Słyszałam, że chłopa dla mnie macie
Dla wielu samotnych osób Dzień Zakochanych to może być czas intensywniejszych poszukiwań odpowiedniego partnera. Aby poszukiwania okazały się skuteczne, często nie wystarczą tradycyjne formy zawierania znajomości. Rozwiązaniem mogą być usługi biur matrymonialnych lub internet.
Przed laty do warszawskiego biura matrymonialnego Czandra, prowadzonego już od 30 lat przez Magdalenę i Adama Grzesiaków, zgłosił się mężczyzna z achondroplazją, mierzył 120 cm. Jak większość zapisujących się do biura zapytał na wstępie: jakie mam szanse? Żadne – odpowiedział Adam Grzesiak, nie chcąc go narażać na koszty materialne, a przede wszystkim - emocjonalne. Ale ten pan, skądinąd uroczy, z ogromnym poczuciem humoru, roztaczający wokół siebie aurę optymizmu (pani Magdalena nazywała go Słoneczkiem) nie zraził się i złożył swoją ofertę. Na adres biura zaczęły przychodzić e-maile, których autorzy sądzili, że nastąpił błąd w druku. Chodziło, oczywiście, o wzrost.
Niebawem do drzwi Czandry zapukała kobieta z achondroplazją i z filuternym uśmiechem powiedziała w progu: słyszałam, że chłopa tu dla mnie macie. Wkrótce spotkali się, pokochali i po roku pobrali. Mając świadomość, że achondroplazja jest dziedziczna, zdecydowali się na dziecko. Urodziło się zdrowe. – A ja przyrzekłem, że prędzej sobie język odgryzę, niż powiem komuś, że nie ma żadnych szans – konkluduje Adam Grzesiak.
Fot.: www.sxc.hu
- Znalezienie partnera dla osoby z niepełnosprawnością poprzez biuro matrymonialne jest trudne, ale to nie znaczy, że niemożliwe – mówi Magdalena Grzesiak. - Nie jest łatwo, bo w Polsce ci, którzy nie zetknęli się z ludźmi dotkniętymi niepełnoprawnością, zamykają się na kontakty z nimi. Większość tzw. zdrowych zapisujących się do biura w ogóle nie bierze pod uwagę ofert niepełnosprawnych. Niemniej w naszym biurze udało się skojarzyć kilka par. Tyle, że za każdym razem wymagało to od osoby z niepełnosprawnością hartu ducha i woli. Mieliśmy kiedyś pana, który w wypadku stracił obie nogi. W jego ofercie podaliśmy ogólnikowo; że porusza się na wózku. Kolejne kobiety, które poznawał, po pierwszym spotkaniu rezygnowały z dalszej znajomości. Były wśród nich i takie, które od razu na jego widok odwracały się na pięcie. Aż za którymś razem poznał pełnosprawną, ładną dziewczynę, która zobaczyła w nim człowieka – opowiada.
Tesco czy awangarda
Korzystanie z biura matrymonialnego ma wiele korzyści. Wyklucza m.in. ryzyko związane z anonimowością, choćby internetową, bowiem każdy, kto składa w nim swoją ofertę, spotyka się twarzą w twarz z właścicielem biura. Wypełnia ankietę, w której podaje swoje dane personalne i adres. Nie ma niebezpieczeństwa trafienia na oszusta matrymonialnego czy na osobę innej płci niż podana w wizytówce.
Właściciele biur są często psychologami, to zatem profesjonalni doradcy. A jeśli nie mają ukończonych studiów psychologicznych – zatrudniają konsultantów. Jedną z konsultantek w warszawskim biurze Czandra była niegdyś Katarzyna Grochola. A w końcu i prowadzący biura po poznaniu tysięcy singli stają się psychologami.
Wszystko jest zatem pod kontrolą fachowców. Gdy na randkach „nie iskrzy”, właściciel biura dobiera dalej. Niektórzy prowadzą nawet zajęcia terapeutyczne, żeby dociec, dlaczego mężczyzna nie może zaakceptować wybranej dla niego partnerki lub na odwrót, skoro wiele wskazuje na to, że pasują do siebie jak ulał.
Czandra oferuje autorski program o nazwie „Coaching uczuć”, który pozwala zdiagnozować i pokonać psychologiczne opory uniemożliwiające stworzenie związku. Często bywa, że przyczyna lęku przed bliskością z drugim człowiekiem tkwi w zaburzeniach emocjonalnych wywołanych traumatycznymi przeżyciami w dzieciństwie.
Pośrednictwo biura matrymonialnego jest jednak drogie. To wydatek rzędu kilkuset złotych, ale są też biura, w których można otrzymać zniżkę.
- Portale randkowe to „matrymonialne Tesco”, a my jesteśmy awangardą usług matrymonialnych – mówi Paweł Niemiec, szef biura Duet Centrum, mającego oddziały w Warszawie i w Katowicach. Klientami Duetu są świetnie sytuowani single, robiący kariery w biznesie.
Może się mylę…
W ciągu 11 lat działalności Duetu korzystała z jego pośrednictwa tylko jedna osoba z niepełnoprawnością. Był to niewidomy mężczyzna. Koszty pokrył jego zamożny kolega. Niestety, partnerki nie udało się znaleźć ani w stolicy, ani nawet na Śląsku, gdzie – używając określenia Pawła Niemca – „kompetencje partnerskie” są większe niż w Warszawie. Ślązacy wynoszą z domu rodzinnego lepsze wzorce. Są bardziej skłonni do poświęceń i gotowi do kompromisów niż „białe kołnierzyki”, szczególnie te ze stolicy.
- Chętnie pracowałbym dla osób z niepełnosprawnością, ale nie znam ich oczekiwań – mówi Paweł Niemiec. – Wydaje mi, że w większości są to racjonaliści i szukają partnerów pełnosprawnych, którzy będą się nimi opiekować. Ale może się mylę… - dodaje.
Osoby niewidome były także klientami Czandry. Jednemu z mężczyzn również nie udało się znaleźć partnerki. – Ale powodem był przede wszystkim jego trudny charakter – twierdzi Magdalena Grzesiak. – Ten pan był zgorzkniały i nastawiony pesymistycznie.
- Gorsza jest niewidoczna niepełnosprawność – mówi Adam Grzesiak, mając na myśli nieodpowiedzialność i niezdolność do uczuć. – Innego niewidomego– opowiada pan Adam – przyprowadził jego zdrowy kolega, który spontanicznie też zapisał się do naszego biura. Panowie zbliżali się do trzydziestki i obaj byli bardzo przystojni. Niewidomy klient poznał dziewczynę, której nie zniechęciła jego dysfunkcja, i dość szybko stworzyli udany związek. A widzący przez trzy lata wybrzydzał, a gdy wywyższając się, zaczął obrażać kobiety, które mu przedstawiałem, wyrzuciłem go z biura. Który z tych dwóch mężczyzn był bardziej niepełnosprawny? – zastanawia się pan Adam.
Z poczuciem humoru, czasem gapowaty
- Jeden z moich niepełnosprawnych klientów zaznaczył, żebym szukała dla niego partnerki wśród osób z niepełnosprawnością – opowiada Agata Drozdowska, psycholog prowadząca w Warszawie od 20 lat Centrum Matrymonialne Ostoya.
Fot.: www.sxc.hu
Uważał, że z kobietą pełnosprawną będzie czuł się gorszy. W ofercie przedstawił siebie tak: 33 lata, 182 cm wzrostu, 72 kg. Inwalida pierwszej grupy, sprawność ruchowa ograniczona po wypadkach w wieku 7 i 17 lat. Ma poczucie humoru, czasami gapowaty, szybko podejmuje decyzje. Oczekiwania wobec partnerki określił następująco: 28–35 lat, może być z niepełnosprawnością, akceptująca niepełnosprawność, tolerancyjna, z poczuciem humoru… Poznał dziewczynę, z którą się przez jakiś czas spotykał, ale ich znajomość rozpadła się.
- Niepełnosprawność klienta nie jest problemem w biurach matrymonialnych – uważa Agata Drozdowska. – O wiele bardziej kłopotliwe są osoby z nieadekwatnym poczuciem własnej wartości, którym wydaje się, że są superatrakcyjne. Ich wymagań zazwyczaj nie można zaspokoić. A ten niepełnosprawny, bardzo inteligentny trzydziestoparolatek zna nie tylko swoje słabsze, ale także mocne strony. Jestem przekonana, że ułoży sobie życie, bazując na tych mocnych cechach. Ja tylko nadałam kierunek jego postępowaniu.
Pod opieką Centrum Ostoya jest się przez pół roku. Agata Drozdowska kojarzy pary na podstawie ankiet, które wypełniają wszyscy zapisujący się do biura. Formularz składa się z dwóch części: własnej prezentacji oraz oczekiwań w stosunku do partnera/partnerki. Odpowiedzi na pytania, które zostały ułożone przez panią Agatę, dostarczają jej mnóstwo informacji, obejmują nawet życiowe motto. Potem wszystko toczy się naturalnie. Jeśli para przypadnie sobie do gustu, umawia się na następne spotkania – tak, jak w życiu. Jeżeli znajomość kończy się po pierwszej randce, pani Agata szuka dalej. Zwykle przekazuje zainteresowanym ich numery telefonów i oni umawiają się już sami. Niedawno, na prośbę jednego z niepełnosprawnych klientów, była przy jego pierwszym spotkaniu z dziewczyną, również niepełnosprawną. Pomogła im w przełamaniu lodów. W podobnych przypadkach pani Agata delikatnie monitoruje związek. Dzwoni co jakiś czas i pyta, jak się znajomość rozwija. Jej podopieczni nie są pozostawieni sami sobie, gdy potrzebują wsparcia.
Margines działalności
Agata Drozdowska na podstawie swoich obserwacji uważa, że lepiej jest dla związku, kiedy oboje partnerzy są z niepełnosprawnością.
- Poczucie winy za obarczanie swoją dysfunkcją kogoś, kto mógłby znaleźć towarzysza życiowego, dla którego nie musiałby się tak poświęcać, może okazać się ciężarem nie do zniesienia – twierdzi i dodaje, że łatwiej znaleźć pełnosprawną partnerkę dla niepełnosprawnego mężczyzny niż odwrotnie. Kobiety z natury są bardziej skłonne do poświęceń.
Biura matrymonialne zajmują się poszukiwaniem partnerów dla osób z niepełnosprawnością, jednak robią to na marginesie swojej działalności. Agata Drozdowska jest przekonana, że powinny powstać wyspecjalizowane biura matrymonialne dla tej grupy ludzi. Zapytana, co by zrobiła, gdyby po tym artykule zaczęło się do niej zgłaszać więcej osób z niepełnosprawnością, zadeklarowała:
- Stworzyłabym dla nich w Centrum Ostoya „Kącik dla niepełnosprawnych”.
Właścicielka Czandry zauważa, że bardziej użyteczne byłoby internetowe biuro matrymonialne.
- Ci ludzie są rozsiani po całej Polsce. Wielu z nich mieszka z dala od tradycyjnych biur matrymonialnych, nie mówiąc już o tym, że dla części z nich wyjście z domu wiąże się z trudnościami – zaznacza.
Jest taki portal
Dla niektórych internet to jedyna możliwość poznawania ludzi. Aby z niej skorzystać, wystarczy wpisać w Google: „portale randkowe dla niepełnosprawnych” albo samo: „portale randkowe” i przeglądać ofertę za ofertą, a potem pisać maile lub kontaktować się za pomocą Skype’a. A może nawet czatować. Ale uwaga! Można trafić na takich, którzy czatują w pierwotnym znaczeniu tego słowa, jeszcze z czasów sprzed internetu, tj. czają się i czyhają.
Założenie profilu jest bezpłatne. Na ogół nikt nie sprawdza wiarygodności zamieszczanych informacji. Właścicielom portali komercyjnych zależy na jak największej liczbie użytkowników, bo to przekłada się na liczbę reklam. Nie biorą odpowiedzialności za to, jak potoczą się losy znajomości w realu. Jest to wpisane regulamin, który każdy, kto zakłada profil, chcąc nie chcąc, akceptuje.
Wielu internautów z założenia podaje zmyślone dane. Ujmowanie sobie lat i kilogramów to najniewinniejsze kłamstewka. Konfrontacja rzeczywistości wirtualnej z prawdziwą może być bolesna. Ale to nie znaczy, że należy rezygnować z zawierania znajomości przez internet. Niejedna szczęśliwa dziś para poznała się w sieci. I gdyby nie internet, nigdy nie spotkaliby się w realu. Z tej szansy też warto korzystać, tylko trzeba być czujnym.
Serwis randkowy dla osób niepełnosprawnych oferuje m.in. stworzony w 2002 roku w Zgierzu Internetowy Portal Osób Niepełnosprawnych (bardziej znany pod skrótem IPON). Oprócz profili randkowych znajdują się tam czat i forum, na których użytkownicy mają okazję poznać się bliżej. Stowarzyszenie Internetowy Portal Osób Niepełnosprawnych organizuje też ogólnopolskie Zloty IPON w ośrodkach wypoczynkowych. Są one zwykle kilkudniowe i pozwalają - na neutralnym gruncie - poznać się jeszcze lepiej. Obecnie w serwisie randkowym znajduje się ponad 6000 ogłoszeń.
Stowarzyszenie nie prowadzi statystyk, ale jak szacuje Jacek Pichliński, prezes IPON, dzięki portalowi zawiązało się już kilkaset par, a kilkanaście stanęło przed ołtarzem lub w urzędzie stanu cywilnego.
Czy uważasz, że biura matrymonialne i portale randkowe to dobre miejsca na znalezienie osoby, z którą spędzi się resztę życia? Podziel się z nami swoją opinią w komentarzu pod artykułem.
Komentarze
-
Witam
25.12.2018, 00:57Nie moim Zdaniemodpowiedz na komentarz -
Jestem osobą niepełnosprawną i to właśnie w Biurze Ostoya znalazłam miłość swojego życia. Osobę pełnosprawną, która ma tyle ciepła w sobie , tak dobre serce i przede wszystkim widać, zę mnie kcoha.odpowiedz na komentarz
-
A Ja gdzieś tam wierzę , że taki związek jest możliwy.Dużo zależy od nastawienia osoby niepełnosprawnje,jeśli jest otwarta na świat i ludzi to już połowa sukcesu;)gorzej gdy zamyka się w swoim małym świecie.Wtedy szanse są nikłeodpowiedz na komentarz
-
Witam ! O ile młodsi niepełnosprawni jeszcze mają jakieś szanse , o tyle wiekowi nikłe albo żadne,szczególnie kobiety. Takie jest życie . Jechać do innej miejscowości nie mogą , środki lokomocji nieprzystosowane .Nie ma gdzie podładować akumulatorów .Jeżdżę skuterem inwalidzkim i jestem zadowolona , że mogę wyjść z domu , ale chętnie pojechałabym np. nad morze.odpowiedz na komentarz
-
taki malutki komentaryzk
17.02.2013, 11:51internet jak najbardziej. chodzi jedynie oto żeby ludzie za dużo nieoczekiwali po samym ogłoszeniu. prawdziwe cechy człowieka zaczynają się ujawniać gdy zaczniemy z nim pisać a gdy sobie puźniej z nim realnie na głos porozmawiamy to wtedy albo coś umiera albo się zaczyna. czy powinny być specjalne biura dla osób niepełnosprawnych niewiem. może to tak jak z pracą gdzie jedni mają kwalifikacje aby ją wykonywać na wolnym rynku a inni wymagają jakiejś specjalnej pomocy. po prostu niewiem.odpowiedz na komentarz -
Prawda jest taka że 90% biur matrymonialnych wcale nie przyjmuje ofert osób niepełnosprawnych. Te które to robią mieszczą się w dużych miastach i dojazd do nich jest raczej niemożliwy albo utrudniony . Więc osoby niepełnosprawne są pozostawione samym sobie a przecież należy się im chociaż trochę miłości .odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz