Gdy sama stanęła na nogi...
Dominika nie jest jeszcze pełnoletnia, a ma za sobą wiele lat walki z ciężką chorobą. I w dużej mierze wygranej. Co więcej, własne kłopoty zmobilizowały ją, by pracować i działać na rzecz innych. Mimo młodego wieku ma się czym pochwalić.
Dominika Spławska do ósmego roku życia była zdrowym dzieckiem. – Nagle zaczęły się zawroty głowy, bardzo się pociłam, traciłam równowagę – wspomina. Przeprowadzone w szpitalach badania pozwoliły na jednoznaczną diagnozę, która brzmiała strasznie: poprzeczne zapalenia rdzenia kręgowego. Co to oznaczało?
– Lekarze uznali, że nigdy nie będę mogła chodzić – opowiada Dominika. – Byłam małym dzieckiem, ale doskonale pamiętam, jak bardzo się bałam. I nie mogłam zrozumieć: jak to? Nie pojeżdżę na rowerku, nie będę się bawić z dziećmi, nigdzie już nie pobiegnę? Zaczęły się pobyty w szpitalach, sanatoriach i ośrodkach rehabilitacyjnych. Wbrew diagnozom lekarskim dawały znakomite efekty. To w dużej mierze skutek działań i pracy, jaką włożyli rodzice w leczenie Dominiki.
Dominika Spławska, fot.: archiwum
Dziewczynka zaczęła ruszać nóżkami, a po czterech miesiącach samodzielnie na nich stanęła i zrobiła kilka kroków. Później było coraz lepiej, a wkrótce zaczęła chodzić, choć daleko jeszcze było do pełnej sprawności. Nie odzyskała jej do dziś – chodząc, opiera się głównie na jednej nodze. Ale chodzi, i to jest najważniejsze.
Trwały ślad w psychice
Choroba, rehabilitacja, słowem: to wszystko, co przeszła, zostawiły w psychice Dominiki trwały ślad. Na szczęście pozytywny – jako że postanowiła pomagać i działać na rzecz potrzebujących. Mieszka w Śmiglu, miasteczku w powiecie kościańskim (Wielkopolska). Tam skończyła gimnazjum. Już w pierwszej klasie postanowiła zorganizować szkolny wolontariat. Jak się okazało, z powodzeniem, bo gdy odchodziła z gimnazjum, wolontariuszami było 25 uczniów. Co robili?
– Na przykład Balik u dziadka i babci, podczas którego odwiedzaliśmy seniorów – opowiada Dominika. – Baliki z duszkami, akcje typu: Starszy brat, starsza siostra, mikołajki, spotkania świąteczne. Udzielaliśmy korepetycji młodszym dzieciom – ja na przykład „przerabiałam” z nimi materiał z przedmiotów ścisłych. Bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że działaliśmy aktywnie i tak jest do dziś, bo Klub Wolontariusza w Gimnazjum w Śmiglu należy do bardzo prężnych.
To jednak nie wszystko na temat działalności charytatywnej Dominiki w rodzinnym miasteczku. Pomaga bowiem także w śmigielskim Stowarzyszeniu „Światło Nadziei”, które zajmuje się rehabilitacją i pomocą dzieciom niepełnosprawnym.
Jeden minus szkoły
Dalszą naukę Dominika kontynuowała w Liceum Ogólnokształcącym we
Włoszakowicach, wsi położonej ok. 20 km od Śmigla. Postanowiła
jednak zmienić szkołę.
– Nie podobało mi się – stwierdza krótko.
Tym razem na miejsce nauki wybrała Leszno, też ok. 20 km od
Śmigla. Chciała się uczyć w Liceum Ogólnokształcącym nr 3.
– Mam tam sporo znajomych, głównie ze swoich okolic, dlatego
złożyłam podanie do tej szkoły.
Nie udało jej się tam, ale została przyjęta do Liceum Ogólnokształcącego nr 4, do klasy o profilu matematyczno-informatycznym, na tym jej zależało, bo zawsze była dobra z przedmiotów ścisłych. Twierdzi, że jest zadowolona i dobrze się w tej szkole czuje, ale dostrzegła tam jeden minus...
Dla Dominiki wolontariat oznacza też aktywizowanie środowisk, w
których się znalazła. Ma sukcesy nie tylko w swoich szkołach, fot.:
archiwum
– Brak tu wolontariatu – wyjaśnia Dominika. – Ale, żeby nie było wątpliwości, trudno mieć o to pretensje do nauczycieli. W liceach uczą się osoby prawie dorosłe, są też pełnoletni uczniowie. Sami więc powinni wychodzić z inicjatywami.
Dominika ma 17 lat i z taką inicjatywą wyszła, czyli podobnie jak w Śmiglu postanowiła założyć klub wolontariusza w liceum w Lesznie. Już zapisują się pierwsi chętni. Szefowa klubu ma duże doświadczenie w tego typu działaniach. Można więc mieć nadzieję, że młodzież z „czwórki” da się poznać w Lesznie i okolicach jako ta, która chętnie i aktywnie pomaga innym.
Pomagać śpiewająco
Dominika zaczęła również działać w Fundacji „Odzew” w Lesznie.
To duża organizacja pomagająca między innymi osobom z
niepełnosprawnością
i dzieciom. Dominika prowadzi z maluchami zajęcia z muzykoterapii.
Do jej talentów doliczyć trzeba także muzyczny. Od dawna śpiewa.
Założyła nawet zespół o nazwie „Hopeless”. Grają rocka i występują
na koncertach, na razie głównie w szkołach.
Dominika solo śpiewała na różnych imprezach charytatywnych, w
tym i podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wraz z grupą
„Hopeless” marzy o nagraniu płyty z własnymi utworami – i jak mówi
liderka, być może w przyszłym roku to marzenie uda się
zrealizować.
Znalazła się bowiem wytwórnia, która wstępnie zapowiedziała
możliwość wydania ich debiutanckiego albumu.
Jeśli Dominika zrobi karierę, to tym łatwiej będzie mogła
pomagać ludziom. Jeśli nie, to wielu i tak będzie mogło na nią
liczyć, bo jak deklaruje: – Stanęłam na nogach, samodzielnie
funkcjonuję, myślę, że dobrze sobie radzę, więc mam zamiar pomagać
innym, by też mogli
to osiągnąć.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz