Rozmowa z Katarzyną Rogowiec laureatką konkursu „Człowiek bez barier 2005”
Katarzyna Rogowiec uprawia lekkoatletykę i narciarstwo klasyczne. Jest wielokrotną medalistką mistrzostw Polski, Europy i świata w lekkiej atletyce oraz w narciarstwie klasycznym. W tym roku zdobyła złoty, srebrny oraz dwa brązowe medale w Mistrzostwach Świata w biatlonie oraz w biegach narciarskich. Będzie reprezentować Polskę na Paraolimpiadzie w Turynie w 2006 r.
Co oznacza dla Pani zwycięstwo w
konkursie Człowiek bez barier?
Katarzyna Rogowiec: Konkurs jest dla mnie ogromną niespodzianką. Gdy otrzymałam telefon
od Stowarzyszenia i gratulowano mi wejścia do finałowej piątki, upierałam się, że to chyba nie o
mnie chodzi, bo ja nie brałam udziału w żadnym plebiscycie. Nie miałam świadomości, że zostałam
gdzieś wytypowana. Na początku myślałam, że to nic wielkiego, ale kiedy poznałam sylwetki innych
finalistów, zdałam sobie sprawę z tego, że ci ludzie robią niesamowite rzeczy. Komuś łatwiej, komuś
trudniej, każdy z nas ma bariery w sobie. Nie wydaje mi się, abym miała jakieś szczególne
osiągnięcia. Dla mnie będzie to kolejny kop do życia, żeby więcej dać z siebie.
Czy taka nagroda
mobilizuje?
Taka nagroda stanowczo mobilizuje do tego, żeby się zastanowić nad swoim życiem, nad sobą, nad tym,
co mogę jeszcze zrobić i zmienić, w którym kierunku mogę pójść.
Na co dzień mieszka Pani w Krakowie.
Czym się Pani zajmuj?
Wykonuję bardzo różne rzeczy. Moi rodzice mieszkają w Rabce, moi przyjaciele są w
Krakowie. Ja trenuję i pracuję. Liczę płace i zajmuję się sprawami kadrowymi. Na co dzień mam
wyścig z czasem - tyle mam zajęć. Najtrudniej jest mi obecnie pogodzić pracę zawodową z
przygotowaniami do Paraolimpiady. Jest to moja druga praca. Ten rok Paraolimpijski jest szczególnie
pracowity i trudny. To jest dopiero drugi sezon, kiedy czuję, co to znaczy trenować narciarstwo
biegowe i ile wysiłku kosztuje, żeby się dobrze przygotować.
Jak wygląda Pani typowy
dzień?
Bardzo nie lubię monotonii, więc moje treningi to nie tylko bieganie, żeby się kondycyjnie
przygotować. Zaczynam o 5.50 na basenie. Jadę na 8.00 do pracy. Po pracy wpadam do domu, aby coś
ugotować i szybko zjeść. Wybieram się potem na siłownię albo na rolki czy rower, a wieczorem
jeszcze z godzinkę biegam. Ale jest to prawdziwa wieczorowa pora, ok. 23.00.
Jak to jest być niepełnosprawnym i
uprawiać sport?
Były momenty, kiedy się chowałam przed ludźmi za protezami, ewentualnie nosząc koszule, żeby nie
było widać, że nie mam rąk. Potem stopniowo coś się we mnie przełamało. Udowadniałam sobie i
wszystkim, że pomimo wszystko, jestem w stanie zrobić wiele rzeczy. Moje sportowe początki
zawdzięczam tacie, który od maleńkości zachęcał mnie do jazdy na nartach. Przed wypadkiem jeździłam
i po wypadku ojciec też postawił mnie na nartach. Długo z tym zjeżdżaniem nic konkretnego nie
robiłam, ale w okresie studiów, kiedy skończyły się aktywności, które wypełniały mi dzień, zaczęłam
szukać klubu narciarskiego. Usłyszałam o narciarstwie biegowym w Nowym Sączu. Postanowiłam
spróbować i tak się zaczęło. To są zwycięstwa tak naprawdę nad samym sobą. Zwycięstwa, które
uświadamiają, że ciągle żyję, że mogę się ciągle cieszyć, że znowu coś udało mi się przełamać,
wywalczyć.
Gdy zaczynałam trenować najważniejszą sprawą było dla mnie spotkanie nowych ludzi. Więc nie
patrzyłam pod kątem zwycięstw - że mogę np. zdobyć jakiś metal, czy z kimś się zmierzyć i okazać
się lepsza. Rywalizacja rozwijała się dopiero we mnie.
Cały czas powtarzam, że nie robię niczego specjalnego. Czasem mówię, że jestem takim samym
człowiekiem, jak każdy inny.
Z jakimi nadziejami jedzie Pani do
Turynu?
To jest sport. Mogę do Turynu nie dojechać, rozchorować się, może się przydarzyć dziesięć tysięcy
rzeczy. Robię jednak wszystko, co w mojej mocy, aby wypaść tam jak najlepiej. Ale jeśli się okaże,
że będę miała zły dzień, albo że mi się nie uda, to nie będę płakała nad rozlanym mlekiem. Jestem
trochę fatalistką i podchodzę do życia z przekonaniem, że co ma być, to będzie. Więc sobie
powtarzam: Zrób, co w twojej mocy, a jeżeli coś z tego nie wyjdzie, to przecież nie będziesz darła
włosów z głowy.
Sport jest obecny w Pani życiu od dzieciństwa. Jak wiele znaczy w Pani życiu?
To jest coś, co wyrywa mnie obecnie z pracy zawodowej i ze zmęczenia psychicznego. Są momenty,
kiedy również przeradza się w zmęczenie psychiczne. Jestem przekonana, że każdy z nas, wychodząc
zmęczony z pracy umysłowej, kiedy powędruje na siłownię, gdzie wypluje się zupełnie z sił, odrywa
się od tego psychicznego zmęczenia i jest jak nowo narodzone dziecko.
Czy wobec tego sport może być
uzależnieniem?
Oczywiście, że to jest uzależnienie! Kiedy jestem chora, mam wyrzuty sumienia, że w danym dniu
czegoś nie zrobiłam, że nie wyszłam na rolki, na basen czy na biegi. A jak już jestem zdrowa, to
mam wyrzuty sumienia, że byłam tylko na siłowni i na rolkach, a już nie starczyło czasu czy siły na
resztę.
Wierzę, że zawsze będę aktywna.
Czy czasem podczas ciężkiego
treningu pojawia się myśl, żeby to wszystko rzucić?
Bardzo często bywają takie myśli. Każdemu z nas się nie chce. Wtedy staram się uświadomić sobie,
jak jest fajnie, kiedy udaje mi się zmobilizować całą siebie do tego, żeby się mocno spocić.
Wówczas stwierdzam - nie, jeszcze powalczę, pójdę sprawdzę się jeszcze raz...
Straciła Pani ręce, gdy była Pani
małym dzieckiem. Co najbardziej Pani wtedy pomogło?
Trzyletnie dziecko niewiele pamięta - to jest to moje szczęście w całym nieszczęściu.
Najzwyczajniej w świecie nie pamiętam. Znam te wydarzenia z opowiadań moich rodziców, rodziny i to
jest wszystko. Nauczyłam się jeść, pić już nie mając rąk. Nie pamiętam, jak to było mieć ręce. Ale
z drugiej strony ma znaczenie, że to była wieś, gdzie byłam wyjątkowa, ale żyłam wśród sprawnych.
Więc musiałam wszystko robić tak, jak reszta. Dzieci wokół mnie nie jadły protezami, więc dlaczego
ja mam to robić? To było nieustające złoszczenie się, ciągle wewnętrzne starcia. Nie wynikało ze
złości, ale z obserwowania rzeczywistości. Skoro ja jestem w środowisku społecznym, to jednocześnie
chcę być taka sama, jak inni.
A teraz, w dorosłym życiu, co pomaga
w pokonywaniu codziennych barier?
Już nie patrzę przez taki pryzmat na rzeczywistości. Bariery dla mnie, to np. kwestia, że nie udało
mi się zapisać na kurs, czy kupić jakiejś rzeczy... Barierą tutaj było to, żeby usiąść i zjeść
kanapkę. Nie mogę na stojąco trzymać w jednym ręku talerza, w drugim filiżanki kawy, tak jak
sprawna osoba. Lecz takie drobiazgi nie są tak naprawdę barierami. Krzesło i stolik się
znalazły.
Ma Pani szerokie zainteresowania:
sport, języki, podróże... W trakcie studiów założyła Pani nawet kółko teatralne. Co wybrałaby Pani,
gdyby musiała się poświęcić jednej z tych wszystkich pasji?
Z moich wszystkich aktywności - przede wszystkim ludzie, ludzie, ludzie. Czyli wszystkie
pasje naraz, bo w tym się realizuję. Każda moja aktywność i każde moje działanie związane jest z
ludźmi. Z moimi przyjaciółmi, którzy bardzo często dają mi ogromną silę, kiedy mi gratulują.
Częściowo robię to także dla nich, nie tylko dla siebie. Jest bardzo fajnie, kiedy można się samemu
zmęczyć, dając radość innym i czuć, że się jest z ludźmi.
Pani marzenie, za którego spełnienie
możemy trzymać kciuki?
Niech zostanie w mojej głowie, ale proszę o pozytywne myślenie.
Rozmawiała: Joanna Jaraszek
Opracowanie: redakcja
***
Katarzyna Rogowiec
Instytucja zgłaszająca:
Zrzeszenie Sportu Osób Niepełnosprawnych "START" w Nowym Sączu
Rodzaj niepełnosprawności i grupa inwalidzka: w wieku 3
lat straciła ręce w wypadku przy sianokosach
Wiek: 28 lat
Wykształcenie: wyższe (Akademia Ekonomiczna w Krakowie,
Studia Podyplomowe w Wyższej Szkole Zarządzania Personelem w Warszawie)
- Sportowiec (lekka atletyka, narciarstwo klasyczne)
- Już w szkole działała społecznie pomagając uczniom mającym problemy w nauce
- W czasie studiów działała w organizacjach studenckich, współorganizowała konferencje i spotkania, działała w Radzie Mieszkańców Domu Studenckiego i w Kole Języka Włoskiego
- Założyła z przyjaciółmi Teatr Języka Włoskiego, brała udział w wystawianych sztukach teatralnych
- Po ukończeniu kursu dla pilotów wycieczek pilotowała grupy turystów wyjeżdżających do Włoch
- Zna biegle język angielski, włoski i rosyjski
Osiągnięcia sportowe:
- Brązowy medal w mistrzostwach Polski LA w Białymstoku
- 2001 - brązowy medal w Międzynarodowych Mistrzostwach Niemiec (Puchar Europy)
- 2002 - IV miejsce na dystansie 5 km podczas Igrzysk Paraolimpijskich w Salt Lake City
- 2002 - brązowe medale w Mistrzostwach Polski na dystansach 400m, 800 m, 1500 m
- 2003 - 3 srebrne medale podczas Mistrzostw Świata w Baiersbronn w Niemczech
- 2003 - Mistrzostwa Polski - złoty medal na 400 m, srebrny na 800 m
- 2004 - Puchar Europy w narciarstwie klasycznym
- 2004 - Mistrzostwa Polski - złoty medal na 400 m, srebrny na 1500 m
- 2005 - złoty, srebrny i 2 brązowe medale w Mistrzostwach Świata (biathlon, biegi narciarskie na 7,5 km, 5 km i 10 km)
- 2005 - Kryształowa Kula za zajęcie III miejsca w Pucharach Świata w sezonie 2004/2005
- 2005 - Mistrzostwa Polski - złoty medal na 100 m, srebrny na 200 m
- Jest członkiem Kadry Paraolimpijskiej Turyn 2006
- Laureatka VIII edycji konkursu NSZZ "Solidarność" Małopolska Fair Play za rok 2003
- Została zgłoszona przez Światową Organizację Narciarską Niepełnosprawnych jako kandydatka reprezentująca zawodników; wybór nastąpi na Kongresie podczas Zimowych Igrzysk Paraolimpijskich Turyn 2006
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz