Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Komunikacja do poprawki

22.11.2012
Autor: Beata Rędziak
Źródło: inf. własna

„Autobusy oraz tramwaje niskopodłogowe wyposażone są w platformę ułatwiającą wprowadzenie wózka do pojazdu. Znajduje się ona w drugich, licząc od kabiny prowadzącego, drzwiach” – to jedno z ułatwień dla osób z niepełnosprawnością ruchową w warszawskiej komunikacji miejskiej, rekomendowane przez ZTM na stronie internetowej. Brzmi dobrze – a jak jest w praktyce?

Wiele wskazuje na to, że w praktyce to kierowcy ustalają zasady gry, czyli pomocy osobie poruszającej się na wózku, i – jak to najczęściej bywa w życiu – jednym się chce, a innym nie. Paweł, student filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim porusza się w tym roku głównie dwiema liniami ZTM: 180 i 105 z akademika na ul. Zamenhoffa na uniwersytet lub do biblioteki uniwersyteckiej i chyba częściej trafia na tych, którym się nie chce. Śmiało można powiedzieć, że co autobus, to inny kierowca, a lista ich argumentów i powodów, dla których nie wyciągają platformy, by ułatwić wjazd do autobusu, jest długa i dość zróżnicowana.

- Na infolinii ZTM chciałem się dowiedzieć, czy kierowca może odmówić pomocy osobie niepełnosprawnej, i usłyszałem, że kierowca jest zobowiązany udzielić wszelkiej koniecznej pomocy oraz że mam prawo sam wybrać formę pomocy przy wsiadaniu do autobusu czy tramwaju – mówi Paweł.

Pasażer z niepełnosprawnością
Pasażer z niepełnosprawnością, fot.: Piotr Stanisławski

Kierowcy najczęściej mówią, że platforma jest zepsuta, albo jej w ogóle nie ma, lub nie mają metalowego elementu, za pomocą którego wyciągają platformę, po której – przy obniżonym podwoziu autobusu – wjeżdża osoba na wózku. Jednak najbardziej chyba kuriozalna sytuacja miała miejsce w linii 105.

– Kiedy zasygnalizowałem kierowcy potrzebę skorzystania z platformy, usłyszałem informację, że prowadzący może co najwyżej opuścić podwozie i muszę sobie poradzić sam, gdyż ma opóźnienie. Ponowna prośba o wysunięcie platformy wywołała u prowadzącego irytację i uwagi na temat tego, że sprawiam problem, podczas gdy on się spieszy. Ostatecznie prowadzący wysunął platformę, ale nie opuścił podwozia. W efekcie samodzielny wjazd po platformie okazał się niemożliwy ze względu na zbyt wysoki kąt nachylenia. Moją prośbę o pomoc prowadzący skomentował kpiąco, mówiąc, że mogłem się nie upierać, a teraz mam sobie poradzić, bo on albo opuszcza podwozie, albo wysuwa platformę - do obu tych czynności naraz nie jest zobowiązany i ich nie wykona, do pomocy też nie jest zobowiązany, bo po to jest platforma. Do pojazdu pomógł mi się dostać przypadkowy współpasażer. Podczas całego zdarzenia prowadzący był uszczypliwy i lekceważący, na co zresztą zwrócili mu uwagę inni pasażerowie – opowiada Paweł.

Nie tylko dobra wola

Innym razem spotkał się z argumentem, że platforma nie może być wysunięta, ponieważ nie porusza się on na wózku elektrycznym. Jednak pracownicy infolinii ZTM zaprzeczają, by platforma miała służyć tylko wózkom elektrycznym. Jeszcze inna sytuacja zdarzyła się, kiedy kierowca poinformował go, że platformy nie ma i wciągając wózek tyłem do autobusu, sprawił, że Paweł wypadł z siedziska. Po wejściu do autobusu okazało się jednak, że platforma jest, ale kierowca zmienił wtedy zdanie, mówiąc, że nie działa. – Kiedyś prowadzący pojazd wprost odmówił mi udostępnienia platformy słowami: "nie chce mi się jej wyciągać. Zrobimy to po mojemu". Moje protesty zbył zapewnieniem, że "ma odpowiednie przeszkolenie, w związku z tym nie musi korzystać z platformy" – opowiada Paweł.

– Mam wrażenie, że kierowcom po prostu nie chce się wyciągać platformy, wolą więc wysiąść i pomóc, ale to może skończyć się np. wypadnięciem z wózka, co już miało miejsce. Czuję się traktowany jak worek kartofli – dodaje.

Od początku października do dziś Paweł złożył siedem skarg do ZTM w związku z powyższymi sytuacjami. We wszystkich trzech odpowiedziach, które uzyskał do tej pory, ZTM przyznaje mu rację, twierdząc, że takie sytuacje nie powinny się zdarzyć. „Na wstępie bardzo Pana przepraszamy za tę sytuację. Zupełnie nie rozumiemy zachowania niektórych kierowców. Autobusy obsługujące linię 180 to prawie nowe i całkiem sprawne autobusy, które mają na wyposażeniu platformę dla osób niepełnosprawnych. Platforma ta jest we wszystkich pojazdach sprawna, oświadczenie kierowcy o awarii platformy jest nieprawdziwe. Kierowca został pouczony o obowiązku umożliwienia niepełnosprawnej osobie skorzystania z tego udogodnienia i wstyd nam, że dla niektórych kierowców to taki problem. Jednocześnie informujemy, iż w stosunku do kierowcy, który prowadził pojazd, zostały wyciągnięte konsekwencje służbowe. Chcielibyśmy również Pana zapewnić, że dołożymy wszelkich starań, aby podobne sytuacje nie miały więcej miejsca” – brzmi jedna z odpowiedzi ZTM na skargę Pawła.

Brzmi nieźle, ale jak w praktyce ZTM dokłada tych starań? Trudno powiedzieć, widocznie to syzyfowa praca.

Pasażerka z niepełnosprawnością
Fot.: Piotr Stanisławski

Paweł zauważył także, że kierowcy bardzo często ignorują sygnalizowanie przyciskami, które znajdują się w autobusach przy miejscach dla osób z niepełnosprawnością, i to zawsze pasażer naciska je za wcześnie, albo za późno, albo pomiędzy przystankami i kierowca nie rozumie tego komunikatu. Sądząc po wyżej opisanych sytuacjach, można wnioskować, że chodzi jednak o coś więcej niż brak zrozumienia.

Błąd
Prawy panel

Wspierają nas