Studenci leczyli misie
Owieczka miała badania krwi, foczka Balbina, która spadła z fotela, musiała iść na prześwietlenie, a wąż dostał skierowanie na USG. Na stół operacyjny trafił nawet różowy kozak z zepsutym suwakiem i helikopter. Takich pacjentów leczyli wczoraj studenci medycyny
Sala gimnastyczna SP nr 220 przy ul. Jana Pawła II w Warszawie zamieniła się w Szpital Pluszowego Misia. Przedszkolaki przyniosły tam swoje chore zabawki, a studenci medycyny je badali. Wszystko po to, żeby dzieci przestały się bać lekarza.
Najpierw w rejestracji opowiadały o dolegliwościach zabawek, potem szły z nimi do lekarza i na badania. Zastanawiały się, czy miś nie połknął guzika, czy nie zjadł za dużo miodu albo czy nie spadł z kanapy. - Najczęstszym problemem były bolące brzuchy i zwichnięcia łapek. Trafiały się też misie ze złamanymi sercami - zdradza Przemek Maruszewski, student VI roku, który dyżurował przy stole operacyjnym.
Studenci tłumaczyli przedszkolakom, do czego służy stetoskop, na czym polega prześwietlenie i po co robi się zastrzyki. Dzieci bandażowały też złamane łapki i podłączały zabawki do kroplówek.
Akcja zorganizowano już po raz trzeci. To międzynarodowy projekt, który realizuje w Warszawie oddział europejskiego stowarzyszenia studentów medycyny EMSA. Wczoraj wzięło w nim udział ponad 50 przyszłych lekarzy.
Autor: Anna Błaszkiewicz
Źródło: gazeta.pl, Warszawa 13 grudnia 2005
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz