KIBICE NA WÓZKACH
Największą bolączką niepełnosprawnych kibiców futbolu jest to, że nie mogą dopingować swoich drużyn na meczach wyjazdowych. Kibice Legii Warszawa postanowili im pomóc.
W rozgrywkach piłkarskich Orange Ekstraklasy uczestniczy 16 klubów z całej Polski. Drużyny grają raz u siebie i raz na boisku przeciwnika. Dla kibiców oznacza to co najmniej kilkanaście wyjazdów w roku. Niepełnosprawni kibice rzadko wyjeżdżają na te mecze. Jest kilka powodów. Jednym z nich - brak dostosowanych autobusów PKS i pociągów PKP. Drugim są pieniądze. Niewielu z nich stać na kupno biletu w obie strony. Poza tym taki wyjazd niesie ze sobą niebezpieczeństwa.
Niestety, wiele stadionów piłkarskich w Polsce nie jest
przystosowanych dla kibiców na wózkach
- Kibicem jestem od 20 lat - mówi Filip Wysokiński, ksywa „Filet", od dziecka poruszający się o kulach. - Rodzice na początku nie chcieli mnie puszczać nawet na mecze rozgrywane u nas, bali się, że przewrócę się i coś mi się stanie, gdy dojdzie do jakiejś burdy. Gdy zobaczyli, że nic złego się nie dzieje i jeszcze śpiewam piosenki, zmienili zdanie. Ale z wyjazdami do innego miasta jest trudniej.
Swój pierwszy wyjazd zapamięta na długo. Pojechał na mecz Legii z Widzewem. Gdy czekał na przystanku autobusowym, zaczepiło go dwóch rosłych kibiców Widzewa. Nie mieli zamiaru potraktować go ulgowo, sytuacja była niebezpieczna. Gdyby nie interwencja znanego kibica Legii „Achima", który pojawił się nieoczekiwanie, nie wiadomo, jak by się to skończyło. To jednak nie koniec kłopotów. Tego dnia chwile grozy nadeszły ponownie, gdy w trakcie meczu doszło na trybunach do bijatyki. Pseudokibicc obrzucili sektor Legii kamieniami, na szczęście żaden nikogo nie trafił. Gdyby któryś z kamieni poleciał w kierunku Filipa, chłopak mógłby nie zdążyć odskoczyć.
Nawet mróz ich nie powstrzyma
Wspólne kibicowanie
Nad poprawieniem sytuacji niepełnosprawnych kolegów zaczęli zastanawiać się kibice Legii Warszawa, skupieni w „Sekcji Sympatyków" Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa (SKLW). Myśleli, co zrobić, aby i oni mogli uczestniczyć w spotkaniach wyjazdowych drużyny.
- Początki były ciężkie - wyznaje Jacek Olender, przewodniczący SKLW. - Dopiero gdy zwróciliśmy się o pomoc do pana Marka Chodkiewicza z Urzędu Miasta, otrzymaliśmy wsparcie. Urząd zgodził się opłacać wynajem busa dowożącego niepełnosprawnych kibiców. I tak zaczęły się nasze pierwsze wyjazdy.
Stowarzyszenie nie przestało jednak szukać sponsorów. Wkrótce udało się nawiązać współpracę z firmą Pizza Dominium. Teraz ona opłaca dowóz kibiców niepełnosprawnych. Gdy chętnych na wyjazd jest więcej, Urząd Miasta opłaca dodatkowy samochód. Zdarza się jednak, że pragnących wyjechać jest tylu, że komuś trzeba odmówić z powodu braku miejsc w samochodach. Do wyjazdów dołączyli kibice niedowidzący. Pojawiło się także kolejne wyzwanie. W Stowarzyszeniu zastanawiają się, co zrobić, aby niepełnosprawni kibice mogli wyjeżdżać też za granicę na rozgrywki w europejskich pucharach. Legia zdobyła w tym roku mistrzostwo kraju, więc czeka ją kilka wyjazdowych meczów.
Stowarzyszenie ma też inne osiągnięcia. Udało mu się połączyć większość nieformalnych grup kibiców związanych z Legią. Współpracuje z władzami klubu, które przekazują złotówkę na rzecz Stowarzyszenia od każdego sprzedanego biletu. Organizuje wyjazdy na mecze nie tylko dla osób niepełnosprawnych, ale także dla dzieci z domu dziecka. W tym roku zainicjowało akcję „Solidarność Sympatyków", której celem była pomoc dla kibiców znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej.
Niepełnosprawni kibice mogą korzystać z transportu busem
opłacanym przez Urząd m.st. Warszawy
Najzagorzalsi fani nie opuszczają po meczach płyty boiska,
dopóki zawodnicy ich drużyny nie przyjdą się z nimi
pożegnać
Władze Legii również postanowiły zrobić coś dla niepełnosprawnych fanów klubu. Wiedząc, że sytuacja finansowa często nie pozwala im uczestniczyć w życiu społecznym, zdecydowały się wpuszczać ich na mecze za darmo. Podobnie czyni wiele klubów w Polsce. Kiedy dowiadują się, że przyjeżdżają do nich na mecz kibice Legii na wózkach, nic biorą od nich pieniędzy. Legia jednak jest jedynym klubem, którego kibice organizują wyjazdy dla niepełnosprawnych.
- Mamy nadzieję, że za naszym przykładem pójdą inne kluby i ich stowarzyszenia kibiców - wyznaje Jacek Olender. - Do nas na mecz jeszcze nigdy nie przyjechali kibice niepełnosprawni z innego klubu. Gdy przyjadą, dobrze ich przyjmiemy.
Grono niepełnosprawnych sympatyków Legiijest całkiem
liczne
Niepełnosprawnych kibiców zobaczyć można niemal w każdym większym klubie Orange Ekstraklasy. Siedzą w głównym sektorze, z reguły blisko siatki, gdzie mogą się swobodnie dostać. Oglądanie meczu z trybun jest praktycznie niemożliwe ze względu na brak podjazdów i miejsc dla wózków pomiędzy siedzeniami. Niepełnosprawnym kibicom Legii, gdy przyjeżdżają na mecz swojej drużyny do innego klubu, niekiedy pozwala się siedzieć w głównym sektorze. Aby nikogo nie prowokować, nie ubierają się wtedy w barwy klubowe, choć na kilku stadionach bez problemów mogą wyjąć zielone szaliki i głośno dopingować swoich.
- Nie dochodzi do antagonizmów pomiędzy kibicami niepełnosprawnymi przeciwnych klubów - dodaje Jacek Olender. - Ale po meczu razem na piwo nie chodzą.
Najmniej przystępne dla wózkowiczów są na stadionach sektory dla gości. Z tego powodu często oglądają oni mecze, siedząc za bramką, albo zupełnie na samym końcu stadionu. Warszawski klub znalazł rozwiązanie. Swym niepełnosprawnym kibicom udostępnia miejsce na murawie tuż przy siatce oddzielającej boisko od trybun. Na mecz przychodzi średnio kilka osób na wózkach. Bywa jednak, że jest ich 26, jak podczas ostatniego spotkania Legii z Arniką Wronki. Zajmują wtedy niemal połowę długości boiska.
Jest już tradycją, że po każdym meczu wszyscy legioniści podbiegają do niepełnosprawnych kibiców, aby podziękować im za doping. Zawsze czeka na nich Maciek Miłek, od dziecka poruszający się na wózku. Maciek nie opuszcza żadnego meczu. Był również na wszystkich wyjazdach. Mówią o nim, że to największy fanatyk klubu. Gdy już wszyscy dawno opuścili stadion, on jeszcze czeka na piłkarzy przy autobusie. Czasem godzinę, czasem dwie. Jedzie do domu dopiero, gdy i oni odjeżdżają. Niektórzy myślą, że czeka na autografy, a on po prostu chce być do końca i ich pożegnać.
- Nie potrzebuję autografów zawodników, bo widzę ich niemal codziennie 24 godziny na dobę - śmieje się Maciek. - Nie mogę sobie tylko darować jednego. Kiedy w nocy wróciłem z Płocka, gdzie Legia wywalczyła mistrzostwo Połski, pojechałem zaraz do domu i położyłem się spać, aby wstać rano wypoczęty do szkoły. Nie wiedziałem, że w tym czasie na stadionie zebrało się kilkuset kibiców, by wraz z piłkarzami świętować zwycięstwo. Ale zaraz po szkole byłem już w klubie.
Prawdziwi kibice zapraszani są nawet do prezydenta Lecha
Kaczyńskiego
Maciek pierwszy raz na mecz poszedł siedem lat temu. Zabrał go ze sobą Filip. Również i rodzice Maćka nie chcieli go puścić samego, bojąc się o bezpieczeństwo. Teraz na stadion jeździ już sam. Obaj przyznają, że bycie niepełnosprawnym kibicem jest czasem trudne z powodu barier architektonicznych. Polskie stadiony mają ich, niestety, wiele. Myślami wybiegają już jednak w przyszły sezon piłkarski. Może uda im się wyjechać do innego kraju na pucharowy mecz Legii, która gra w Lidze Mistrzów. Zobaczą stadion bez barier i więcej kibiców takich jak oni.
INFORMATOR:
Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa „Sekcja
Sympatyków”
00-440 Warszawa, ul. Łazienkowska 3 lok. Nr 8
biuro czynne we wtorki i czwartki 18.00-20.00
tel.: 022 628 96 48
e-mail: sklw@sklw.pl oraz stowarzyszenie@legia.warszawa.pl
Tekst: Piotr Stanisławski
Zdjęcia: Janusz Partyka
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz