Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Nowe domy, stare problemy

17.09.2013
Autor: Piotr Stanisławski
Źródło: Integracja 3/2013

Osobom z niepełnosprawnością znacznie trudniej niż innym jest kupić nowe mieszkanie przystosowane do ich potrzeb. Większość deweloperów nie tworzy ofert dla takich klientów, dlatego kupno mieszkania bez barier graniczy z cudem.

Anita długo szukała swojego M, w którym czułaby się dobrze i mogła samodzielnie funkcjonować. Przeglądała wiele ofert, porównywała ceny, dzwoniła i jeździła, aby osobiście obejrzeć mieszkania – na początku te, które zdaniem deweloperów były przyjazne dla osób takich jak ona – poruszających się na wózkach. Miała już doświadczenie z kupnem mieszkania w Gdańsku, zanim przeprowadziła się do Warszawy. Ale wtedy budynek był w stanie surowym, a ona, podpisując umowę, zastrzegła, co ma być dostosowane, m.in.: wolne od progów wszystkie wejścia – od głównego do budynku aż po drzwi jej mieszkania.

Gdy się wprowadzała, ku swemu zaskoczeniu zauważyła wiele progów, a najwyższy – ponadczterocentymetrowy – znajdował się przed drzwiami jej mieszkania. – Po mojej interwencji deweloper chciał przed moimi drzwiami położyć drewniany podjazd – mówi Anita.

Mała winda na korytarzu w bloku
Mała winda przyschodowa to lepsze, choć rzadsze rozwiązanie w porównaniu z rampą. Wymaga jednak uruchomienia przez ochronę., fot.: Piotr Stanisławski

– Powiedziałam mu, że nie będę rozpędzała się na korytarzu, aby wjechać do własnego mieszkania i chcę mieć drzwi bez progów. To jednak oznaczało wymianę drzwi razem z futryną, gdyż były antywłamaniowe. Przystał na wymianę, ale na mój koszt – 3,5 tys. zł. Nie zgodziłam się. Ponieważ zapoznałam się już z przepisami, że progi w budynkach mieszkalnych nie mogą przekraczać 2 cm, wymogłam na nim, aby zrobił to na swój koszt. I w końcu zrobił.

Samotne wyspy

Oglądając mieszkania w nowych warszawskich osiedlach, Anita długo nie mogła znaleźć odpowiedniego dla siebie. Wysokie progi, wąskie drzwi i wejścia, oraz zbyt strome podjazdy nie należały do rzadkości. Jeśli trafiała na budynek bez tych barier, to mieszkanie miało ich zbyt wiele. Już myślała, że znalazła to najlepsze, gdy okazało się, że drzwi balkonowe wraz z balkonem znajdowały się pół metra wyżej od podłogi mieszkania! Deweloper widząc jej zawód, całkiem poważnie zaproponował wykonanie w pokoju... podjazdu na balkon. O tym, jak musiałby być długi, aby samodzielnie mogła wjechać na balkon, nie pomyślał.

Prezentował typowy dla wielu deweloperów brak wiedzy na temat potrzeb osób z niepełnosprawnością. W części oglądanych mieszkań na nowych osiedlach Anita byłaby w stanie samodzielnie mieszkać, jednak po wykonaniu w nich różnych przeróbek. Niestety, już poza nimi nie mogłaby normalnie funkcjonować. Zbyt wąskie chodniki, aby mogła poruszać się na wózku, wszechobecne krawężniki, niedostępne sklepy ze schodami przed wejściem, brak w pobliżu przystanku komunikacji miejskiej – czyniły te miejsca nieprzyjaznymi dla niej jako poruszającej się na wózku.

– Widziałam podjazdy do głównych drzwi budynku o tak wysokim kącie nachylenia, że samodzielnie nie byłabym w stanie po nich wjechać – opowiada Anita. – Na nowym osiedlu w Wilanowie zamontowano elektryczne rampy przy schodach, ale trzeba było czekać, aż ktoś z ochrony budynku mnie zauważy i wyjdzie z kluczykiem i uruchomi rampę. Nie wyobrażam sobie, że czekam z zakupami zimą albo w deszczu przed rampą, aż wyjdzie ktoś z kluczykiem, odbezpieczy platformę, uruchomi ją, rozłoży, zjedzie na dół, a potem mnie wciągnie. A gdy okaże się, że rampa jest zepsuta, co często się, niestety, zdarza? To bez sensu. Nie wiem, kto na to wpadł, bo koszt platform jest duży i trzeba je konserwować. Buduje się nowoczesne mieszkania i osiedla, a montuje archaiczne rampy. Łatwiej i taniej jest postawić podjazd albo małą windę.

Kamil Kowalski, projektant dostępności, przyznaje, że montowanie elektrycznych ramp przyschodowych do wejść w nowych budynkach mieszkalnych to jedno z najgorszych rozwiązań, po jakie sięgają deweloperzy. Rampy, zamiast ułatwić życie osobom na wózkach, często im je utrudniają.

– Kwestia kluczyka do uruchomienia rampy, który dostępny jest u ochrony budynku, to nie jedyny absurd – stwierdza Kamil Kowalski. – Osoba na wózku, aby wezwać kogoś z ochrony, musi do nich zadzwonić domofonem, a ten przecież znajduje się przy głównych drzwiach, czyli ponad rampą i schodami. Budynek ma więc rampę, ale nadal jest niedostępny.

Anita, nie mogąc znaleźć dla siebie odpowiedniego mieszkania, zdecydowała się je kupić w stanie surowym, za niższą cenę, na osiedlu przyjaznym dla osoby na wózku, i dostosować je do swoich potrzeb. Wreszcie takie znalazła. Powiększyła łazienkę, przesuwając ściankę działową, w miejsce, gdzie miał stać bidet, wstawiła muszlę toaletową, a gdzie wanna – brodzik bezprogowy. Z małego pomieszczenia przewidzianego tylko na toaletę, zrobiła „komórkę na rzeczy”. Umieściła niżej włączniki świateł, a wyżej kontakty. Przy okazji zamontowała urządzenie pozwalające jej włączać i wyłączać główne światło za pomocą pilota. To duże ułatwienie, aby leżąc w łóżku, nie musiała w tym celu przesiadać się na wózek. Zdecydowała się też na okna z obniżoną klamką, a w jednym – również otwierany elektryczne lufcik.

– Mieszkanie było w stanie surowym, więc mogłam idealnie dostosować je do własnych potrzeb, także poprzez rozmieszczenie urządzeń w łazience – wspomina Anita. – Było z tym sporo pracy, ale okazało się najlepszym rozwiązaniem. Do tego każdy mebel kuchenny kupowałam z uwzględnieniem odpowiedniej dla mnie wysokości.

Więcej niż umowa

Osoba z niepełnosprawnością, kupująca mieszkanie będące jeszcze w trakcie budowy, może w umowie kupna zastrzec wszystkie dostosowania, jakie chce, aby deweloper wykonał. Na rynku mamy nadpodaż mieszkań, więc wielu deweloperów jest gotowych na różne ustępstwa. Niekoniecznie jednak za niższą cenę. Zwykle żądają pokrycia różnic w kosztach, np. okna standardowego i okna z obniżoną klamką, standardowych drzwi i szerszych, zamontowania specjalnej muszli klozetowej i umywalki czy pokrycia kosztów zmiany projektu – w przypadku innego układu ścian działowych w mieszkaniu. Wpisane zastrzeżenia w umowie dają, niestety, złudne poczucie bezpieczeństwa.

blok przypominający dom rodzinny
Nawet, jeśli mieszkanie stosunkowo łatwo jest dostosować, często poza nim nie da się funkcjonować. Zbyt wąskie chodniki, dla osoby poruszającej się na wózku, krawężniki, sklepy ze schodami, brak w pobliżu przystanku komunikacji miejskiej... fot.: Piotr Stanisławski

– Nawet jeśli osoba niepełnosprawna uzgodni z deweloperem, jak jej mieszkanie ma zostać wykończone, powinna to sprawdzać i nad tym czuwać – ostrzega Kamil Kowalski. – Deweloper może zapewniać, że przy schodach będzie podnośnik, a okaże się, że jest zbyt mały, dostęp do niego jest utrudniony albo ma on kiepską jakość. Trzeba też uważać, aby progi rzeczywiście nie wystawały powyżej 2 cm, a pochylnia nie była zbyt stroma i bez spoczników. Tak naprawdę w umowie należałoby zapisać szczegółowe informacje techniczne o każdym rozwiązaniu, a większość osób nie wie o wszystkich technicznych aspektach. Dlatego nie mają do końca pewności, co zastaną, i muszą koniecznie osobiście sprawdzać wiele rzeczy w trakcie budowy.

Osobie na wózku może być trudno to robić, nawet gdy zdecydowała się na mieszkanie na parterze. Jeśli znajduje się ono na wyższej kondygnacji, w ogóle nie będzie miała takiej możliwości, ponieważ windy montuje się na samym końcu inwestycji. Sprawdzić należy mieszkanie i budynek, które deweloper reklamuje jako „dostępne dla osób niepełnosprawnych”. Najczęściej oznacza to bowiem, że tylko przy wejściu do budynku zainstalowano pochylnię lub rampę przyschodową, szersze drzwi oraz że są niskie progi albo ich nie ma. I jest to zgodne z tym, czego wymagają przepisy Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki mieszkalne i ich usytuowanie. Innych ułatwień dla osób z niepełnosprawnością przepisy nie określają.

– Dlaczego przepisy mówią tylko o zapewnieniu osobom niepełnosprawnym dostępu do mieszkania położonego na parterze? – pyta architekt dr Katarzyna Jaranowska, autorka wielu publikacji o dostępnej przestrzeni publicznej dla osób niepełnosprawnych. – Przecież część ludzi nie chce mieszkać na tej kondygnacji lub boi się z powodu włamań. Osoby niepełnosprawne mają upodobania i potrzeby jak inni ludzie i mogą chcieć mieszkać na samym szczycie, a nie tylko na parterze.

Przepisy bez ułatwień

Przepisy w ogóle nie zajmują się dostępnością samego mieszkania i nie stawiają żadnych wymagań inwestorom, aby zapewnili w budynku mieszkalnym choćby jedno mieszkanie wolne od barier. Nie ma więc słowa o tym, aby łazienka z toaletą dla osoby poruszającej się na wózku miała określoną minimalną wielkość, umywalka znajdowała się blisko muszli, a obok nich było miejsce na składane poręcze, aby dostęp do wanny lub brodzika prysznicowego był bardziej ułatwiony, korytarz w mieszkaniu nieco szerszy (osoba na większym wózku wykręci się), klamki w oknach zamontowane niżej (podobnie jak włączniki światła), a wyżej gniazda kontaktów. Przepisy nie stawiają deweloperom takich wymagań, więc wszystkie prace dostosowawcze spadają na osobę z niepełnosprawnością, która wprowadza się do nowego mieszkania i od razu musi zrobić w nim remont.

– My zapewniamy dla osób niepełnosprawnych dostęp do budynku, a zmiany lokatorskie w mieszkaniu są dodatkowo płatne – powiedziano nam w spółce Dom Development, która otrzymała prestiżowy tytuł Deweloper Mieszkaniowy 2012. – Możemy wprowadzić wszystkie zmiany, jakie osoba niepełnosprawna chce: od poszerzenia drzwi, wstawienia okien z obniżoną klamką, po inne rozmieszczenia urządzeń w łazience – ale musi ona za to zapłacić.

Wielu deweloperów otwiera szeroko oczy i usta, kiedy pytani są o oferowane dostosowania mieszkań dla klientów poruszających się na wózkach. Tak było np. w jednej z największych spółek deweloperskich w Warszawie J.W. Construction.

– Jak tyle lat pracuję, nie spotkałam się jeszcze z takimi oczekiwaniem i trudno mi powiedzieć, jak technicznie wyglądałaby realizacja dostosowania mieszkania do potrzeb osoby na wózku – usłyszeliśmy od jednego z handlowców firmy. – Jedynymi pomocnymi rzeczami, jakie mamy dla osób niepełnosprawnych w naszych budynkach, są windy, które doprowadzą je na piętra budynku. Natomiast wszystkie inne prace, jakich potrzebuje ta osoba, by dostosować mieszkanie do swoich indywidualnych potrzeb, musi zrobić we własnym zakresie. Wszystko ponad standard jest u nas dodatkowo płatne. I takie inwestycje mogę teraz zaproponować. W tej chwili nikt nie będzie w stanie powiedzieć – i nie jest to wynik naszej złej woli, ale nie mamy takiej wiedzy – jakie dodatkowe koszty musiałaby ponieść osoba niepełnosprawna za dostosowanie mieszkania do swoich potrzeb – jeszcze na etapie budowy.

Inni deweloperzy uważają, że dostosowanie mieszkania to sprawa indywidualna, bo osoby poruszające się na wózkach różnią się między sobą wzrostem, sprawnością i potrzebami; jedni wolą np. wyżej usytuowaną toaletę, umywalkę czy lustro, a inni – niżej. Nie da się zadowolić wszystkich, dlatego lepiej pozostawić to każdej zainteresowanej osobie. Gdyby przyjąć ten tok myślenia, to nie powinno się również dostosowywać żadnych pomieszczeń użyteczności publicznej, np. toalet, z których korzystają bardzo różne osoby na wózkach. A jednak dostosowuje się je na podstawie określonych standardów, które ułatwiają życie wielu osobom z niepełnosprawnością niezależnie od różnic, jakie są między nimi.

– Działania, aby uniknąć zapewnienia pełnej dostępności do lokalu i w samym lokalu mieszkalnym dla osób z niepełnosprawnością, są różne – mówi
Kazimierz Andrzej Kobylecki, architekt i niezależny ekspert. – Często wynikają z chęci zaoszczędzenia na inwestycji przez inwestora oraz z jego dyktatu w stosunku do architekta, aby ograniczył w projekcie dostępność do minimum. Architekt nie uwzględnia w projekcie wielu ułatwień, bo pragnie utrzymać zlecenie. Przepisy techniczno-budowlane określają pewne wymogi dostępności dla osób z niepełnosprawnością, choć przydałyby się bardziej szczegółowe uregulowania.

Nie chodzi tu o wymóg montowania w każdym mieszkaniu poręczy przy toalecie i umywalce, ale takie zaprojektowanie przestrzeni mieszkań, aby były one przyjazne dla osób z niepełnosprawnością lub bez większych nakładów dało się je dostosować. Przykładem może być obniżenie wysokości włączników światła, dzwonków do mieszkań czy domofonów albo wyższe umieszczanie gniazd kontaktów. Szersze drzwi natomiast mogą się okazać korzystne dla wszystkich lokatorów.

– Dzisiejsze przepisy określają, jakie mają być minimalne wymiary pomieszczeń, np. kuchni, łazienki czy korytarza, ale nie uwzględniają potrzeb osób na wózkach – dodaje Kamil Kowalski. – Deweloper ma zapewnić dostępność do budynku i mieszkania na parterze, aby nie było wysokich progów, a powyżej iluś metrów wysokości budynku – zapewniać w nim windę. W zasadzie to wszystko.

Choć przepisy nakazują wyposażenie budynku ze schodami w pochylnię lub zainstalowanie urządzenia technicznego zapewniającego osobom z niepełnosprawnością dostęp na kondygnacje z pomieszczeniami użytkowymi, to określenia, jakie to ma być urządzenie – już nie ma. Dlatego deweloperzy potrafią montować przeróżne urządzenia, nawet archaiczne schodołazy lub windy na korbę. Spotkało to znanego aktora Iwa Pawłowskiego i jego żonę. Państwo Pawłowscy są osobami niskiego wzrostu. Przed wprowadzeniem się się do nowego mieszkania zapewniano ich, że blok będzie przystosowany dla potrzeb osób niepełnosprawnych.

Gdy się wprowadzili, okazało się, że winda, zamiast ułatwiać im życie, utrudniła je. Nie przypuszczali, że będą jeździć windą działającą wyłącznie na ręczną korbę na zasadzie przeciwwagi. Kilka razy dziennie wciągali się, kręcąc korbą. Winda nie była konserwowana, więc coraz trudniej im to przychodziło. W końcu urządzenie przestało działać. Gdy państwo Pawłowscy zgłosili awarię, ku swemu zaskoczeniu dowiedzieli się od właściciela budynku, że serwisowanie windy jest ich obowiązkiem, ponieważ... tylko oni z niej korzystają. Ich interwencje i próby rozwiązania problemu nic nie dały. Dopiero gdy sprawą zainteresowały się media, pojawił się serwis i windę naprawiono.

– Kręcenie korbką kilka razy dziennie, aby dostać się do swojego mieszkania albo je opuścić, było bardzo denerwujące – przyznaje Iwo Pawłowski. – Cała ta winda to wielkie nieporozumienie, nie spodziewałem się takiego urządzenia, choć zapewniano nas, że budynek jest przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Musieliśmy także wymienić w łazience wannę, dostosować kuchnię, lecz winda na korbę i problemy z jej działaniem, były naszym największym problemem. W końcu wyprowadziliśmy się z tego budynku.

Wyręczanie

Główne artykuły polskich przepisów wymagają, aby osobom z niepełnosprawnością zapewniono dostęp do nowo budowanych wielorodzinnych budynków mieszkalnych. Niestety, brak szczegółowych zapisów sprawia, że w praktyce deweloperzy stosują najczęściej rozwiązania minimalistyczne, nierzadko takie, które zamiast ułatwiać, utrudniają życie wielu osobom. Przepisy Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki mieszkalne i ich usytuowanie, w odniesieniu do mieszkań wielorodzinnych (zajmują się także budynkami użyteczności publicznej i zamieszkania zbiorowego), traktują potrzeby osób z niepełnosprawnością bardzo powierzchownie powierzchownie.

„Zainteresowanie” ich potrzebami ogranicza się w Rozporządzeniu wyłącznie do dojścia i wejścia do budynku i dojścia do mieszkań na parterze – a jeśli budynek ma podziemny parking, także dostępu do niego – i pozostawia deweloperowi wolną rękę, jakie urządzenia zainstaluje. O najważniejszym pomieszczeniu dla osób z niepełnosprawnością, czyli ich mieszkaniu, Rozporządzenie nie wspomina. Takie podejście jest na rękę deweloperom, ale powoduje ból głowy u wielu potencjalnych lokatorów na wózkach. Takie przepisy Rozporządzenia „zdejmują” de facto z dewelopera problem dostępności mieszkania dla osoby z niepełnosprawnością
i „przerzucają” go na przyszłych lokatorów.

Nie zmienia tego fakt, że osoby na wózkach mogą ubiegać się w Powiatowych Centrach Pomocy Rodzinie (PCPR) o dofinansowanie na usunięcie barier architektonicznych w swoich mieszkaniach. PCPR może jednak nie przyznać dofinansowania, jeśli budynek powstał po 1995 roku, odkąd obowiązuje Prawo budowlane. Niestety, coraz mniejsze środki, jakie od kilku lat PCPR otrzymują z PFRON na zadania dotyczące osób z niepełnosprawnością, sprawiają, że instytucje te przeznaczają pieniądze przede wszystkim na dofinansowanie pampersów, aparatów słuchowych, wózków inwalidzkich itp. sprzętu ortopedycznego. Jeśli coś zostanie, dofinansują pozostałe zadania, w tym usuwanie barier w mieszkaniach.

Środkami z PFRON „wyręcza” się też część resortów, które ograniczają do minimum działania i własne fundusze na rzecz tej grupy obywateli (przoduje w tym NFZ, który od dekady nie zmienia ani limitów dofinansowania, ani katalogu zaopatrzenia). Widać to także w treści ustaw i rozporządzeń budowlanych.
 

Komentarz

  • W Ciechocinku na ul. Zdrojowej postawili kilka lat temu bloki.
    kazek
    18.09.2013, 16:07
    Z ZEWNĄTRZ WSZYSTKO ŁADNIE PIĘKNIE PODJAZDY I PORĘCZE A W KLATCE SCHODY (bez windy) !!!! Pytam,który urzędnik z Ciechocinka podpisał odbiór tego bloku?

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas