Akademii Wolontariatu cierpliwie tłumaczy, jak stawiać stopy, co robić z rękami. Ledwo starcza mu czasu na małe co nieco, bo kolejka chętnych nie maleje.

– Każdy z nas chce dobrze funkcjonować, spełniać się. Dziś niepełnosprawni mają okazję pokazać swoje możliwości, zamiłowania i hobby – mówi Jan Zieliński, pełnomocnik marszałka woj. śląskiego ds. osób niepełnosprawnych. dodaje:  - Park Śląski traktuje niepełnosprawnych jak normalnych klientów. Tak powinno być.

Jak kabriolet

Józek, 62 lata, chyba brunet. „Chyba”, bo włosy dawno się wytarły. Nie tańczy, nie śpiewa, bo się wstydzi. Ale kocha pikniki w Parku. Kilka dni wcześniej był na podobnej, ale mniejszej imprezie i na tym koniec. Bo za udział w większości trzeba płacić, a tu występy, tańce, zajęcia ruchowe, przejazd kolejką Elką, ciufcią, jedzenie – wszystko za darmo. Czeka na to cały rok.

Pierwszy na liście stołówkowych przebojów? Bigos, kanapki, ciasto, picie, znaczy wszystko.

Jak się jechało ciufcią? – Jak kabrioletem – mówi Krzysztof. A nowo otwartą Elką? – To było duże przeżycie. Do tego uprzejma obsługa i wagoniki, do których można wjechać na wózku – zachwyca się Anna.

Fundacja „Park Śląski”, której powierzono organizację pikniku, zaprosiła też do Kapelusza specjalistów, którzy udzielali porad: prawnika, dietetyka, rehabilitanta, doradcę zawodowego, seksuologa.

Arek (ten od „Więziennego songu”) do niepełnosprawnego kolegi: - I co? Warto było na to czekać cały rok.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas