Edukacja jednostronna
Od jakiegoś czasu z niepokojem obserwuję nasilający się trend kierowania dzieci niepełnosprawnych do szkól masowych, nie mających żadnej oferty usprawniającej. Np. dzieci z porażeniem mózgowym wymagają stałej, codziennej i indywidualnej rehabilitacji. Narastające napięcie mięśniowe może być zmniejszane tylko poprzez rehabilitację. Dzieci spastyczne, siedząc przez cały dzień w wózkach, po prostu cofają się fizycznie (znam przypadki, gdy dziecko wyjeżdża z domu ok. 7 rano i wraca ok. 18) - po takim maratonie dziecko jest tak zmęczone, że nie nadaje się do żadnej rehabilitacji.
Tymczasem nawet w wielu szkołach integracyjnych likwidowane są etaty rehabilitantów i nie ma również możliwości zorganizowania zajęć rehabilitacyjnych po lekcjach. Rozumiem, że pieniędzy brakuje na wszystko, ale dlaczego uderza to w najsłabszych? Pojawiają się ośrodki i miejsca (najczęściej finansowane z funduszy unijnych), gdzie prowadzona jest rehabilitacja dla młodzieży. Jednak jak można sobie wyobrazić ćwiczenia np. o godz. 19, gdy w szkole w wózku spędziło się ok. 10 godzin. Podobnie żyje mój syn. Mimo dodatkowych wieczornych ćwiczeń stan jego nie ulega zmianie, bo - to co uda nam się poprawić ćwiczeniami, jest tracone przez wielogodzinne siedzenie w wózku podczas zajęć lekcyjnych.
Osobną sprawą są dzieci sprawne w rodzinie z dzieckiem niepełnosprawnym. Problem ten jest ciągle niezauważany. Dziecko sprawne z reguły jest pozostawiane samemu sobie i nikt nie ma dla niego czasu.
Autor: Irena (adres e-mail do wiadomości redakcji)
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz