Tam, gdzie spoczął Jan Paweł II
Wieczne miasto zawsze było dla Polaków miejscem niezwykłym. Ale szczególnie bliski Rzym stał się w chwili, gdy w pamiętny październikowy wieczór 1978 roku papieżem został metropolita krakowski kardynał Karol Wojtyła, przyjmując imię Jana Pawła II.
W jeszcze pełniejszym wymiarze Rzym stał się częścią naszej Ojczyzny, gdy nasz Papież Jan Paweł II po 27 latach pontyfikatu spoczął na zawsze w podziemiach bazyliki św. Piotra. Do grobu pielgrzymują coraz liczniejsze rzesze ludzi, w tym oczywiście Polaków. Wśród nich są też niepełnosprawni.
Daleko i blisko
Odległość nie jest ważna, jeśli bardzo zależy nam na osiągnięciu
celu podróży. Nigdy wcześniej nie byłem w Rzymie. Kiedy jednak
usłyszałem o pielgrzymce do grobu Jana Pawła II organizowanej przez
wrocławskie Diecezjalne Radio Rodzina, bez wahania zdecydowałem się
na wyjazd.
Gdzieś w głębi kołatała się wprawdzie wątpliwość, czy można się tam
swobodnie poruszać na wózku. Ale szybko uznałem, że wielu
wózkowiczów już było w Rzymie przede mną, więc i ja jakoś sobie
poradzę, a jeśli nie - to tym bardziej trzeba przetrzeć szlak!
W mroźny marcowy poranek na wrocławskim lotnisku kłębił się
spory tłumek (prawie 150 osób) w kolejce do odprawy na lot
czarterowy do Rzymu. Przed 7.00 samolot wystartował i po niecałych
dwóch godzinach wylądowaliśmy w Rzymie, w samym środku
śródziemnomorskiej wiosny.
Po kilkudziesięciu minutach jazdy autokarem z lotniska Ciampino
naszym oczom ukazał się Plac św. Piotra z bazyliką tak dobrze znaną
z telewizyjnego ekranu. Mocno mrużąc oczy - nieprzywykłe do tak
intensywnego słońca - z trudem i zachwytem wpatrujemy się w cztery
rzędy kolumn otaczających plac oraz w figury znajdujące się na
fasadzie świątyni. Po chwili w wysokim budynku stojącym po prawej
stronie bazyliki odnajdujemy okno, z którego On tak wiele razy
głosił nadzieję i miłość, ale też wyraźnie i stanowczo
przestrzegał. W to okno z zapartym tchem wpatrywał się cały świat,
gdy przed rokiem Jan Paweł II „odchodził do Domu Ojca”
Foto: Forum Romanum przez cały rok jest tłumnie odwiedzane przez turystów. W centrum Rzymu niemal na każdej ulicy człowiek ociera się o wielką historię świata.
Łzy radości, łzy bólu
Drogę do papieskiego grobu łatwo odnaleźć, bowiem na placu przed bazyliką cały czas formuje się i z każdą chwilą narasta kolejka pielgrzymujących do tego miejsca. Początkowo kolejka przypomina nieuporządkowany tłumek. Jednak kiedy dociera do barierek, szybko organizuje się w zwarty szyk, gdyż obok siebie mogą iść nąjwyżej dwie osoby. Po około 40 minutach docieramy do bramek ochrony. Aby przez nie przejść, trzeba wspiąć się po trzech schodkach pod kolumnadę otaczającą plac. Dalej jest już prosto i gładko. Przy schodach do bazyliki, po jej prawej stronie, są szatnie. Obok winda, dzięki której można dostać się na górny poziom, gdzie są wejścia do grot watykańskich. Na widok osoby na wózku czujni porządkowi szybko wzywają windziarza z kluczem i można już bez przeszkód wjechać na właściwy poziom.
Foto: Skromny prosty grób w watykańskich grotach - ostatni ziemski
ślad człowieka, który zmienił świat i wielu przywrócił
nadzieję, autor: S. Piechota
Dalej po łagodnej pochylni docieramy do katakumb pod bazyliką. Mijamy sarkofagi, nagrobki i tablice pamiątkowe kolejnych papieży (148 pochowanych zostało właśnie w podziemiach bazyliki). Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że osobiście dotyka się historii Kościoła. Nie sposób nie przystanąć w zadumie i zachwycie przed grobem św. Piotra znajdującym się dokładnie pod głównym ołtarzem bazyliki - słynną Konfesją Świętego Piotra, a tu oddzielającym nas szklaną szybą. Po paru chwilach docieramy do grobu Jana Pawła II. Słychać szept modlitw, na skupionych twarzach maluje się radość ze spotkania i wzruszenie z bycia tak blisko. Wielu ociera łzy, w oczach widać żal i wciąż jeszcze żywy ból po Jego odejściu, wielu klęka. Chciałoby się zostać tu dłużej, jednak łagodni, ale stanowczy porządkowi nie pozwalają na zbyt długie zatrzymywanie się przed grobem i sprawnie regulują ruchem wciąż napływających pielgrzymów. Jeśli ktoś pragnie chwilę dłużej pobyć w pobliżu, może odejść kilka kroków dalej, do specjalnie wydzielonego miejsca za barierką.
Bazylika
Po wyjściu z katakumb po łagodnym podjeździe dochodzimy przed
główne wejście do bazyliki. Niestety - znowu trzy schodki, niby
niedużo, ale już samodzielnie trudne do pokonania, choć z boku jest
rodzaj rampy tyle że o bardzo ostrym nachyleniu. Wszystkie trudy
dotarcia do tego miejsca znikają jednak z chwilą przekroczenia
progu bazyliki. Jej ogrom zachwyca, ale i przytłacza. W ciągu
godziny dwukrotnie obchodzimy jej wnętrze, rozglądając się na boki
i wciąż zadzieramy głowy ku szczytowi najsławniejszej kopuły świata
- dzieła będącego wyrazem genialnej wizji architektonicznej Michała
Anioła. Będąc tutaj, ma się poczucie powrotu do korzeni
chrześcijaństwa, do wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat.
Kiedy w samo południe rozpoczyna się „nasza" msza w bocznej kaplicy
św. Józefa, otaczający świat oddala się i odpływa. W tym miejscu i
w takiej chwili droga, którą On tak cierpliwie nam wskazywał,
wydaje się bliska i oczywista. Widzimy ją wyraźnie pomimo łez,
które trudno powstrzymać, śpiewając „Barkę".
Foto: Każdy papieski gwardzista jest Szwajcarem o nieposzlakowanej
reputacji
Pozostały czas przeznaczamy na spacer wokół Watykanu. Obejście historycznych murów tego najmniejszego państwa świata (0,44 km2 powierzchni i 1000 mieszkańców) pozwala poczuć klimat włoskiej ulicy, zajrzeć w piękne, tryskające wiosennym kwieciem ogrody i z satysfakcją pokonać stromą Viale Vaticano. Przyjemnością, której nie sposób sobie odmówić, będąc w Rzymie, jest filiżanka wyśmienitej, aromatycznej kawy, przyrządzanej przez Włochów z prawdziwym artyzmem!
\
Foto: nawierzchnie rzymskich dróg niejednokrotnie przypominają te
dobrze nam znane
Schody nie przeszkody
Licznie napotykane podczas tej podróży schody okazały się łatwe do pokonania, zwłaszcza gdy blisko byli życzliwi ludzie. Kłopot, niestety - o czym przekonywałem się wielokrotnie już wcześniej w innych miejscach Włoch - stanowi tam dostęp osoby na wózku do toalety. Włochy to nie Niemcy ani USA, ani nawet Polska. Trzeba być na to przygotowanym. Najlepiej od razu rozglądać się za jakimś większym hotelem, bo tam zazwyczaj najłatwiej znaleźć dostępną toaletę.
Foto: W Rzymie wszędzie schody... Nieodzowni są życzliwi i chętni
do pomocy współpodróżujący. Pomnik Wiktora Emanuela II na Piazza
Venezia.
W takiej podróży wózek może okazać się nawet swoistym
ułatwieniem. Co i rusz trzeba bowiem stać w jakichś kolejkach - na
lotniskach, do grobu, obchodząc bazylikę czy spacerując wokół murów
Watykanu. Wtedy wygodnie jest mieć miejsce siedzące, czego niejedna
osoba mi zazdrościła.
Na rzymskim lotnisku przekonałem się, że w Polsce w ostatnim czasie
dużo się zmieniło na lepsze. Nie będę się rozpisywał o wrocławskim
lotnisku, gdzie obsługa pasażera na wózku jest sprawna, życzliwa i
profesjonalna. Podobnie na warszawskim Okęciu (choć nie zawsze tak
było i „Tereska", czyli samochód z podnośnikiem, wciąż niedomaga).
W porównaniu z naszymi lotniskami obsługa w Rzymie okazała się dość
nieporadna.
Wieczorem - po 16 godzinach w drodze - byłem z powrotem w domu,
bogatszy o wzruszenia i wspomnienia z Rzymu i z tego wyjątkowego
miejsca, które zawsze jest i będzie w centrum naszej Ojczyzny i
naszych serc.
Tekst: Sławomir Piechota
Zdjęcia: Piotr Stanisławski
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz