Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Faworyci reprezentacji: Rafał Wilk

16.08.2012
Autor: Paulina Malinowska-Kowalczyk
Źródło: inf. własna

Rafał Wilk uprawia parakolarstwo od dwóch lat. Na igrzyskach paraolimpijskich w Londynie będzie reprezentował Polskę, ścigając się na handbike’ach w klasie H3, a jeszcze kilka lat temu był jednym z najlepszych żużlowców w kraju.

W czasie tegorocznych startów udowodnił, że jest w znakomitej formie. Jego największym osiągnięciem jest wygrana w Pucharze Świata. Podczas zawodów pucharowych był pierwszy w wyścigu indywidualnym na czas w Rzymie, a w wyścigu ze startu wspólnego – zarówno w Rzymie, jak i w Segovii – zajął miejsce trzecie. Bez wątpienia znajduje się w światowej czołówce.

– Ten sezon mam wybitnie udany – konstatuje Wilk. – Nie spadłem z podium w żadnym z wyścigów, czy to Puchar Świata, czy Europy. Być może mówi się, że mogę zdobyć medal – cieszę się, że inni tak uważają. Ja jednak szanuję innych zawodników i czuję przed nimi respekt. 

Jego najpoważniejszymi rywalami, obok Arkadiusza Skrzypińskiego, utytułowanego kolegi z reprezentacji, będą Joel Jeannot (Francja), Nigel Barley (Australia), Vico Merklein (Niemcy) i Mark Ledo (Kanada).
– Każdy jedzie na igrzyska, żeby wygrać, każdy chce wygrać i każdy będzie groźny. Dlatego do rywali podchodzę z szacunkiem, bo każdy wkłada w to dużo czasu i siły.  Nie czuję się twardym kandydatem do medalu, ale pojadę, żeby dać z siebie wszystko i ten medal przywieźć.

 Jak twierdzi trener reprezentacji, forma Wilka jest świetnym prognostykiem na igrzyska.
– Obaj Polacy są w gronie faworytów do zdobycia medali – potwierdza Tomasz Bartosik. – Arkadiusz Skrzypiński dotychczas uzyskiwał lepsze wyniki w wyścigu ze startu wspólnego i w tej konkurencji ma większą szansę na medal. Rafał Wilk jest równie mocny w jeździe na czas, co w wyścigu ze startu wspólnego i w obu tych specjalnościach może stanąć na podium w Londynie.

Polscy kibice marzą, by Skrzypiński i Wilk stanęli na podium, i wcale nie jest wykluczone, że to marzenie się spełni. Kolarstwo jest sportem zespołowym i jeśli obaj panowie startujący w tej samej dywizji będą ze sobą współpracowali, to kto wie, czy nas nie zaskoczą przemiłą niespodzianką.
 
Jednak to, co najbardziej zaskakuje, to fakt, że po zaledwie dwóch latach treningu Wilk osiągnął formę, na którą inni pracowali latami.

– To przede wszystkim zasługa mojego trenera Jakuba Pieniążka – tłumaczy Wilk. – Ja tylko skrzętnie wykonuję jego plan. Chyba zgrany z nas duet, skoro osiągamy takie wyniki w tak krótkim czasie. Dobrze dobrany plan treningowy i może też moje predyspozycje. Nie spadłem przecież z choinki, całe życie uprawiałem sport: żużel zawodowo, kolarstwo jak każdy, także górskie, i jeździłem na szosie. Podkład na pewno był. Sportowa pasja została po wypadku uśpiona na cztery lata; wystarczyło ją na nowo obudzić.

Wypadek zdarzył się w czasie meczu ligowego w maju 2006 roku. W wyniku doznanych obrażeń Wilk stracił władzę w nogach – bezpowrotnie. Rok później nie podpisał kontraktu z żadnym klubem i – zgodnie z przepisami – odbywał karencję, nie mógł więc startować w polskich rozgrywkach. Blisko dwa lata spędził na salach rehabilitacyjnych, jednak mimo to nie udało mu się stanąć na nogi. Kariera żużlowca, zapoczątkowana w 1991 roku, została przerwana.

– Życie przewraca się do góry nogami, stajemy na głowie, bo nóg nie ma. Mamy ręce i coś trzeba zrobić. Te pierwsze dni były najgorsze. Człowiek aktywny nagle nie potrafi się sam przekręcić czy przesiąść na wózek, o wsiadaniu do auta nawet nie mówię. Zacząłem rehabilitację. Po osiem godzin dziennie przez dwa lata siedziałem w szpitalu. Rodzina była przy mnie cały czas. Trzy miesiące zabrało mi pozbieranie się „do kupy”. Nie chciałem ciągle liczyć na kogoś, żeby mi pomagał. Po pół roku nauczyłem się jeździć na nartach. Dziwię się innym, którzy mają możliwości, a z nich nie korzystają. Ja powtarzam: nie siedzieć w domu, tylko się ruszać.

Sportowej pasji nic nie zniszczyło. Jak się przekonujemy, Wilk nie zrezygnował z czynnej kariery sportowej. Najpierw wsiadł na narty (monoski), potem na rower napędzany ręcznie. To był strzał w dziesiątkę. Sześć lat po wypadku, po dwóch latach intensywnych treningów wystartuje w reprezentacji Polski w parakolarstwie na igrzyskach paraolimpijskich w Londynie.


 

Głównym sponsorem serwisu Londyn 2012 jest:

Komentarz

  • Szacun
    Motor Lublin
    04.09.2012, 16:51
    Raał trzymaj się jesteśmy z Tobą

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas