Chcą do dźwięków - pomoc dzieciom, których rodzice nie słyszą
Dwa światy: ten z dźwiękiem, i ten, w którym jest tylko cisza. Dzieci rodziców niesłyszących żyją w nich równocześnie. Muszą, bo z tym pierwszym łączą ich rodzice, a z tym drugim szkoła, przyjaciele i wszystko, co jest poza domem. Za szybko dorastają, za szybko zamieniają się z mamą i tatą rolami: to one opiekują się rodzicami.
Bogdan Dąsal, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. osób niepełnosprawnych, chce przygotować program pomocy dzieciom, których rodzice nie słyszą. To będzie takie "wyrywanie ze świata ciszy". Dąsal: - Wiem, jak ogromnego poświęcenia i odpowiedzialności wymaga opieka nad głuchoniemymi - tłumaczenie świata, przekładanie języka dźwięków na język ciszy. Ale słyszące dzieci niesłyszących rodziców? To chyba takie "nieokrutne okrucieństwo", bo w momencie, kiedy stają się przewodnikami mamy i taty, kończy się ich dzieciństwo. Przejmujące.
Nie byłoby tej pomocy i tego tematu, gdyby nie Stanisław Górski i jego żona Agnieszka. On wychował się w domu, w którym był jedyną osobą słyszącą świat, rozumie problem lepiej niż ktokolwiek. Ona rozumie go prawie tak samo: zna historię męża, nauczyła się przyjmować jego emocje (lęk, żal, rozczarowanie). Niedawno napisała książkę "Okrążanie ciszy" (ukazała się w wydawnictwie Santorski). Jej bohater to chłopiec, którego rodzice nie słyszą.
- Ale to nie Stanisław jest bohaterem mojej książki, to zupełnie ktoś inny - opowiada Agnieszka Górska. - To, co ich łączy, to dzieciństwo w ciszy.
Ile w Krakowie mieszka takich dzieci? Nikt dokładnie nie wie. Gdyby one same nie słyszały, wtedy ludzie zwracaliby na nie uwagę, ale że słyszą i nie używają w szkole języka migowego... Wszystkim się wydaje, że mają normalne dzieciństwo.
Agnieszka Górska: - Opiekowanie się rodzicami, kiedy ma się siedem lat - czy to normalne? Czy to dobrze, że mama mówi do kilkulatka: "Dasz sobie radę, bo przecież słyszysz"? Czy to dobrze, że tym dzieciom każe tak szybko się dorastać? Proszę sobie wyobrazić, jak żyje się dzieciom nagle obarczonym dorosłością; chcą do świata dźwięków, a zostają w świecie ciszy. Owszem, dostają największą na świecie miłość, brakuje jednak całego bogactwa słów. Obrazki są ważne, ale i słowa są ważne. Oczy, ale i uszy.
Bogdan Dąsal chciałby, żeby dzieci uczestniczyły w warsztatach, spotkaniach, wyjazdach. Warsztaty z psychologami i pedagogami, spotkania z innymi dziećmi, z innymi rodzicami (słyszącymi i niesłyszącymi), a wyjazdy - gdziekolwiek. Najlepiej tam, gdzie nie trzeba być dorosłym.
Autor: Renata Radłowska
Źródło: gazeta.pl, Kraków 14 lutego 2005
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Zaproszenie na finisaż wystawy i spotkanie autorskie
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w Plebiscycie #Guttmanny2024! Głosowanie tylko do środy!
- III Wawerski Dzień Osób z Niepełnosprawnościami
- Dorabiasz do świadczenia z ZUS-u? Dowiedz się jak zrobić to bezpiecznie
- Immunoterapie wysokiej skuteczności od początku choroby – czy to już obowiązujący standard postępowania w SM?
Dodaj komentarz