Spragnieni wczasów i słońca
Obraz turystyki niepełnosprawnych Polaków wciąż jest pesymistyczny. W stosunku do zdrowych rodaków niepełnosprawni podróżują ponad trzy razy rzadziej. Ich udział w podróżach zagranicznych jest czternastokrotnie mniejszy. Dla wielu turnus rehabilitacyjny pozostaje jedyną szansą, aby zobaczyć Bałtyk, Tatry albo Wieliczkę.
Od kilku lat staram się podróżować zupełnie indywidualnie - mówi
poruszający się na wózku Krzysztof Kasperczyk, członek Grupy
„Widziane z chodnika". - Gdy dostaję się do budynku, zwykle na mój
widok obsługa natychmiast wpada w panikę, a w ich oczach pojawia
się strach. Większość prowadzących ośrodki noclegowe zapomina, że
osoba na wózku nie potrzebuje mieć dostosowanego całego obiektu.
Wystarczy postarać się dostosować toaletę i wejście.
Krzysztof upodobał sobie zwłaszcza polskie parki narodowe. Pomimo
że te kompleksy nie są przygotowane na turystę niepełnosprawnego,
on nie rezygnuje z wyjazdów. Najgorzej ocenia szlaki turystyczne i
schroniska. Gdyby nie determinacja, upór, mocne nerwy oraz
rezygnacja z wielu przywilejów żadnego z nich by nie zobaczył i nie
poznał.
- Polskie parki są naprawdę piękne - dodaje. - Są nad morzem, nad
jeziorami, w górach, a nawet na bagnach.
Baza na kieszeń
Wielu uważa, że główną przyczyną niewielkiego uczestnictwa osób
niepełnosprawnych w turystyce są bariery architektoniczne i
urbanistyczne. Osoby niepełnosprawne nie podróżują, ponieważ
znaczna część miejsc i obiektów jest dla nich niedostępna. Poza tym
nie mają też czym podróżować, gdyż środki transportu są dla nich
niedostosowane. Indywidualny wyjazd na wakacje osoby na wózku
traktowany jest jako najwyższy heroizm.
Najlepiej dostosowanymi obiektami noclegowymi w Polsce są hotele
wyższych kategorii i uzdrowiska. Jednak z badań dr Teresy Skalskiej
„Turystyka osób niepełnosprawnych - ograniczenia i możliwości
rozwoju" wynika, że polscy niepełnosprawni niemal w ogóle nie
korzystają z dostosowanych hoteli w czasie wyjazdów turystycznych.
Ich obecność w nich mieści się w granicach błędu
statystycznego.
- Hotele nie rozwiązują problemów naszych niepełnosprawnych, raczej
tylko zagranicznych turystów przyjeżdżających do Polski - mówi
Teresa Skalska. - Polskich niepełnosprawnych na nie zwyczajnie nie
stać. Dlatego nacisk na to, aby baza hotelowa była
superdostosowana, jest działaniem wbrew środowisku osób
niepełnosprawnych. Należy skupić się na dostosowaniu zwykłych i
tanich obiektów.
Chodzi o pensjonaty, schroniska, domy wczasowe i wycieczkowe
oraz szeroko pojętą agroturystykę. Te obiekty są tragicznie
niedostosowane. Z trudnej sytuacji osób niepełnosprawnych
pragnących w większym stopniu uczestniczyć w turystyce zdaje sobie
sprawę Ministerstwo Gospodarki. Właśnie kończy przygotowanie
projektu „Strategia Rozwoju Turystyki na lata 2007-2013", w którym
poświęcono oddzielny rozdział turystyce osób
niepełnosprawnych.
Problemem dla pragnącego wyjechać niepełnosprawnego wciąż jest
uzyskanie rzetelnej informacji o dostosowanych obiektach
noclegowych. O ile łatwo znaleźć informacje o dostępnych hotelach,
to poznanie tańszej bazy noclegowej, w tym moteli i schronisk, np.
Polskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżowych, sprawia spore
trudności. W Polsce turysta niepełnosprawny to wciąż ktoś
wyjeżdżający na wczasy wraz z innymi niepełnosprawnymi. Również w
tym sezonie wyjazd dla nich zorganizują instytucje lub osoby
trzecie. Turystyka indywidualna, powszechna dla osób sprawnych, tu
praktycznie nic istnieje.
Podaż czy popyt?
Organizatorzy imprez turystycznych oraz właściciele obiektów
noclegowych wyjaśniają, że nic tworzą oferty dla niepełnosprawnych,
ponieważ wśród tej grupy nic ma wielu chętnych. A turstyka to
biznes. Inwestuje się w to, co przyniesie zysk. Jeśli jest popyt,
to jest i podaż. Niepełnosprawni na takie argumenty odpowiadają, że
chętnych jest tak niewielu, bo obiekty są niedostosowane. Na dowód
podają przykład kopalni soli w Wieliczce. Kiedy ten jeden z
najpopularniejszych w Polsce obiektów turystycznych dostosował
część kopalni dla osób na wózkach, natychmiast przyjechały
wycieczki z chętnymi. A więc tam, gdzie jest podaż i ceny nie są
wysokie, niepełnosprawni szybko się pojawiają. Inny przykład to
Arkadia, największe w Polsce centrum handlowe znajdujące się w
Warszawie. Uważa się je za najlepiej dostosowany obiekt w stolicy.
I faktycznie, w żadnym innym warszawskim centrum nie widać tylu
klientów na wózkach co tu.
-Arkadia - mówi Paweł Wypych, Pełnomocnik Rządu ds. Osób
Niepełnosprawnych - dostosowała się nie dlatego, że chciała mieć
najładniejszy obiekt, lecz najwięcej klientów. Także
niepełnosprawnych.
Niestety, wiele obiektów turystycznych w Polsce, zwłaszcza
mniejszych, nie stać na dostosowanie. Nie tylko dla turystów
poruszających się na wózkach, ale także dla niewidomych i
głuchoniemych, którzy potrzebują innych ułatwień i rozwiązań.
- Dlatego zastanowić się trzeba, w jaki sposób stymulować popyt,
aby właściciel obiektu, który wyłoży pieniądze na jego
dostosowanie, miał uzasadnione nadzieje, że osoba niepełnosprawna
do niego przyjedzie - mówi Teresa Skalska. - Państwo nie podejmuje
działań, które zachęcałyby przemysł turystyczny do inwestowania w
likwidację barier architektonicznych.
Być może niewielkie zaangażowanie państwa, a także władz
samorządowych we wspieranie turystyki osób niepełnosprawnych wynika
z braku przekonania, że turystyka jest cenną formą rehabilitacji.
Inaczej jest w krajach zachodnich. Unia Europejska już w latach 90.
stworzyła program „Turystyka dla każdego". Wkrótce pojawiła się
współpraca pomiędzy branżą turystyczną, biurami podróży i ośrodkami
wczasowymi a ośrodkami badawczymi i departamentami turystyki
decydującymi o kształcie turystyki.
- Coraz większa liczba osób niepełnosprawnych odczuwa potrzebę
wyjścia z domu, zwiedzania i podróżowania - mówi Rafał Skrzypczyk z
Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. - Wielu z nich nie wie, gdzie
mogłoby pojechać i co jest dostępne. I to jest rola organizacji
pozarządowych, aby dotrzeć do tych osób z informacją. Natomiast
rolą państwa jest tworzenie warunków, aby mogły one uczestniczyć w
turystyce.
Giganci nie do ruszenia
Dużą winę w ograniczaniu turystyki osób niepełnosprawnych,
zwłaszcza tej indywidualnej, ponoszą dwie największe polskie firmy
transportowe: PKP i PKS. Państwowi przewoźnicy są niezwykle oporni
na zmiany, gdy chodzi o wychodzenie naprzeciw potrzebom osób
niepełnosprawnych. PKS, w skład której wchodzi ok. 170 firm -
prywatnych, spółek akcyjnych i spółek z o.o. - nie ma ani
jednego dostosowanego autobusu kursującego na liniach
dalekobieżnych.
- PKS Warszawa na liniach dalekobieżnych ma 50 autobusów -
wyjaśnia Marek Kruszyński z Działu Przewozów Pasażerskich
warszawskiego PKS.
- Niestety, nie mamy żadnego autobusu dostosowanego i przypuszczam,
że żaden PKS w Polsce takiego nie ma. Powodem są względy finansowe.
Dostosowane autobusy są o wiele droższe, a na ten cel nie ma
żadnych dotacji państwowych. Wiemy, że jest to problem i w
przyszłości na pewno będziemy o tym myśleć. W tej chwili, gdy osoby
na wózkach chcą podróżować autobusami, nasi kierowcy zawsze są
gotowi pomóc im dostać się do środka.
Mimo istnienia odpowiednich przepisów i dyrektyw Unii Europejskiej
Polska pozostaje pod względem dostosowania transportu krajowego dla
osób niepełnosprawnych najbardziej niedostępnym krajem w
Europie.
- Jestem przerażony całkowitym brakiem dostosowania autokarów PKS -
mówi Paweł Wypych. - Od świata odcięte są całe rzesze osób
niepełnosprawnych, a już szczególnie te mieszkające na wsiach. Nie
tylko dalsze wyjazdy są nierealne, lecz nawet dojazd do urzędu
pracy w powiecie, bo osoba na wózku do autobusu się nie
dostanie.
PKP, drugi polski państwowy gigant przewozowy, w całym taborze
liczącym tysiące wagonów ma niewiele przystosowanych dla
niepełnosprawnych. We wszystkich składach ekspresowych i Intercity
jest takich wagonów zaledwie kilkanaście. Nie lepiej sytuacja
wygląda w przewozach regionalnych.
- Przez wiele lat w Polsce nie myślano o osobach niepełnosprawnych
- mówi Łukasz Kurpiowski, kierownik Działu Przewozy Regionalne. - I
teraz na nas spadł obowiązek naprawiania tamtych błędów. Na to
jednak potrzeba czasu. Przewozy Regionalne powoli modernizują
składy, robimy to etapami. Wkrótce ze środków programu unijnego
Transport, przeznaczonego na modernizację taboru kolejowego,
będziemy modernizować 81 wagonów. Już teraz na Śląsku jeździ partia
pociągów osobowych dostosowanych dla pasażerów na wózkach.
PKP w Polsce pozostaje niekwestionowanym monopolistą.
- Monopolista łatwo się nie da przestawić - stwierdza Jarosław
Zbikowski, wykładowca w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w
Białej Podlaskiej, w Zakładzie Turystyki i Rekreacji. - Większość
taboru PKP jest przestarzała. Dlaczego europejska sieć pociągów
Euro-Star do Polski nie dociera? Ponieważ nie spełniamy norm. Nasze
stacje PKP nie spełniają norm, i to nie tylko, gdy chodzi o
niepełnosprawnych. PKP nie obchodzi, czy pasażer będzie się przez
kilka godzin gnieździł na korytarzu, czy stal przy cuchnącej
toalecie. Dlatego ani PKP, ani PKS niewiele zrobią, aby realnie
polepszyć przewóz osób niepełnosprawnych, skoro rząd nie wywiera na
nich nacisku. Uczynić to mogą chyba tylko media i sami
niepełnosprawni. Wygrana w sądzie kogoś, kto wytoczyłby im proces o
dyskryminację i pozbawianie równych szans, byłaby precedensem.
Praca i wsparcie państwa
Z badań przeprowadzonych przez Teresę Skalską („Turystyka osób niepełnosprawnych - ograniczenia i możliwości rozwoju", Warszawa 2003 r.) wynika, że w turystyce częściej uczestniczą osoby niepełnosprawne posiadające pracę niż te bez pracy. Przynależność do organizacji zrzeszających osoby niepełnosprawne także zwiększa poziom uczestnictwa w wyjazdach turystycznych. Obligowanie właścicieli bazy turystycznej o wysokim standardzie do likwidowania barier architektonicznych jest działaniem tylko pozornie ułatwiającym osobom niepełnosprawnym dostęp do turystyki. Nie wpływa to bowiem na zwiększenie popytu wśród osób niepełnosprawnych. Tymczasem małych i średnich organizatorów usług turystycznych nie stać na dostosowanie swych obiektów. Dlatego potrzebne są działania wspierające i zachęcające tych organizatorów do inwestowania w likwidację barier architektonicznych (ulgi, zwolnienia podatkowe, dofinansowania).
Wczasy z PFRON
Najlepszym dowodem na to, że osoby niepełnosprawne spragnione są
uczestnictwa w turystyce, są turnusy rehabilitacyjne. Wymyślono je
40 lat temu dla pracowników spółdzielni inwalidów, którym pogarszał
się stan zdrowia. Wszystkie turnusy były specjalistyczne, a więc
przygotowane dla określonych grup schorzeń i niepełnosprawności.
Jednak pod koniec lat 90. wraz z nowymi zmianami pozwolono, aby
osoba niepełnosprawna sama mogła wybrać organizatora turnusu,
miejsce, w którym chce przebywać, oraz termin pobytu. Na
konsekwencje nie trzeba było długo czekać. Wyjazdy na turnus szybko
zaczęły zamieniać się w pobyty o charakterze
wypoczynkowo-rekreacyjnym. Do dziś pracownicy PCPR słyszą pytania,
jakie zadają im nowo przychodzący zainteresowani: „Czy tu można
dostać wczasy z PFRON-u?". Turnusów specjalistycznych zostało
niewiele. Nie dziwi też, że w nowej sytuacji większość osób
zapragnęła wyjeżdżać latem.
- Doprowadziliśmy do istnienia systemu, w którym osoba
niepełnosprawna, wyjeżdżając na turnus, nie nastawia się na pracę
nad poprawieniem swojego stanu zdrowia, podniesienia sprawności czy
zdobycia nowych umiejętności, ale na wypoczynek, zwiedzanie,
plażowanie i zabawę - stwierdza Paweł Wypych. - Trudno dziś
rozpoznać, czym w praktyce różni się turnus rehabilitacyjny
opłacany ze środków PFRON od pobytu w sanatorium finansowanego ze
środków NFZ. Różnią się chyba tylko długością trwania: w sanatorium
to trzy tygodnie, a na turnusie dwa.
Osoby niepełnosprawne, które z różnych powodów nie mogą uprawiać
turystyki indywidualnej, czekają cały rok, aby ponownie wyjechać na
turnus. Dla sporej grupy to jedyna możliwość opuszczenia swojej
miejscowości, a nawet domu. Jedyna okazja, aby zobaczyć morze,
góry, pobyć między ludźmi i znaleźć partnera. Bez wątpienia to
również ważna część rehabilitacji społecznej. Dzieje się ona jednak
innym kosztem. Pieniądze przeznaczone na rehabilitację zdrowotną,
której częścią jest zdobywanie nowych umiejętności, w praktyce
przeznaczane są na wypoczynek.
Zmiany doprowadziły też do innych wypaczeń. Znana jest praktyka, że
te same osoby wyjeżdżają na turnus dwa razy: raz jako osoby
niepełnosprawne „potrzebujące rehabilitacji", drugim razem jako
opiekunowie takich osób. Ponadto największą liczbę uczestników na
turnusach stanowią ludzie starsi. W dużo mniejszym stopniu
korzystają z nich młodzi potrzebujący rehabilitacji.
- Musimy odpowiedzieć sobie wyraźnie na pytanie, czemu i komu mają
służyć turnusy rehabilitacyjne, jakie jest ich miejsce w systemie i
jaki ma być ich końcowy efekt: czy tylko miłe spędzanie czasu, czy
coś więcej - zapowiada Paweł Wypych.
Marek Winiarczyk z Polskiego Związku Żeglarzy Niepełnosprawnych
dodaje:
- Oczywiście w programie każdego turnusu przewidziane są zajęcia
rehabilitacyjne. Ale są to ćwiczenia podstawowe. Taką rehabilitację
każda osoba niepełnosprawna powinna wykonywać przez cały rok w
domu, nie na turnusie. Dlatego istnieć powinny wyłącznie
specjalistyczne turnusy rehabilitacyjne z programem przygotowanym
pod kątem konkretnej grupy.
Ośrodek w domu
Największą luką w systemie turnusów rehabilitacyjnych jest
przyznawanie zezwoleń na ich organizowanie nierzetelnym podmiotom.
Niestety, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej pomimo
wprowadzania co jakiś czas zmian, aby naprawić sytuację, nie
potrafi dać sobie z tym rady. Niepełnosprawni jeżdżą więc do
ośrodków nierzadko kompletnie nieprzystosowanych i z programami
niemającymi nic wspólnego z rehabilitacją wymaganą dla ich
schorzeń. Wielu organizatorów ma jednak wpisy w rejestrach
pozwalające im przyjmować osoby głuche, niewidome i ze schorzeniami
narządu ruchu. Wpis do rejestru nie daje, niestety, gwarancji, że
ośrodek rzeczywiście przygotowany jest na przyjęcie osób o
określonym schorzeniu.
- Weryfikacja ośrodków to skandal — mówi Ewa Kowalczyk z
Ogólnopolskiego Porozumienia Organizatorów Turnusów
Rehabilitacyjnych. - Z przykrością stwierdzam, że w naszym
województwie dolnośląskim jest osiemnastu organizatorów, z czego
większość to ośrodki prowadzone w domach. Wymóg, że organizatorem
turnusów może zostać każda osoba prowadząca działalność
gospodarczą, która wykaże się dwuletnią działalnością na rzecz
niepełnosprawnych, sprawia, że niemal każdy może zostać
organizatorem. Wykazać się taką działalnością to dziś nie problem.
Wystarczy być
na jakiejś spartakiadzie czy innej imprezie z osobami
niepełnosprawnymi, zorganizować jednorazowo pomoc czy przyjąć u
siebie niepełnosprawnych. Dlatego uważamy, że organizatorem
turnusów powinny być wyłącznie organizacje pozarządowe, które
działają na rzecz osób niepełnosprawnych łub ludzie z
wykształceniem kierunkowym, np. rehabilitanci albo
fizjoterapeuci.
Druga strona medalu
Ilu więc niepełnosprawnych wyjedzie tego lata na wakacje? Małą sondę w tej sprawie zrobił pod koniec maja portal www.niepelnosprawni.pl. Na pytanie: „Jak w tym roku spędzisz wakacje?" odpowiedziało prawie 550 osób. Większość, bo 51 proc. spędzi je w domach. Rodzinę planuje odwiedzić 12 proc., natomiast na dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny wybiera się 14 proc. respondentów. Dopiero spośród pozostałych część wyjedzie na wczasy (8 proc.) i samodzielnie zorganizowany wyjazd (15 proc). Gdyby wyniki te odpowiadały całej populacji osób niepełnosprawnych żyjących w Polsce, Departament Turystyki w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej miałby czym się pochwalić. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę, że w sondzie wzięły udział wyłącznie osoby mające dostęp do internetu (ok. 10 proc. całej populacji niepełnosprawnych), a więc te bardziej aktywne, to sytuacja jawi się zgoła inaczej. Rząd coraz głośniej wyraża niezadowolenie z tego, że niepełnosprawni z turnusów rehabilitacyjnych robią sobie wczasy. Czy powinien się jednak temu dziwić? Jeśli tak czynią, to wyłącznie dlatego, że nie widzą żadnej szansy, aby wyjechać na wakacje. Nie dostrzegają także, aby rząd chciał wspierać działania mogące ułatwić niepełnosprawnym uczestnictwo w turystyce. Nie tylko nie wywiera on żadnego nacisku na państwowych przewoźników, aby dostosowywali swój transport, ale i nie egzekwuje przestrzegania przepisów prawa budowlanego, dotyczących dostosowywania obiektów. Póki tak się nie stanic, nie zwiększy się uczestnictwo osób niepełnosprawnych w turystyce.
Tylko dofinansowanie
"Główna bariera w rozwoju żeglarstwa osób niepełnosprawnych i
turystyki tego sektora to brak pieniędzy na szkolenia dla osób,
które chciałyby zdobyć uprawnienia podstawowego stopnia
żeglarskiego. Większości niepełnosprawnych nie stać na opłacenie
dwu-, trzytygodniowego kursu żeglarskiego. Gdyby istniało jakieś
dofinansowanie, to dawałoby nie tylko możliwość uczestnictwa w
turystyce, lecz również szansę na zarobek albo późniejszą pracę.
Wynajęcie sternika lub żeglarza jachtowego kosztuje 100-150 zł za
dzień. Osoby niepełnosprawne mające uprawnienia mogłyby tyle
zarobić. Później mogłyby zdobyć papiery instruktorów, jak również
zostać sędziami podczas różnych regat. Obecnie w Polsce nie ma ani
jednego sędziego, który byłby osobą niepełnosprawną. Nie ma
dofinansowania na ich szkolenia. W urzędzie pracy usłyszałem, że
mogą sfinansować osobie niepełnosprawnej kurs piekarski albo
komputerowy. Nie mogą - kursu dającego uprawnienia żeglarskie,
które byłyby szansą na pracę."
Marek Winiarczyk, Polski Związek Żeglarzy Niepełnosprawnych
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz