Deszcze medali paraolimpijskich
Nasza lekkoatletka Alicja Fiodorow, poproszona o podsumowanie Igrzysk Paraolimpijskich Londyn 2012, powiedziała, że „w Atenach przychodziło na trybuny kilkoro ciekawskich popatrzeć, co się dzieje na stadionie, w Pekinie przyszły tłumy, bo musiały przyjść, a w Londynie przychodzili kibice, bo naprawdę chcieli”.
W Wielkiej Brytanii zmieniło się oblicze sportu. Angielskie igrzyska z 2012 roku zostaną zapamiętane jako wydarzenie niezwykłe, naprawdę mające szansę zainspirować pokolenia.
Każdy koniec igrzysk oznacza rozpoczęcie kolejnego czteroletniego cyklu olimpiad. Kiedy mer Londynu Boris Johnson oddał flagę paraolimpijską w ręce Philipa Cravena – przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego – ten natychmiast przekazał ją burmistrzowi Rio de Janeiro – Eduardowi Paesowi.
Ceremonia zamknięcia igrzysk paraolimpijskich, fot.:
London2012.com
Brytyjczycy naprawdę wysoko zawiesili Brazylijczykom poprzeczkę. Podobnie jak organizatorzy londyńskich igrzysk pokazali światu, że w sporcie paraolimpijskim nie tylko sportowcy dokonują rzeczy niemożliwych. Podobną determinację widzieliśmy w działaniach naszej paraolimpijskiej reprezentacji.
Dwie przemiany
Po pierwsze nastąpiła przemiana sportowa. Medale zdobywali tylko ci, którzy na nie zasłużyli, czyli „załapali się” na rozwój ruchu paraolimpijskiego. Są otwarci na zmiany. Doskonale wiedzą, że podstawą każdego sportowego sukcesu jest sukcesywne pokonywanie kolejnych etapów – aż do momentu, kiedy organizm fizycznie odmawia dalszej współpracy. Wtedy pozostaje tzw. sportowa emerytura. Kto nie poprawił swoich wyników w ciągu ostatnich lat – ten po medale do Londynu nie przyjechał. Kto poprawiał wyniki minimalnie – mógł liczyć tylko na optymalną dyspozycję dnia i wyniki konkursów gorsze od aktualnych rekordów.
Stąd płynie prosty wniosek. W ruchu paraolimpijskim rehabilitacji nie ma. Ruch paraolimpijski jest częścią sportu elitarnego. Jest składową sportu kwalifikowanego. Sportowcy paraolimpijscy są wyczynowcami – niezależnie od tego, czy są w stanie otrzymywać gratyfikacje, które pozwalają na normalne trenowanie i godne życie; czy są studentami, czy aktywnymi zawodowo obywatelami – z rodzinami i dziećmi. Przemiana sportowa w polskim środowisku sportowców paraolimpijskich polega na tym, że przyswoili oni sobie tę zasadniczą definicję sportu i ci, którzy medale wywalczyli, zawdzięczają je bardzo solidnej pracy przez ostatnie cztery lata.
Druga przemiana, której mogliśmy się przyglądać, a nawet w której po części uczestniczyliśmy, wyraziła się w ogólnospołecznym buncie wobec poniżającego polskich paraolimpijczyków i okazanego publicznie (podkreślmy: po raz kolejny) braku szacunku ze strony władz i niektórych środowisk opiniotwórczych lub takich, które same uważają się za opiniotwórcze. Powiedzmy sobie jedno. Mamy dosyć! Dosyć buty pań i panów wobec ludzi, którzy wkładają mnóstwo wysiłku w budowanie m.in. wizerunku naszego państwa. Właściwie podsumował to portal calapolskakibicuje.pl: „Panu o inicjałach JKM nie będziemy robić reklamy”. Nie promujmy więc, nawet pod pozorem ostrej krytyki, działań pseudopolityków kategorii B lub C – niezależnie od ich społecznych czy państwowych funkcji i piastowanych urzędów. Po raz kolejny od rewolucji „Solidarności” tzw. masy są przeciwne działaniu władz.
Zlekceważeni mistrzowie
Podczas pożegnania paraolimpijczyków przed wylotem do Londynu
najwyższym rangą politykiem, który wziął udział w tej uroczystości,
był... ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce Robin Barnett. Pani
prezydentowa przesłała list. Zabrakło premiera rządu i minister
sportu.
Panie ambasadorze, dziękujemy!
A potem zaczęła się walka o medale. Miała być obrona 18. miejsca (takie zdobyto w Atenach i Pekinie). Wiadomo było, że świat nam uciekł. Sprofesjonalizował się. Sportowcy bardzo bali się presji dziennikarzy, którzy za nimi jeżdżą, działaczy, którzy z nich żyją, i kibiców, którzy coraz gromadniej pojawiają się na arenach rywalizacji. A było o co się bać. Sam pisałem, że wielkich osiągnięć nie będzie...
Kiedy Katarzyna Piekart zdobyła złoty medal, poprawiając o ponad 2 m rekord świata (z 38,89 m na 41,15 m), myślałem, że to fart i na dużo więcej nie ma co liczyć. Kiedy pojechałem na szpadowy turniej szermierczy, od początku myślałem o powrocie do centrum prasowego, żeby udać się stamtąd na kolarstwo. Uciekł mi autobus, więc wróciłem do hali ExCel i byłem świadkiem „niemożliwego”: Dariusz Pender najpierw pokonał w ćwierćfinale stuprocentowego pewniaka do złota – Chińczyka Jianquana Tiana, a potem już nikt nie był w stanie wygrać z Polakiem. Pender zdobył pierwszy po Sydney złoty medal paraolimpijski w szermierce na wózkach. Uznałem, że w szermierce zdarzyło się wszystko, co miało się zdarzyć. Ale nie! Kolejny złoty medal zdobył Grzegorz Pluta w turnieju szablowym.
Dzięki Patrykowi Chojnowskiemu poprawiliśmy osiągnięcia w tenisie stołowym. Polak, który na co dzień gra w klubie ekstraklasy pełnosprawnych Condohotels Morliny Ostróda, okazał się być lepszy od Chińczyka Ge Yanga – obrońcy tytułu z Pekinu. Chojnowski osiągnął więcej niż Natalia Partyka, która pojawiła się na londyńskich banerach reklamowych Visy. O ile bardziej utytułowana Polka – jedyna poza Oscarem Pistoriusem, która wzięła także udział w igrzyskach olimpijskich, zdobyła złoto w grze singlowej i brąz w turnieju drużynowym, to Chojnowski do złota w singlu dorzucił srebrny medal w kategorii drużynowej.
Na wyliczenie wszystkiego nie wystarczy miejsca. Największym odkryciem w polskiej ekipie okazał się Rafał Wilk. Nasz handbike’er w obydwu startach – jeździe na czas i wyścigu szosowym – wywalczył złote medale.
Historia tego sportowca wymaga odrębnego potraktowania. Jeszcze w roku 2006 był żużlowcem. Prowadził podczas biegu. Do mety zabrakło mu zaledwie 30 m... Doszło do przewrotki i złamania kręgosłupa... Teraz kontynuuje swoją sportową walkę na handbike’u.
Barbara Niewiedział, fot.: London2012.com
Największe show urządził Maciej Lepiato w skoku wzwyż. Kiedy do wysokości 2,08 m zaliczał wszystkie próby za pierwszym podejściem, kibicowały mu dziesiątki tysięcy angielskich kibiców. Gdy w drugiej próbie poprawił rekord świata z 2,11 na 2,12 m, kibice oszaleli. Lepiato z trenerem Zbigniewem Lewkowiczem postanowi przedłużyć konkurs, zawieszając poprzeczkę na 2,14 m. Po drugiej nieudanej próbie Polak zdecydował o zakończeniu startu.
Dobrym rezultatem w skoku o tyczce popisał się jednonożny Łukasz Mamczarz (kl. F42) – jest na okładce tego numeru „Integracji”. W trzeciej próbie pokonał 1,74 m. Podobnie jak rywale – Illesa Delana z Fiji i Girisha Hosanagara Nagarajegowda z Indii – nie przeskoczył 1,77 m. O kolejności na podium zdecydowała więc liczba zrzutek na niższych wysokościach. Polak miał ich najwięcej.
Do zdobycia złotego medalu zabrakło Mamczarzowi zaledwie kilku centymetrów, ale widowisko było najwyższej próby. Zawodnik Startu Gorzów Wielkopolski był bowiem najbliższy przeskoczenia 1,77 m. W tym sezonie skakał już nawet wyżej – w Berlinie na Otwartych Mistrzostwach Niemiec pokonał 1,82 m, ustanawiając rekord Starego Kontynentu w swojej grupie. W Londynie się nie udało, ale medal jest i niejeden raz o Mamczarzu sobie przypomnimy.
Sukcesy i niedosyt
Za największą niespodziankę, poza sensacyjnymi dwoma złotymi medalami w szermierce, w której na tym poziomie możliwe jest wszystko, uznaję brązowy medal zdobyty przez Milenę Olszewską w łucznictwie klasycznym.
Z rozczarowaniem śledziłem starty pływaków. Tu stało się to, co zapowiadano – nie będziemy zdobywać medali. Złoto Joanny Mendak na 100 m stylem motylkowym okazało się największym sukcesem. Srebro 15-letniej Oliwii Jabłońskiej, także na 100 m stylem motylkowym, bardzo cieszy. Obydwie Polki występują w grupie pływaczek niedowidzących, ale w dwóch klasach. Brąz Pauliny Woźniak (pływaczka bez dłoni) w żabce na 100 m też ma inny wymiar na tle pozostałych nieudanych występów. Medalu nie przywiozła z Londynu czterokrotna medalistka z Pekinu – Katarzyna Pawlik, do walki o niego daleko było Grzegorzowi Polkowskiemu. Czy szkoda? Dla indywidualnych sportowców pewnie tak, choć sami podkreślają, że świat tak poszedł do przodu, iż ciężko będzie go dogonić.
O sporym niedosycie można mówić w odniesieniu do kolegi Rafała Wilka – Arkadiusza Skrzypińskiego. Były mistrz świata i aktualny wicemistrz w wyścigu drużynowym nie był w stanie zawalczyć w Londynie o medal. Możemy mówić o prawdziwej sportowej porażce. Skrzypiński podporządkował przygotowaniom do Londynu prawie wszystko. Przegrał w sportowej walce. Był wściekły, zawiedziony i miał dosyć sportu, kolarstwa ręcznego, które promował swoją postawą przez wiele ostatnich lat. Z tej przegranej płynie ważny komunikat. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek Skrzypiński był tak zawiedziony i niezadowolony z życia jak po starcie w szosówce. Nigdy, ani publicznie, ani prywatnie, nie narzekał na swoją niepełnosprawność. Medal igrzysk to na razie jedyny cel, którego nie udało mu się zrealizować. Na trasie wyścigu szosowego działo się coś, co trzeba określić jednym słowem – sport.
Łatwiej nie będzie
Polska zdobyła 36 medali. 14 złotych krążków dało naszym reprezentantom 9. miejsce w tabeli medalowej. Co to oznacza? Z Chinami nie mamy szans. Oni zdobyli aż 95 złotych medali, a my mieliśmy w Londynie 101 wszystkich sportowców. Następne kraje: Rosja, Wielka Brytania, Ukraina, Australia i Stany Zjednoczone – stanowią grupę, do której nie możemy pretendować. Jesteśmy niemal na równi z Brazylią i Niemcami. Za nami są Holendrzy, Iran, Korea Południowa, Włochy, Tunezja, Francja, Hiszpania i RPA.
Co dalej z ruchem paraolimpijskim? Oscar Pistorius, który był gwiazdą w Pekinie i od czasu tamtych igrzysk najbardziej na świecie kojarzy się ze sportem paraolimpijskim, w Londynie przegrał dwa z trzech swoich biegów: na 100 i na 200 m. Złoto zdobył jedynie w swojej koronnej konkurencji – 400 m. Czy sportowy świat odjechał również Pistoriusowi? I tak, i nie. Tak, bo w sprincie pojawili się lepsi. Nie, bo sam Pistorius podkreślał po swoich startach, że zawiedziony nie jest, cieszy się tym bardziej, że sport paraolimpijski wchodzi w etap wyczynu na najwyższym poziomie, w którym nie ma sukcesów bez specjalizacji. A ten proces toczy się także dzięki jego postawie.
Podobnie – z coraz większym trudem wygrywa swoje mecze pingpongowe Natalia Partyka i pewnie jest kwestią czasu, kiedy, niestety, przegra turniej singlowy (oby nie za szybko!). Zapytana przez jednego z dziennikarzy brazylijskich, który występ był dla niej ważniejszy – olimpijski czy paraolimpijski, odpowiedziała, że pytanie jest tendencyjne, oba starty traktuje na równi, natomiast nie jest tajemnicą, że gra singlowa w turnieju olimpijskim była jej marzeniem i ono się spełniło.
Spełnione zostało także marzenie organizatorów. Przeszło 2 mln sprzedanych biletów dało efekt, który najlepiej było widać na miejscu: pełny stadion od pierwszego do ostatniego dnia i ogromne zainteresowanie mediów. Informacje z aren były na pierwszych stronach gazet, a brytyjski hymn odgrywano z nabożeństwem przy każdym brytyjskim zwycięstwie.
Zamknięcie igrzysk paraolimpijskich. British
Paraorchestra podczas wspólnego występu z Coldplay, fot.:
London2012.com
Trzeba było jednak trochę wysiłku. Do oglądania igrzysk zachęcał premier Wielkiej Brytanii David Cameron, który pojawiał się też na widowni. To dowód szacunku, jakim obdarza się w Wielkiej Brytanii sportowców z niepełnosprawnością. I na pewno nie deprecjonuje się ich medali.
Medal medalowi nierówny
Polscy olimpijczycy startujący w konkurencjach indywidualnych mogą liczyć na 120 tys. zł za pierwsze miejsce, 80 tys. zł za drugie i 50 tys. za trzecie. Te pieniądze, które obiecał PKOl, to niejedyne nagrody, jakie otrzymają sportowcy. Nagrody dla medalistów przewidziało także Ministerstwo Sportu i Turystyki.Paraolimpijczycy startujący w konkurencjach indywidualnych mogą liczyć z PKPar za złoty medal na prawie 20 tys. zł, za srebrny niespełna 14 tys. zł, a za brąz ok. 10 tys. zł. Mają zatem nagrody kilkakrotnie mniejsze niż pełnosprawni olimpijczycy.
Mistrzowie nad mistrzami
W igrzyskach wzięło udział 4280 sportowców rywalizujących o 503
komplety medali. Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski wybrał
spośród nich dwanaścioro, którzy – zdaniem Komitetu – najbardziej
przyczynili się do uczynienia tego sportowego widowiska najlepszym
w dziejach sportu paraolimpijskiego:
1. David Weir, brytyjski lekkoatleta na wózku, zdobywca 4 złotych
medali na 800 m, 1500 m, 5000 m i w maratonie.
2. Jessica Long, amerykańska pływaczka, zdobywczyni pięciu medali
złotych, dwóch srebrnych i brązowego.
3. Siamand Rahman, irański ciężarowiec, który wycisnął 270 kg na
sztandzie w kat. +100 kg.
4. Jonnie Peacock, najszybszy sprinter z Irlandii z porażeniem
ręki, który uzyskał na 100 m czas 10,90 s, bijąc rekord świata i
stając się bohaterem dnia w lekkoatletyce.
5. Zhang Cuiping, jedna z wielu gwiazd chińskiej reprezentacji
paraolimpijskiej, zdobywca dwóch medali złotych i jednego brązowego
w strzelectwie.
6. Matt Cowdrey, pływak, najczęściej stający na podium reprezentant
Australii, pięciokrotny mistrz londyńskich igrzysk.
7. Daniel Dias, pływak z Brazylii, zdobywca sześciu złotych medali.
W kraju stał się bohaterem.
8. Patrick Anderson, najlepszy koszykarz ekipy Kanady – zdobywców
paraolimpijskiego złota. Średnie wyniki to 25 punktów, 11 zbiórek i
9 asyst na mecz. W finale rzucił 34 punkty, miał 10 zbiórek i 8
asyst.
9. Ryley Batt, australijski rugbista na wózku, który wywalczył ze
swoją drużyną złoty medal. Na jego koncie zapisano 161 punktów
zdobytych
w 5 spotkaniach. W finale z Kanadą zdobył 37 punktów.
10. Jacqueline Freney, australijska pływaczka, zdobywczyni 8
złotych medali na igrzyskach w Londynie, w tym 6 w konkurencjach
indywidualnych.
11. Alex Zanardi, były kierowca Formuły 1, obecnie handbike’er. Na
jego starty przychodziły tłumy. Wygrał jazdę na czas, wyścig
szosowy, wywalczył srebrny medal w sztafecie mieszanej w grupie
H1-4.
12. Esther Vergeer, holenderska tenisistka na wózku. Zdobyła 4. z
kolei złoty medal paraolimpijski i wygrała 470. mecz, pokonując w
londyńskim finale gry singlowej rodaczkę Aniek van Koot.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz