Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Koszty sądowe w sprawach pracowniczych

23.08.2006

Od 2 marca 2006 r. zmieniły się wysokości opłat sądowych w sprawach cywilnych. Niektóre stawki wzrosły, inne zmalały. Jednak nieco przestarzała podstawowa zasada nie uległa zmianie - nadal pieniądze będzie wykładał ten, kto zwraca się ze sprawą do sądu. Konieczności poniesienia stosownej wpłaty uniknie się wtedy, gdy sąd zwolni od kosztów sądowych.

Obciążanie kosztami sądowymi powoda wnoszącego sprawę ma zapobiec absorbowaniu wymiaru sprawiedliwości przez pieniaczy sądowych, jednak często zniechęca w ogóle do dochodzenia swoich, często słusznych, roszczeń.

Jeśli chodzi o prawo pracy generalną zasadą jest, że pracownik wnoszący powództwo nie ma obowiązku uiszczenia kosztów sądowych. Jednak nie oznacza to, że pracownik jest całkowicie z nich zwolniony. W niektórych przypadkach musi zapłacić.

Kiedy obowiązuje opłata podstawowa?

Pracownik jest zobowiązany do uiszczenia opłaty podstawowej w wysokości 30 zł od:
1) apelacji
2) zażalenia
3) skargi kasacyjnej
4) skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia.

Kiedy obowiązuje opłata stosunkowa?

Nowością jest obecnie także i to, że w sprawach, w których wartość przedmiotu sporu przewyższa 50 tys. zł, pobiera się opłatę stosunkową wynoszącą 5 proc. wartości przedmiotu sporu.

Przykład: pracownik wnosi do sądu rejonowego pozew o zapłatę należności
z tytułu delegacji zagranicznych za 2 lata w kwocie 100 tys. zł. W takiej sytuacji musi wnieść opłatę w wysokości 5 tys. zł (100 tys. x 5 proc). Jeżeli pracownik przegra i wniesie apelację, w której nadal będzie się domagał 100 tys. zł, musi się liczyć z koniecznością wniesienia kolejnej 5-proc. opłaty - czyli 5 tys. zł. Gdy pracownik przegra sprawę także w II instancji i wniesie poprzez fachowego pełnomocnika skargę do Sądu Najwyższego, to znów będzie zmuszony do wpłaty kolejnych 5 tys. zł.

Jasno więc wynika, że pracownik dochodzący swoich roszczeń przed sądem pracy jest zwolniony z opłat sądowych tylko wtedy, gdy wnosi pozew w sprawie:
- w której wartość przedmiotu sporu nic przekracza 50 tys. zł
- w I instancji.

Przykład: pracownik wniósł do sądu rejonowego - sądu pracy pozew o zapłatę przez pracodawcę 4 tys. zł tytułem niewypłaconego wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Przy wniesieniu pozwu pracownik nie wnosi opłaty. Jednak gdy sprawę przegra (sąd wyda wyrok oddalający powództwo) i wniesie apelację, będzie musiał uiścić opłatę podstawową w wysokości 30 zł.

Pismo wnoszone przez kilka osób podlega jednej opłacie. Jeżeli jednak roszczenia są jednego rodzaju i oparte na tej samej podstawie, każdy z pracowników musi uiścić oddzielną opłatę.
Wpłaty należy dokonać przy wniesieniu pisma do sądu. Jeżeli nie zostanie wpłacona stosowna opłata, sędzia wezwie stronę, pod rygorem zwrócenia pisma, do opłacenia go w terminie 7 dni.

Zmianą, która może okazać się dotkliwa w skutkach, jest to, że jeśli pismo zostanie wniesione przez adwokata lub radcę prawnego bez stosownych opłat, sędzia zwraca je bez wezwania o uiszczenie opłaty. Potencjalne więc „gapiostwo" pełnomocnika skutkuje perturbacjami dla pracownika.

Jak wnieść opłatę sądową?

Istnieją trzy możliwości:
1) wpłata do kasy sądu
2) przelew pieniędzy na rachunek bankowy sądu
3) zapłata znaczkami opłaty sądowej.

Jak rozliczane są koszty procesu?

Gdy pracownik występuje z pozwem, wydatki ponosi tymczasowo Skarb Państwa. Jeśli sprawę przegra pracodawca, jest on zobowiązany do zwrotu wydatków. Sąd obciąża kosztami procesu pracownika tylko w przypadkach szczególnie uzasadnionych, np. gdy pracownik, zdając sobie sprawę z bezzasadności swojego żądania, wytacza powództwo. Jeżeli w takiej sprawie powstaną wydatki (choćby ewentualne wynagrodzenie za utracony zarobek dla świadka), a pracownik sprawę przegra, to sąd może go obciążyć tymi wydatkami.

Autor: Anita Siemaszko, prawnik Centrum Integracja

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas