Warto uczyć się dostępności
Integracja wspólnie z PFRON prowadzi projekt „Dostępne strony”, wspierający instytucje publiczne w dostosowywaniu ich serwisów internetowych dla osób z niepełnosprawnością. Częścią drugiej edycji projektu są seminaria dla przedstawicieli audytowanych instytucji z całego kraju nt. tworzenia i administrowania dostępnymi serwisami internetowymi. Prowadzi je Tomasz Kępski – webmaster, programista, audytor stron internetowych.
Tomasz Przybyszewski: Jaka jest wiedza ludzi, którzy
przyjeżdżają na seminaria, o sprawach związanych z dostępnością
serwisów internetowych dla osób z niepełnosprawnością?
Tomasz Kępski: Wygląda to różnie, choć generalnie wiedza
jest dość niska. Przez kilka lat i kilkanaście seminariów, które
prowadziłem, było raptem kilka osób, które miały na ten temat
szersze pojęcie. Czasem ludzie ci byli z jednostek, które
współpracują z osobami niepełnosprawnymi – i w kontaktach z nimi
nabyli pewną wiedzę praktyczną. Zazwyczaj jednak wśród
przyjeżdżających osób pokutują pewne mity, wzorce, doświadczenia.
Podczas seminariów konfrontuję je z tym, czym tak naprawdę jest
dostępność.
Jakie mity przewijają się najczęściej?
Choćby te, że dostępność jest związana tylko z osobami
niewidomymi, że potrzebna jest osobna wersja strony, no i że
tworzenie strony dostępnej jest trudne i drogie albo wymaga
jakiegoś szczególnego oprogramowania i specjalistycznej wiedzy. Te
mity są też niestety rozsiewane przez środowisko, które
reprezentuję, czyli twórców stron internetowych. Biorą się często z
niewiedzy lub braku doświadczenia. Sam często rozmawiałem z takimi
osobami, pomagając osobom zamawiającym wykonanie strony. Pytałem,
jak wygląda kwestia dostępności i słyszałem w odpowiedzi: nie, my
tego nie robimy albo robimy za dodatkową opłatą, bo to jest trudne,
drogie, nie opłaca się, bo problem dotyczy garstki osób, które będą
korzystały z serwisu, więc to nie ma przełożenia ekonomicznego. Te
mity odbijają się na jakości stron internetowych, które obecnie w
przeważającej części są niedostępne.
Tomasz Kępski, prowadzący seminarium nt. tworzenia i
administrowania dostępnymi serwisami internetowymi, fot.:
PFRON
Ten brak wiedzy wynika z tego, że ludzi ten temat nie
interesuje, nie chcą się dokształcać czy może po prostu lekceważą
tę grupę społeczną, czyli osoby z niepełnosprawnością?
Nie sądzę, żeby to była kwestia lekceważenia, raczej
niezauważenia tego, że taka grupa istnieje i ma pewne specjalne
potrzeby, którym trzeba wyjść naprzeciw. Nikogo już w tej chwili
nie dziwi to, że na przyciskach w windzie pojawiają się oznaczenia
brajlowskie, nikogo nie dziwi, że przy urzędzie czy koło sklepu
jest podjazd dla wózków. Natomiast jeszcze jakiś czas temu
oznaczenia brajlowskie w windzie też były pewnym novum i wcześniej
też nikt do tego nie przywiązywał wagi. Myślę, że podobnie jest ze
stronami internetowymi. To po prostu kwestia pewnej świadomości, że
osoba w jakiś sposób niepełnosprawna może w ogóle skorzystać ze
strony internetowej. Często informacja o tym, że pomagam tworzyć
strony internetowe m.in. dla osób niewidomych czy niesłyszących
powoduje duże zdziwienie, bo ludzie nie są świadomi, że np. osoba
niewidoma korzysta z komputera czy internetu. A jeśli nawet są
świadomi, to nie rozumieją, że osoby z dysleksją czy niesłyszące
mają pewne odmienne od osób pełnosprawnych potrzeby w korzystaniu
ze stron internetowych.
Ludzie są często zdziwieni, gdy słyszą, że np. osoba
niewidoma w ogóle korzysta z komputera.
Często nie wiedzą, że w ogóle z niego korzysta, a jeżeli
już korzysta, to zastanawiają się, w jaki sposób. Może pracuje w
jakichś programach tekstowych, może czegoś słucha, ale przecież
internet to nie za bardzo… Wiele osób nie miało możliwości
zobaczenia takiej osoby „w akcji”, jak korzysta z komputera, z
internetu.
Czy podczas seminariów mają szansę zobaczyć, jak to
wygląda?
Jak najbardziej. Seminarium przeplatamy filmami,
przygotowanymi w ramach projektu, na których osoby z różnymi
rodzajami niepełnosprawności opowiadają o swoich potrzebach,
prezentując jednocześnie, w jaki sposób korzystają z komputera. Na
konkretnych przykładach pokazują, co im przeszkadza, a co pomaga w
odbiorze stron internetowych. W trakcie seminarium są z nami
również przedstawiciele Integracji, którzy – na swoim przykładzie –
pokazują, jak wygląda praca z czytnikiem ekranowym, czyli
screenreaderem, z powiększalnikiem tekstu czy generalnie
korzystanie z komputera przez osobę mocno niedowidzącą, która
potrzebuje zmiany kontrastu, powiększenia. Uczestnicy seminariów
mogą proponować strony, na których temat chcieliby usłyszeć
komentarz niepełnosprawnych użytkowników, zadają im wiele pytań.
Mają więc rzeczywiście możliwość zetknięcia się z materiałem
filmowym, który już im otwiera oczy, a także bezpośredniego
kontaktu i namacalnego doświadczenia, jak wygląda praca osób
niepełnosprawnych z komputerem.
Przeciąć wstęgę i koniec
Czy naprawdę otwiera im to oczy? Chcą się uczyć tego
wszystkiego czy zdarza się, że są na tym seminarium trochę z
musu?
Nie wiem, jak wyglądają intencje osób, które przyjeżdżają
na seminaria. Jednak jego uczestnicy bardzo często podkreślają, że
wreszcie mogli zobaczyć, jak wygląda praca osób niepełnosprawnych z
komputerem, dotknąć tej tematyki. Z rozmów kuluarowych i pytań,
które dostaję po seminarium, widzę, że przynajmniej część tych osób
bardzo mocno się angażuje. Przekłada się to potem na ich pracę w
swoich urzędach, ośrodkach czy organizacjach. Wyposażamy ich też w
pewne materiały czy dostęp do nich. Mam też informacje, że te
materiały są gdzieś dalej przekazywane, stają się podstawą do
dalszej pracy nad stroną internetową. Seminarium jest dwudniowe,
więc dość krótkie, wiedza jest skondensowana, wiele tematów jest
traktowanych dość ogólnie, mają jednak rozbudzić pewną świadomość.
Już podczas seminarium pojawiają się pytania, komentarze.
Uczestnicy seminarium, fot.: PFRON
Jakie są najczęstsze?
Najszerzej komentowanym fragmentem seminarium jest dział,
w którym mówimy o odpowiedzialności za dostępność strony wszystkich
osób zaangażowanych w jej tworzenie – od tych, które przygotowują
na nią materiały, po osoby wprowadzające je. Dużym zrozumieniem
cieszy się informacja, że informatyk czy firma, którzy tworzą
stronę internetową, są zobligowani do tego, żeby dbać o dostępność.
Natomiast najwięcej komentarzy jest wówczas, gdy uświadamiamy, że
odpowiedzialność jest także po stronie osób zarządzających,
przygotowujących pewne pisma, materiały wideo czy zdjęcia do
umieszczenia na stronie. Uczestnicy seminarium stają się
ambasadorami dostępności, którzy powinni wymuszać na innych, którzy
dostarczają te materiały, by były one dostępne. Wiąże się to z
problemem podległości w urzędach czy relacji bezpośrednich na
różnych szczeblach. To budzi największe kontrowersje. Uczulamy ich
jednak na to, że mają stać się ewangelizatorami dostępności w
swoich urzędach. Specjalnie pokazuję im, jak wygląda tworzenie
stron internetowych, od projektu funkcjonalnego, poprzez projekt
graficzny, kodowanie, aż po wprowadzanie danych i utrzymanie
takiego serwisu, pokazując na tych poszczególnych etapach, jakie są
zagrożenia, gdzie można zgubić tę dostępność i jaka jest za nią
odpowiedzialność poszczególnych osób.
Nie wystarczy stworzyć dostępną stronę?
Jeden z podstawowych mitów to ten, że informatyk napisze
nam stronę, ona będzie dostępna, możemy sobie pogratulować,
przeciąć wstęgę i koniec. Natomiast w praktyce spotkałem się z
serwisami, które były przygotowane bardzo precyzyjnie, szczegółowo,
w pełni dostępne, a już po kilku tygodniach zaczynały się pojawiać
materiały, które stały w sprzeczności z dostępnością i wymagało to
reedukacji.
Wiemy, co uczestnicy seminariów zazwyczaj komentują, a o
co najczęściej pytają?
Najczęstsze pytania dotyczą tego, w jaki sposób
zweryfikować stronę pod kątem dostępności, gdzie można uzyskać
więcej materiałów, proszeni też jesteśmy o przykłady dobrze
zrealizowanych stron, żeby można było zobaczyć, dotknąć i być może
pokazać po powrocie: słuchajcie, ta strona jest dobrze zrobiona,
korzystajmy z tego przykładu. Jednak pytaniem, które jest już
sztandarowe, jest to o możliwość zbadania strony urzędów
reprezentowanych przez uczestników seminariów. Wydaje mi się więc,
że widać po tych zajęciach chęć, żeby te strony były dostępne, żeby
jednak coś w tej materii zrobić.
Czyli ludzie chcą się uczyć? Najczęstszym pytaniem nie
jest: „O której lunch”?
Nie. Pytanie o to, kiedy kończymy, często wiąże się
jedynie z kwestiami komunikacyjnymi, powrotem do domu, natomiast
wiele osób zostaje dłużej i zdarzało się, że z godzinę trwały
jeszcze jakieś dyskusje. Rozmowy są też w trakcie lunchu, także
zainteresowanie jest i widać, że to nie jest takie seminarium „do
odbębnienia”. Przynajmniej wydaje mi się, że przez zdecydowaną
większość uczestników nie jest w ten sposób traktowane.
Zobaczyć, co tam w środku siedzi
Kim są uczestnicy seminariów?
Część uczestników to osoby bezpośrednio zaangażowane w
tworzenie stron internetowych – programiści, informatycy, którzy
wiedzą, jak zbudowana jest taka witryna. Specjalnie dla nich część
seminarium poświęcamy pokazaniu dostępności na pewnych przykładach,
a nawet fragmentach kodu strony. Natomiast duża część uczestników
to osoby, które są odpowiedzialne za edycję strony i nigdy w życiu
nie widziały, jak wygląda jej kod od środka. Więc tutaj jest duży
rozrzut. Częściej wiedza nt. dostępności, czasem dość duża, była po
stronie programistów czy webmasterów. Osoby, które są
odpowiedzialne za edycję stron czy kierują jakimiś działem, który
jest odpowiedzialny za współpracę z firmą tworzącą strony
internetowe, często mają najmniejszą, wręcz znikomą wiedzę
dotyczącą dostępności.
Na seminaria przyjeżdzają przedstawiciele instytucji z całego
kraju, fot.: PFRON
Trudno chyba prowadzić seminarium dla tak różnych
uczestników?
Zwłaszcza na początku wymagało to dość dużej gimnastyki,
natomiast z czasem udało nam się wypracować pewien schemat
działania. Ponieważ osób „technicznych”, które mają większą wiedzę,
trafia się zdecydowanie mniej, nacisk kładziemy na kwestie
świadomości i ogólne pokazanie pewnych wytycznych, uświadomienie,
że dostępność jest pewnym procesem, który zaczyna się w momencie
projektowania strony internetowej i trwa, dopóki jest ona widoczna
w internecie i są na nią wprowadzane treści. Wiem, że osoby
„techniczne” narzekają, że wiele tematów jest poruszanych zbyt
ogólnie, stąd w planach jest przeprowadzenie e-learningu, szkoleń
stricte technicznych. Natomiast pierwsze seminaria, gdy grupy były
w połowie „techniczne” i w połowie nie, były dość trudne, ponieważ
przy kwestiach bardziej technicznych osoby mniej obeznane
wykazywały znudzenie, gdy znowu osoby bardziej „techniczne” nudziły
się przy tematach bardziej ogólnikowych. Dlatego staramy się zawsze
poznać grupę zanim dotrze na seminarium, pytając w ankietach
zgłoszeniowych, czy osoby, które się pojawiają, mają jakąkolwiek
wiedzę, czy są przedstawicielami strony bardziej technicznej, czy
ogólnej. Na tej podstawie staram się tak wyważyć to seminarium,
żeby nikogo nie zanudzić, a przy okazji przekazać maksimum
informacji. W tej chwili podczas seminariów osób „technicznych”
jest maksymalnie 10 proc. w grupie. Większość to osoby, które są
odpowiedzialne za edycję treści, koordynację prac nad stroną czy
wybór firmy do obsługi strony, ponieważ sporo serwisów powstaje
jednak w firmach zewnętrznych.
Mateusz Ciborowski, audytor techniczny w projekcie, podczas
prezentacji problemów, na jakie natykają się osoby niepełnosprawne
podczas przeglądania serwisów internetowych, fot.: PFRON
Czy Panu, jako specjaliście wysokiej klasy w tej
dziedzinie, łatwo jest tłumaczyć sprawy techniczne osobom, które
często nie mają o nich wielkiego pojęcia?
Powiem nieskromnie, że nie stanowi to większego problemu,
chyba dlatego, że przez kilka lat prowadziłem zajęcia na uczelni
dla adeptów dziennikarstwa z tworzenia od podstaw stron
internetowych. Pamiętam, że po pierwszych zajęciach miałem
informacje, że studenci często nie byli w stanie zrozumieć
nadużywanego przeze mnie języka technicznego, pewnych skrótów czy
oczywistości z mojego punktu widzenia. Kilka lat współpracy ze
studentami studiów humanistycznych pozwoliło mi nabyć umiejętność
dotarcia do osób „nietechnicznych” z wiedzą dość
specjalistyczną.
Trzeba mówić ludzkim językiem? Tłumaczyć z polskiego na
nasze?
To wymaga uświadomienia sobie, że pewne kwestie, które dla
mnie są oczywiste, wymagają wśród takich osób dodatkowego
wytłumaczenia czy pokazania na konkretnych przykładach, bo nigdy
nie miały one z nimi styczności. Mogą nie uświadamiać sobie, jak
strona internetowa wygląda „od spodu”, że tak naprawdę nie jest to
bardzo skomplikowane i warto czasami tam zajrzeć, by zobaczyć, co
tam w środku siedzi. Wymaga to jednak tego, by wszystkie słowa były
dla nich zrozumiałe. W tym momencie pojawia się często znudzenie na
twarzach osób, które mają jakieś doświadczenie, natomiast jest to
pewien koszt grup mieszanych, który musimy ponieść.
Internet rozwija się bardzo szybko
Wkrótce kolejne terminy seminariów. Jak by Pan do
udziału w nich przekonał niezdecydowanych? Dlaczego warto się na
nie wybrać? Co one dają?
Na to seminarium warto wybrać się przede wszystkim
dlatego, że to jest jedno z niewielu tego typu przedsięwzięć, gdzie
można wprost spotkać się z osobami, które rzeczywiście doświadczają
tego typu problemów. Poza tym wiedza, którą przekazujemy, pochodzi
zarówno z pracy nad serwisami internetowymi, jak i ze współpracy z
osobami niepełnosprawnymi czy z wykonywanych audytów dostępności.
Zarówno ja, jak i osoby, które wspólnie ze mną prowadzą seminarium,
nie jesteśmy teoretykami, lecz praktykami, którzy dzielą się swoim
doświadczeniem. Staramy się też, by przekazywana przez nas wiedza
była możliwie najbardziej aktualna. Internet, jak cała informatyka,
rozwija się bardzo szybko i wiele informacji dość szybko może stać
się nieaktualnych. Pojawiają się nowe techniki, nowe ułatwienia,
które warto stosować i nad którymi warto się pochylić. Jeszcze parę
lat temu królowały strony statyczne czy z elementami flash, w tej
chwili pojawiają się serwisy dopasowane do urządzeń mobilnych, o
czym jeszcze parę lat temu w ogóle nie było mowy. Podczas
seminarium pokazujemy też, jak wygląda praca osób niepełnosprawnych
z tymi urządzeniami mobilnymi.
Istnieje rozporządzenie nakładające obowiązek
dostosowania serwisów internetowych urzędów do
połowy 2015 r. Czy pracownicy urzędów, którzy uczestniczą w
seminariach, mają tego świadomość?
Tak, akurat w tej chwili w seminariach uczestniczą głównie
osoby związane z urzędami pracy, na które został narzucony nawet
trochę krótszy termin, bo jest to już koniec przyszłego roku. Do
połowy 2015 r. wszystkie istniejące serwisy instytucji publicznych
powinny zostać dostosowane, natomiast nowo tworzone powinny być
dostępne już od początku. Wydaje się więc, że to rozporządzenie
jest często głównym powodem, dla którego pracownicy urzędów
pojawiają się na tym seminarium.
Jacek Brzeziński, z-ca prezesa zarządu PFRON, otwiera seminarium,
fot.: PFRON
Wartość dodana tego seminarium jest też chyba taka, że
jego uczestnicy nabywają wiedzę w dziedzinie, która nie jest
powszechna, a będzie miała wzięcie za jakiś czas. Po wejściu w
życie wspomnianego rozporządzenia na rynku pracy może to być
ceniona umiejętność.
Zdecydowanie tak. Zwłaszcza że, pomijając strony urzędowe,
coraz częściej mamy do czynienia z serwisami stricte komercyjnymi,
gdzie jako jeden z wymogów pojawia się kwestia dostępności. Osoby z
różnymi rodzajami niepełnosprawności są coraz częściej zauważalne,
ponieważ na rynku trwa poszukiwanie klientów. W wielu branżach
rynek jest już mocno wysycony, w związku z czym właściciele
serwisów skłaniają się ku grupom, które do tej pory były
zaniedbywane, bo widzą w nich grono, i to całkiem niemałe,
potencjalnych klientów. Dlatego na pewno taka wiedza przyda się na
rynku pracy, ale także na co dzień. Pokazujemy wprawdzie potrzeby
osób niepełnosprawnych w kontekście korzystania z internetu, ale to
też w pewien sposób przekłada się na zrozumienie potrzeb tych osób
w życiu codziennym.
Audyt prawdę powie
Od trzech lat PFRON wraz ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Integracji realizuje projekt „Wsparcie osób niepełnosprawnych w swobodnym dostępie do informacji i usług zamieszczonych w Internecie” – w skrócie „Dostępne strony”. Głównym celem projektu jest wspieranie instytucji publicznych w dostosowywaniu ich serwisów internetowych dla osób z niepełnosprawnością.
W 2011 r. realizatorzy projektu współpracowali z ponad 200 instytucjami i organizacjami działającymi na terenie całej Polski. Aktualnie w ramach drugiej edycji projektu pomoc w dostosowaniu serwisów internetowych otrzyma kolejne 300 instytucji – powiatowych urzędów pracy, centrów pomocy rodzinie oraz ośrodków pomocy społecznej. Urzędy te mogą liczyć m.in. na audyt dostępności ich serwisów, a także indywidualne doradztwo wspierające wdrożenie zmian.
Przedstawiciele audytowanych instytucji mogą też brać udział w opisanych w rozmowie z Tomaszem Kępskim seminariach nt. tworzenia i administrowania dostępnymi serwisami internetowymi. Do tej pory w ramach drugiej odsłony projektu odbyły się trzy seminaria, kolejne planowane są na: 5-6 czerwca, 25-26 września i 9-10 października 2013 r. oraz 5-6 lutego i 12-13 marca 2014 r. Więcej o możliwości uczestnictwa w seminariach na stronie projektu.
Także na dostepnestrony.pl zarówno programiści, jak i redaktorzy dowiedzieć się mogą m.in. jak tworzyć, zamówić lub prowadzić dostępne strony internetowe oraz jakich błędów przy tym unikać.
Jakie są Twoje najczęstsze problemy w korzystaniu ze
stron internetowych? Napisz nam o tym w komentarzu pod
artykułem.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz