Wziąć się w garść i zrobić pierwszy krok
Prezentujemy fragment audycji radiowej dla osób niepełnosprawnych "Tacy sami" emitowanej w Radiu Kaszebe.
Wywiad z Markiem Pienczynem z Redy, koordynatorem Fundacji Aktywnej Rehabilitacji w województwie pomorskim, prezesem Wejherowskiego Klubu Sportowego Niepełnosprawnych TOP-SPIN, propagującego tenis ziemny na wózkach oraz członkiem zarządu Polskiego Związku Tenisa Ziemnego na Wózkach, a także czynnego zawodnika w tej dziedzinie. Wielokrotnie nagradzanego za działalność na rzecz niepełnosprawnych.
Wysłuchaj wywiadu (.mp3)
Michał Walkusz: Jak wyglądało Pana życie przed wypadkiem?
Marek Pienczyn: Uległem wypadkowi w dosyć młodym wieku -
miałem 25 lat, ale już pracowałem zawodowo, byłem żonaty, a mój syn w chwili wypadku miał 5 lat.
Byliśmy na tzw. dorobku.
MW: Czy miał Pan chwile zwątpienia, gdy Pana życie uległo nagłej
zmianie?
MP: Tak, oczywiście. Dwa miesiące spędziłem na
intensywnej terapii. Przez pierwszy okres nie wiedziałem w ogóle, co się ze mną dzieje, ale kiedy
już dowiedziałem się, że niestety moje życie ulegnie zmianie, że już nigdy nie będę chodził,
przeżyłem silną depresję. Do tego stopnia, że nawet chciałem, aby nasze małżeństwo się rozpadło,
żeby żona znalazła innego partnera życiowego. Rodzina nie chciała jednak o tym słyszeć. I nadal
jesteśmy razem.
MW: Jak doszło do tego wypadku i co się tego feralnego dnia
wydarzyło?
MP: Wypadek miałem 19 maja 1993 r. Pracowałem w
zakładzie energetycznym. Była poważna awaria na linii średniego napięcia - ok. 15 tys. volt. W
momencie, kiedy wchodziłem na słup musiałem się przepiąć na konstrukcji i wtedy zostałem porażony
prądem. Spadłem z ok. 10 m.
MW: Czym jest dla Pana w tej chwili
niepełnosprawność?
MP: Dla mnie niepełnosprawność to tylko inny sposób poruszania. Kiedyś chodziłem, teraz
jeżdżę, ale jeżeli chodzi o psychikę wszystko pozostało na swoim miejscu. Jeśli ktoś był przed
wypadkiem wesoły, pogodny czy pracowity, to będzie taki sam jako osoba niepełnosprawna. Tylko na
życie patrzy się nieco inaczej, z innej perspektywy.
MW: Co oznacza dla Pana pojęcie
tolerancji?
MP: W Polsce w ostatnich latach wiele się zmieniło. Także tolerancja, która jest większa
i to nie tylko w stosunku do osób niepełnosprawnych.
Wydaje mi się, że bez względu na to, czy ktoś jest osobą sprawną czy niepełnosprawną musi sobą coś
reprezentować, być dobrym człowiekiem, a wtedy wszelkie różnice się zacierają. Bez względu na to,
czy ktoś chodzi o kuli, albo nie widzi. Poza tym musimy odpowiadać za swoje czyny, wtedy ludzie nas
inaczej postrzegają. Jeżeli obserwują, że ktoś sobie dobrze radzi, jest aktywny zawodowo, nie jest
osobą, która bez przerwy narzeka i użala się nad sobą, nad swoją niepełnosprawnością i nad swoim
losem, to wtedy traktują nas normalnie, jak każdego innego człowieka.
MW: Czy mimo wszystko spotkał się
Pan z przejawami nietolerancji?
MP: Parę razy w moim życiu zdarzyły się różne dziwne sytuacje, chociaż muszę powiedzieć,
że na początku ja sam wobec siebie nie byłem tolerancyjny. Bałem się np. wyjść na ulicę, wejść w
środowisko osób pełnosprawnych. Do tego trzeba było dojrzeć, wziąć się w garść, aby zrobić ten
pierwszy krok. Nawet spotkanie z przyjaciółmi, którzy znali mnie przed wypadkiem było dla mnie
bardzo trudne. I myślę, że nie tylko dla mnie - niektórzy nie wiedzieli jak zadać jakieś pytanie.
Przez to trzeba przejść.
Parę razy spotkałem się z nietolerancją, ale wtedy mówię "trudno". Jeśli ktoś nie lubi
osób niepełnosprawnych, to trudno go przekonać. Mam nadzieję, że tacy ludzie dojrzeją jednak z
czasem do tego, aby akceptować wszystkich, a nie tylko pełnosprawnych.
W sumie były to nieliczne wypadki, o wiele więcej było dobrych kontaktów i wolałbym o tym
rozmawiać.
MW: Ludzie wyrobili sobie wiele
różnych stereotypów na temat osób niepełnosprawnych. W jaki sposób można je zmienić?
MP: Tutaj ważna jest postawa samych niepełnosprawnych. Bardzo często sam spotykałem się u
nich z postawa roszczeniową, podczas gdy zbyt mało pracy i wysiłku wkładane było w to, aby samemu
się jak najbardziej usamodzielnić. Generalnie swoją własną postawą i swoim postępowaniem można
przełamywać bariery, nie tylko architektoniczne, ale psychiczne.
MW: Czym się Pan obecnie zajmuje i
jak spędza czas wolny?
MP: Od pięciu lat pracuję w Urzędzie Miasta Gdyni w samodzielnym Referacie ds. Osób
Niepełnosprawnych. Oprócz tego jestem koordynatorem Fundacji Aktywnej Rehabilitacji na województwo
pomorskie. Fundacja ta zajmuje się ludźmi po urazach rdzenia kręgowego. My, jako instruktorzy na
wózkach uczymy osoby, które są świeżo po wypadku normalnego funkcjonowania, życia w swoim
środowisku, samoobsługi, a poza tym propagujemy zajęcia sportowe na różnego rodzaju obozach
sportowych, obozach aktywnej rehabilitacji. Organizujemy też kursy komputerowe dla tych osób, aby
mogły się przekwalifikować, gdyż w związku z niepełnosprawnością większość z nich nie może
wykonywać poprzedniego zawodu.
Fundacja ma zasięg ogólnopolski i działa od 15 lat. Przez nasze ręce przewinęło się więc już wiele
osób po wypadkach. Jestem też sportowcem niepełnosprawnym, od sześciu lat gram w tenisa ziemnego na
wózkach. Mamy swój klub, gdzie z przyjaciółmi trenujemy, jeździmy na zawody i to nie tylko te o
zasięgu ogólnokrajowym, lecz także na zawodu międzynarodowe. Nasz klub ma już kilka sukcesów.
Tydzień mamy bardzo wypełniony - treningi, zajęcia, praca, życie rodzinne. Czasami cieszę, kiedy
jest jakiś wolny weekend, bo mogę więcej czasu poświęcić rodzinie.
MW: Jaką przewagę ma Pana zdaniem zatrudnienie nad przebywaniem
na rencie inwalidzkiej?
MP: Każda osoba, bez względu na to, czy to jest sprawna osoba czy niepełnosprawna nie
powinna siedzieć w domu i nic nie robić. Ktoś, kto siedzi w domu i tylko przełącza kanały
telewizyjne uwstecznia się lub stoi w miejscu, podczas gdy inni idą do przodu. Poza tym praca jest
pewną forma rehabilitacji. Pomijam dochody, które są przeważnie większe od renty w Polsce. Ktoś,
kto pracuje, płaci podatki, nie jest na utrzymaniu państwa. Ktoś kto pracuje musi się zorganizować,
aby wypełnić wszystkie swoje zadania społeczne. Poza tym praca oznacza kontakt z ludźmi. Można
powiedzieć, że podejmując pracę rozwijamy się.
MW: Co Pan uważa za swój największy
sukces?
MP: Cały czas myślę, że największy sukces jest przede mną. A z tego, co wydarzyło się do
tej pory? Przede wszystkim to, że zacząłem normalnie funkcjonować. Że moja rodzina się nie rozpadła
i że zacząłem pracować. To jest wielki sukces. Tutaj moja była firma pomogła mi - zatrudniła mnie
ponownie i pomogła przy budowie windy czy zakupie pierwszego aktywnego wózka. Fakt, że zacząłem
uprawiać sport jest moim osobistym sukcesem, gdzie jeszcze wiele mam do zrobienia.
MW: Warto wspomnieć o wyróżnieniach
i nagrodach, które otrzymał Pan z rąk prezydenta Polski i burmistrza Wejherowa, chciałbym, ze Pan o
tym opowiedział.
MP: W 2003 r. otrzymałem Brązowy Krzyż Zasługi za działalność na rzecz osób
niepełnosprawnych, w 2004 r. otrzymałem medal Matki Teresy z Kalkuty od powiatowej społecznej rady
powiatu kościerskiego oraz otrzymałem również wyróżnienie od starosty wejherowskiego. To są główne
nagrody, z których jestem bardzo dumny.
MW: Czego dotyczy Pana największe
marzenie?
MP: Marzenie, ech! Jeśli chodzi o sport, to chciałbym się utrzymać w czołówce,
przynajmniej w pierwszej dziesiątce w Polsce. Chciałbym też spróbować kilku nowych dyscyplin np.
kolarstwo osób niepełnosprawnych, czyli rowery specjalnie przystosowane dla osób z dysfunkcją
kończyn dolnych. Chciałbym też, żeby syn skończył liceum i dostał się na dobre studia. Moja żona
niedawno skończyła studia, co było moim marzeniem. A poza tym - żyć sobie w miarę spokojnie,
pracować i dalej działać na rzecz innych niepełnosprawnych.
MW: Jakie może Pan dać rady innym
osobom niepełnosprawnym?
MP: Jeżeli chodzi o osoby niepełnosprawne istnieje podział. Ktoś, kto urodził się jako
osoba niepełnosprawna pewne rzeczy inaczej spostrzega. Najtrudniej jest chyba, jak ktoś zostaje
osobą niepełnosprawną z dnia na dzień - ciężko jest się wtedy pozbierać. Cóż ja mogę takim osobom
powiedzieć? Żeby się przede wszystkim nie załamywały. Będąc osobą niepełnosprawną można mieć życie
wartościowe i ciekawe, można wiele rzeczy zobaczyć, wiele rzeczy spróbować, dotknąć. Można przeżyć
życie w sposób godny. Wiem, że w Polsce bardzo trudno to osiągnąć ze względu na niskie renty, ale
przynamniej trzeba próbować.
MW: Jakie jest Pana zdaniem
podejście mediów do problemów niepełnosprawności?
MP: Media teraz bardzo szeroko pewne sprawy komentują. W 2003 r., w trakcie Europejskiego
Roku Osób Niepełnosprawnych, każde większe wydarzenie było komentowane. Ostatnio Odział Gdański
PFRON wydawał wkładkę do "Dziennika Bałtyckiego", w której informował o swoich
programach, o instytucjach, gdzie osoby niepełnosprawne mogą szukać pomocy czy skorzystać z różnego
rodzaju refundacji. Powstały np. klasy integracyjne, co jest bardzo ważne dla dzieci
niepełnosprawnych, bo nauczanie w domu ogranicza kontakty ze światem. Wiele rzeczy jest jeszcze do
zrobienia. Wracające bariery architektoniczne, problem z przychodniami lekarskimi, które są jeszcze
w dużej ilości nieprzystosowane dla osób niepełnosprawnych, a te osoby bardzo często potrzebują
kontaktu z lekarzem. A z kolei każdy bank jest przystosowany. Na szczęście wchodzi ustawa, która
mówi, ze do końca 2006 r. wszystkie zakłady opieki zdrowotnej będą musiały być przystosowane. To
jest moja bolączka.
MW: A wydawałoby się, że szczególnie
te instytucje powinny być najbardziej dostosowane...
MP: Właśnie! Tego nie mogę do końca zrozumieć, bo w wielu miejscach uporano się z tym
problemem - poczty, urzędy miasta, starostwa jakoś są dostosowane. Tutaj szybko zauważono ten
problem.
Czasem wystarczy trochę dobrej woli dyrektora placówki, żeby wybudować podjazd, który ułatwi życie
nie tylko osobom niepełnosprawnym, ale i osobom starszym, którym ciężko chodzić po schodach, czy
matkom z dziećmi w wózkach.
MW: Czego radiosłuchacze
Radia-Kaszebe mogliby panu życzyć na koniec naszej rozmowy?
MP: Zdrowia, bo jak będzie zdrowie, to reszta sama przyjdzie. I spokoju w tej codziennej
gonitwie za życiem doczesnym, żeby znaleźć moment wyciszenia, bo mam wrażenie, że życie z roku na
rok jest coraz szybsze.
MW: A Pan czego chciałby życzyć
radiosłuchaczom?
MP: Także zdrowia przede wszystkim i żeby ich życie było bardziej spokojne wewnętrznie,
żeby więcej czasu mieli dla dzieci. Zdrowia i spokoju.
Rozmawiał: Michał Walkusz, Radio Kaszebe
Opracowanie: redakcja
Źródło: Radio Kaszebe
System Aktywnej Rehabilitacji
"Tacy sami" - nowa audycja
radiowa dla niepełnosprawnych w Radiu KASZEBE (92,3 i 98,9 FM)
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz