Niepełnosprawni bez wsparcia na stacji Bydgoszcz Główna

81-letnia niepełnosprawna pasażerka, która poprosiła kolejarzy na dworcu Bydgoszcz Główna o pomoc w dojściu do pociągu, usłyszała, że powinna zgłosić takie zapotrzebowanie 48 godzin przed podróżą. - Poczułam się zablokowana i uwięziona - mówi kobieta.

Pani Lidia średnio raz w roku podróżuje pociągiem do mieszkającego w Warszawie syna. Dzień przed planowanym wyjazdem przyjechała na dworzec, żeby kupić bilety. Poinformowała też, że będzie potrzebowała pomocy przy przejściu na perony.

- Poruszam się o kulach i nie mogę chodzić po schodach. Zawsze pracownik kolei prowadził mnie na perony przez przejścia służbowe po torach - opowiada. - Tym razem usłyszałam, że zmieniły się przepisy i że powinnam zgłosić chęć skorzystania z takiej usługi dwie doby przez podróżą.

Pani Lidia zdenerwowała się.

- To by znaczyło, że tej podróży nie mogę odbyć. Zmartwiłam się. Nie mając lepszego wyjścia, zaczęłam prosić tę panią w okienku, żeby potraktowała mnie po ludzku i spróbowała mimo wszystko jakoś pomóc - opowiada kobieta.

Bileterka skonsultowała się z kilkoma koleżankami. Potem zaczęła dzwonić w różne miejsca, nawet do Warszawy. - Po dobrym kwadransie oznajmiła mi, że kogoś mi załatwiła, ale nie chciała mi dać 100 proc. gwarancji, że ten pracownik rzeczywiście na mnie będzie czekał - relacjonuje kobieta.

Następnego dnia pani Lidia pojechała na dworzec pełna nerwów, czy dostanie się do pociągu.

Ostatecznie na stacji na pasażerkę czekał pracownik dworca, ale nie miał kluczyków do kłódek, którymi są zabezpieczone przejścia pomiędzy peronami. Prowadził ją niemal po całej stacji, aby w końcu doprowadzić do składu stojącego na peronie drugim.

Kto jest odpowiedzialny za zorganizowanie pomocy niepełnosprawnemu pasażerowi? Postanowiliśmy to ustalić.

Przeczytaj cały tekst