Wystarczy chcieć – rozmowa z Pauliną Zaleś, laureatką konkursu Człowiek bez barier 2006
Integracja: Czym jest dla Ciebie
nagroda Człowiek bez Barier?
Paulina Zaleś: To wyróżnienie na pewno doda mi sił i
gdzieś głęboko w mojej głowie spowoduje, że bariery, które będą się
pojawiały za jakiś czas, uda mi się pokonać.
Jakie bariery już pokonałaś?
Największa bariera, jaką pokonuję, to codzienność, podążanie
śladami moich rówieśników. To jest walka o to, żeby ludzie,
którzy pojawiają się na mojej drodze, postrzegali mnie jako
artystkę, zdolną studentkę, a nie jako osobę niepełnosprawną, która
ma problem. To są bariery, które udaje mi się regularnie pokonywać
i myślę, że będzie tak dalej.
Nie ma już więc barier do pokonania?
Na razie ich nie ma, ale zobaczymy, co będzie dalej.
Nagrywam właśnie moją pierwszą solową płytę. Myślę, że za chwile
pojawią się nowe bariery. Przypuszczam, że to może być problem z
mediami, z wejściem na rynek. Media są bardzo zamknięte na osoby
niepełnosprawne. To jest temat tabu, ciągły problem i mediów, i
osób niepełnosprawnych. Tworzy się zupełnie niepotrzebnie rodzaj
getta. Chciałabym to zmienić.
Czy uważasz, że media nie potrafią przedstawiać
niepełnosprawnych i niepełnosprawności?
Wydaje mi się, że dopiero się uczą. Jest lepiej, niż było,
ale nadal jesteśmy trochę do tyłu. Potrzeba jeszcze trochę czasu,
nabrania doświadczenia. Wiele też pewnie zależy od samych
niepełnosprawnych. Jeśli będą mieli siłę przebicia i chęć walki, to
na pewno się uda.
Jak zaczęła się Twoja kariera muzyczna?
Od wielkiej pasji, od miłości do muzyki i śpiewania oraz
od zamienienia pasji w codzienność. To już nie jest dla mnie tylko
hobby, ale wielka miłość.
Jak trafiłaś do Janusza Józefowicza, Jacka Cygana czy
Elżbiety Zapendowskiej?
O, to już jest kwestia przypadku, dobrych duchów, które
pojawiły się na mojej drodze. Tak się składało, że spotykałam te
osoby na różnych koncertach, na których śpiewałam. Pan Jacek Cygan
podszedł do mnie po jednym koncercie, zaprosił mnie na swój
koncert. Potem była pani Ela Zapendowska, pan Janusz Józefowicz i
tak się to potoczyło. Układało się w moim życiu po kolei jak
puzzle.
Czyli był to po prostu łut szczęścia?
Dla mnie to jest zaszczyt, bardzo wiele się od tych osób
nauczyłam. Nie tylko w dziedzinie muzyki, ale na przykład podejścia
do ludzi. Każda z tych osób to wielka, niesamowita osobowość,
dobrzy ludzie i bardzo dobrzy menedżerowie.
Niektórzy mówią, że osiągnęli coś w życiu dzięki swojej
niepełnosprawności. Jak jest u Ciebie? Czy niepełnosprawność cię
ogranicza, czy właśnie daje kopa do działania?
Ja jestem dziwnym przypadkiem, ponieważ niepełnosprawność
nie jest dla mnie problemem, ja ją wyrzuciłam z głowy. Gdzieś
daleko mam świadomość, że ta niepełnosprawność jest, ale żyję tak,
jakby jej nie było. Może to nie do końca jest dobre, ale zwykle
pchało mnie ku słusznym decyzjom. Na pewno są tego dobre
efekty.
Czy budujące jest dla Ciebie, gdy ludzie słuchając
Ciebie, nie wiedzą, że jesteś niepełnosprawna?
Myślę, że tak. Staram się, żeby osoby, które mnie
słuchają, usłyszały i zobaczyły we mnie artystkę. Jeżeli będą miały
chęć, bystre oko i zobaczą, że jest problem – ich sprawa. Ale dla
mnie to nie jest problem.
Czy jest to problem dla organizatorów
koncertów?
Nie, ludzie związani z muzyka mają w sobie dużo wrażliwości,
intuicji. Nigdy nie miałam z nimi problemów. Nigdy nie robili mi
żadnych problemów. Muzycy też.
A inni ludzie?
No cóż, w życiu różnie bywa, zdarzały się takie przypadki. Myślę,
że wśród muzyków jest łatwiej.
Chętniej bierzesz udział w koncertach osób
niepełnosprawnych czy w tych dla wszystkich?
Tu i tu. Staram się w ogóle dużo występować. Sama dla
siebie, aby spełniać swoje ambicje. Występowałam na wielu
koncertach dla niepełnosprawnych, zeszłoroczna Gala Integracji też
była dla mnie wielkim przeżyciem. To bardzo ważne, ale równolegle
śpiewam na „zwykłych” koncertach. To są w sumie takie same
koncerty.
Czy swoje plany na przyszłość wiążesz z muzyką?
Zdecydowanie tak. Nie wyobrażam sobie innej sytuacji.
Jak więc te plany wyglądają?
To wszystko jest jeszcze moją słodką tajemnicą. Na razie
mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem w trakcie poszukiwania
wytwórni i wydawania swojej pierwszej płyty. Co będzie potem,
zobaczymy. Mam nadzieje, że media będą przychylne, że uda się nam
pokonać tę barierę i przetrzeć szlaki. Potem będzie łatwiej.
Czy na tej płycie pojawią się Twoje autorskie
kompozycje?
Tak, to będą autorskie utwory, napisałam do nich teksty, a
muzyka jest pisana specjalnie dla mnie.
O czym najchętniej piszesz?
Mam duszę romantyka i co się z tym wiąże najczęściej piszę
o miłości.
Studiujesz kulturoznawstwo. Dlaczego akurat ten
kierunek?
Został on po prostu utworzony na uczelni, która była przystosowana
dla osób niepełnosprawnych. Były tam windy, więc mogłam ominąć
schody. Moim wielkim marzeniem było dostać się na Akademię
Muzyczną. Dostałam się, ale nie mogłam studiować w miejscu, w
którym na każdym kroku mam przeszkodę architektoniczną. To można
pokonać raz, ale jeśli miałabym pokonywać co chwilę, fizycznie nie
dałabym rady. Musiałam więc wybrać studia tam, gdzie jest mi
wygodnie. W ten sposób trafiłam na kulturoznawstwo.
Poezję zastąpiła proza?
Niestety, ale teraz nie żałuję tego wyboru, ponieważ odkryłam swoje
nowe pasje.
Jaki jest Twój przepis na szczęście?
Dużo, dużo, bardzo dużo miłości. Miłości, która tryska z bliskich
osób, z przyjaciół, ze środka serducha, nawet z przyrody. Mieszkam
w lesie i cały czas czuję tę silną energię przyrody i bliskich mi
osób. To jest dla mnie najważniejsze.
Czym jest dla Ciebie sukces?
Sukcesem jest pokonać swoje słabości. Nie te zewnętrzne.
Największymi i najgorszymi są słabości, które tkwią w głowach. Tego
najczęściej nie widać. Jeśli jednak pokona się te wewnętrzne
słabości, to wszystkie inne problemy stają się mało ważne i w ogóle
nie utrudniają życia. To jest sukces.
Czyli sukces, w takim rozumieniu, można osiągnąć w
każdym wieku i w każdej sytuacji?
Wystarczy chcieć.
Rozmawiał: Tomasz Przybyszewski
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz