Brytyjscy studenci z niepełnosprawnością niezadowoleni z nauki zdalnej
Stres w czasie egzaminów? Brak czasu na rozrywkę? Zna to wielu uczniów szkół wyższych. Jednak osoby z niepełnosprawnościami, zanim zdobędą wymarzony dyplom, muszą nierzadko przejść przez prawdziwą gehennę. Prawdę tę potwierdza najnowsze badanie.
Liczba osób z niepełnosprawnościami studiujących na brytyjskich uniwersytetach sukcesywnie wzrasta. W roku akademickim 2018/19, 308 tys. uczniów miało jakiś rodzaj niepełnosprawności – to aż 16,2% wszystkich studentów w UK. Jeszcze w roku 2014 było ich 82 tys. Wzrost ten w dużym stopniu odnosi się do osób z niepełnosprawnością intelektualną.
Właśnie osoby ze „szczególną trudnością w nauce” – czyli dysleksją, dyspraksją czy ADHD – stanowią największą grupę studentów. Drugą najliczniejszą grupą są studenci z zaburzeniami psychicznymi – od roku 2014 ich liczba zwiększyła się o ponad 150%.
Tajemnicą poliszynela jest to, że uczniowie ci osiągają gorsze wyniki w nauce niż ci pełnosprawni. Trudniej jest też im znaleźć pracę. Jak zatem radzą sobie w tych trudnych czasach?
Problem z dostępnością
Według najnowszego badania National Union of Students z udziałem ponad 4000 studentów uniwersytetów w UK, 27% nie miało dostępu do zajęć online w czasie lockdownu, a 18% nie otrzymało pomocy, bez której przystąpienie do egzaminów w czasie pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 jest w zasadzie niemożliwe.
Uczniowie z niepełnosprawnościami z różnych części Zjednoczonego Królestwa zgłaszali brak dostępu do prezentacji z wykładów, listy wymaganych lektur i konspektów zajęć. Wykładowcy – ich zdaniem – zbyt rzadko odpowiadają na e-maile.
Uczniowie z ASD (spektrum zaburzeń autystycznych) i zaburzeniami psychicznymi mieli szczególne zastrzeżenia do konferencji online, w trakcie których musieli np. korzystać jednocześnie z obrazu, dźwięku i tablicy.
Inne „sukcesy” brytyjskich przybytków nauki to zła jakość mikrofonów, niezrozumiałe wypowiedzi profesorów – co utrudniło naukę zwłaszcza osobom z niepełnosprawnością słuchu – i problemy z przepustowością łącza – mówiąc prościej: zbyt długie czekanie przed komputerem, które może naprawdę irytować.
Negatywny wpływ nauki zdalnej
67% studentów z niepełnosprawnościami jest zdania, że koronawirus wciąż będzie miał negatywny wpływ na przebieg ich kształcenia w trybie zdalnym. Ale jeszcze w marcu odsetek ten wynosił 79% – przyczyną może być to, że pandemia nie miała aż tak szkodliwego wpływu na studiowanie, jak sądzili na początku.
The Office of Students sporządziło listę rozwiązań dla studentów niepełnosprawnych, jakie w czasie pandemii wprowadziły uniwersytety w UK. Okazało się, że są placówki, które dobrze przygotowały się na czas kryzysu: to m.in. Uniwersytet w Wolverhampton, gdzie każdy niesłyszący uczeń ma przydzielonego tłumacza i połączenie video z przekładem na język migowy oraz Uniwersytet w Bath, który udostępnia studentom zasoby uczelni, m.in. sprzęt i oprogramowanie, na czas egzaminów. Oczywiście, studia z domu mają swoje minusy, choćby wizualne: uczelnia w Bath położona jest na wzgórzu, z którego roztacza się piękny widok na całe miasteczko.
Co na to sami studenci?
- Wystarczył jeden dzień nauki, by uświadomić sobie, że szkoła nie zapewnia dostatecznej pomocy osobom z problemami słuchu – mówi Madeleine Webster-Harris, niedosłysząca studentka uniwersytetu w Manchesterze.
20-latka z Dorchester, która jest na trzecim roku studiów magisterskich z biologii, przyznaje, że jakość dźwięku podczas wykładów online jest „bardzo niska”, a głos wykładowców „niewyraźny i zagłuszany przez hałas w tle”.
- Próbowałam sobie z tym radzić korzystając z dostępnych transkrypcji, jednak (…) słowa zostały źle przetłumaczone i niewiele zrozumiałam – mówi.
- Mimo takich ograniczeń nadal płacimy pełne czesne. Dlatego nie uważam, że domaganie się np. lepszych pomocy naukowych czy szerszej palety możliwości jest zbyt daleko idące – dodaje Madeleine.
Dopasowane rozwiązania
Władze wielu uczelni podkreślają, że biorą pod uwagę opinie uczniów z niepełnosprawnościami i dopasowują rozwiązania do ich indywidualnych oczekiwań. Nie wszyscy też pamiętają, że to właśnie w Wielkiej Brytanii i USA, na przełomie lat 60. i 70. XX wieku zaczęli działać aktywiści, których celem było odrzucenie medycznego modelu niepełnosprawności, dominującego wtedy na Zachodzie. Zakłada on, że niepełnosprawność jest wynikiem fizycznego lub psychicznego ograniczenia, które nie pozwala danej osobie „normalnie” funkcjonować; należy więc skupić się na niełatwym leczeniu.
W latach 70. narodził się społeczny model niepełnosprawności, który obecnie wyznacza trendy m.in. na uniwersytetach. Przenosi on odpowiedzialność za wykluczenie z pojedynczej osoby i jej „niedoskonałego” umysłu bądź ciała na szeroko rozumiane społeczeństwo. Mówiąc prościej: w świecie pozbawionym barier np. architektonicznych i komunikacyjnych osoba z niepełnosprawnością ma takie same możliwości, jak osoba bez niepełnosprawności.
Na Wyspach uczniowie ci mają też inne formy wsparcia – ze strony rządu i różnych instytucji. To – według badań – polepszyło generalnie ich sytuację. Kluczowa jest jednak rola uczelni, które powinny ułatwiać, a nie komplikować wejście osób z niepełnosprawnościami w dorosłe życie.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Nowa perspektywa i szansa na życie dla pacjentów ze stwardnieniem zanikowym bocznym (ALS)
- Nie możemy dłużej czekać! Marszałek Szymon Hołownia apeluje o rozpoczęcie prac nad ustawą o asystencji osobistej
- Wiśnik CUP. To już 10 LAT!
- RPD chce walczyć z przypadkami przemocy wobec dzieci neuroróżnorodnych. Powstanie specjalny zespół ekspertów.
- Zaproszenie na finisaż wystawy i spotkanie autorskie
Dodaj komentarz