Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Kradzione nie tuczy

22.05.2006

W czasach, gdy promocje, oferty specjalne,wyprzedaże i obniżki stały się elementem naszego codziennego krajobrazu, towary coraz częściej wybieramy według kryterium ceny. Poszukiwanie najkorzystniejszych cenowo propozycji stało się niemal narodowym sportem. Często po podjęciu decyzji, co kupić, rozpoczynamy porównywanie ofert, aby zdecydować gdzie. Jednak nie zawsze zakupy z najtańszego źródła są dla nas bezpieczne.

rysunek: złodziej kradnący telewizor

Szczególnie podczas zakupów na bazarze, giełdzie czy w Internecie nieświadomie możemy wpakować się w poważne kłopoty. Pół biedy, gdyby chodziło tylko o trudności z reklamacją czy serwisem towarów. Problem pojawia się, gdy towar kupiliśmy od osoby nieuprawnionej.

Artykuł 292 Kodeksu karnego stanowi m.in., że kto rzecz, o której na podstawie towarzyszących okoliczności powinien i może przypuszczać, że została uzyskana za pomocą czynu zabronionego, nabywa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2, a w wypadku rzeczy znacznej wartości kara sięgnąć może nawet 5 lat. Jak z tego widać, przestępstwo nieumyślnego paserstwa zachodzi wówczas, gdy okoliczności towarzyszące nabyciu towarów powinny nas naprowadzić na podejrzenie, iż towar nabywamy od osoby nieuprawnionej. Podstawową okolicznością, która winna wzbudzić nasze podejrzenia, jest cena towaru w znaczący sposób odbiegająca od cen obowiązujących na rynku. Jeśli więc mamy okazję nabycia markowych perfum za 30 zł albo złotego Rolexa za 500 zł, musimy zastanowić się, czy mamy do czynienia z bezczelnymi podróbkami czy co gorsza rozmawiamy ze złodziejem.
W przypadku nabycia towaru, do którego zwykle dołączane są jakieś dokumenty, ich brak powinien natychmiast wzbudzić nasze podejrzenia. Tak więc jeśli do fabrycznie nowego odtwarzacza DVD sprzedawca nie dołącza dokumentu gwarancji albo instrukcji obsługi, powinniśmy się zastanowić, czy naprawdę ten typ urządzenia nie wymaga ani gwarancji, ani instrukcji. Gdy zaś usłyszymy, że te dokumenty zginęły, poprośmy naszego oferenta o dowód zakupu. Jeśli go nie ma, grzecznie pożegnajmy się i omijajmy jego stoisko szerokim łukiem.

Jeśli transakcja ma dotyczyć samochodu lub innego środka transportu, koniecznie musimy sprawdzić dowód i tablice rejestracyjne, tabliczki znamionowe nadwozia i silnika. Jakiekolwiek ślady manipulowania przy dokumentach czy wybijanych numerach powinny skłonić nas do natychmiastowej rezygnacji z zakupu. W przypadku samochodów z prywatnego importu szczególnie wnikliwie powinniśmy zapoznać się z umową sprzedaży i dokumentami celnymi. Jeśli nie znamy języka, w którym sporządzono umowę, poszukajmy wśród znajomych kogoś, kto będzie w stanie sprawdzić, czy dokument, który nam przedstawiono, rzeczywiście jest umową sprzedaży, a nie kwitem za naprawę oferowanego samochodu. Brak dokumentu odprawy celnej również powinien oznaczać dla nas koniec negocjacji.

rysunek: złodziej sprzedający skradzione przedmioty

Podkreślić trzeba, że powyższe reguły stosuje się odpowiednio do programów komputerowych. Jeśli więc na aukcji internetowej ktoś oferuje atrakcyjne programy do ściągnięcia z sieci za niezwykle niską sumę, lepiej od razu skontaktować się z producentem lub znanym dystrybutorem w celu ustalenia, czy nie mamy do czynienia z nielegalnym kopiowaniem.
Pamiętać ponadto trzeba, że również ściąganie programów za darmo może okazać się przestępstwem. Jeśli ktoś w sieci oferuje nam darmowe programy, za które w sklepie trzeba zapłacić niemałe pieniądze, niemal zawsze są to programy, w których złamano zabezpieczenia właśnie przed ich nielegalnym kopiowaniem.

Nie miejmy także złudzeń co do naszej anonimowości w sieci. Jeśli nie należymy do pierwszej ligi hackerów, tożsamość naszego komputera w internecie jest dla policji i organizacji antypirackich widoczna jak na dłoni. Korzystanie z podejrzanych serwisów oferujących darmowe lub półdarmowe oprogramowanie jest często monitorowane przez specjalne służby, a nasze transakcje zostawiają wiele elektronicznych śladów.

Podobnie rzecz ma się z utworami muzycznymi i filmowymi. Zgodnie bowiem z art. 118 prawa autorskiego, kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przedmiot będący nośnikiem utworu, artystycznego wykonania, fonogramu, wideogramu rozpowszechnianego lub zwielokrotnionego bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom nabywa lub pomaga w jego zbyciu, albo przedmiot ten przyjmuje lub pomaga w jego ukryciu, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Jeżeli na podstawie towarzyszących okoliczności sprawca powyższego przestępstwa powinien i może przypuszczać, że przedmiot został uzyskany za pomocą czynu zabronionego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do łat 2.
Zgodnie z orzecznictwem sądowym korzyść majątkowa, jaką zamierzał osiągnąć czy w rzeczywistości osiągnął sprawca, polega na różnicy pomiędzy ceną, jaką zapłacił on za zwielokrotnione nielegalnie dyski czy kasety, a ceną należną za licencjonowane produkty. Przepis wymaga jedynie tego, by sprawca - nabywając nośnik nielegalnie zwielokrotnionego utworu - działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Nie ma przy tym znaczenia korzyść majątkowa, którą na skutek transakcji osiągnął zbywca nośników nielegalnie zwielokrotnionych utworów. Kupujący nie działa bowiem „w celu osiągnięcia korzyści majątkowej" przez zbywcę, choć niewątpliwie zbywca na skutek transakcji korzyść taką osiąga. O tym, że nielegalne rozpowszechnianie filmów czy utworów muzycznych w internecie czy na bazarze stanowi przestępstwo, wie niemal każdy, pamiętać jednak trzeba, że przestępstwem jest także ich nabywanie, nawet gdyby było nieodpłatne.

Musimy mieć świadomość, że powszechność jakiegoś zachowania nie oznacza, iż jest ono pożądane czy legalne. Nie dajmy się zwieść argumentom takim jak: „przecież wszyscy tak robią" czy „nie bądź bardziej święty od papieża". Podobnie jak to, że codziennie za kierownicą siada kilkuset nietrzeźwych Polaków, nie powinno nas skłaniać do jazdy po pijanemu, tak i powszechne piractwo nie powinno zachęcać do nielegalnego nabywania towarów. Pamiętajmy też, że nikt przy zdrowych zmysłach nie oddaje wartościowych rzeczy za pół darmo.
Fantastyczne propozycje zawsze powinny skłonić do zastanowienia, czy rzeczywiście towar jest wartościowy, a jeśli tak, to dlaczego jest tak tani. Jeśli na te pytania nie umiemy znaleźć przekonującej odpowiedzi, lepiej zrezygnujmy z zakupu - wszak kradzione nie tuczy.

Tekst: Anna Panfil. Autorka jest radcą prawnym
Ilustracje: Monika Duliasz

Integracja 2/2006

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas