Magia utrwalona na zdjęciach
Pracuje, działa społecznie, do tego realizuje swoje hobby – jednym z nich jest robienie zdjęć. Osiągnęła na tym polu już pierwsze sukcesy w konkursach ogólnopolskich. A to dopiero początek jej przygody z profesjonalną fotografią. Nie ukrywa, że marzy, by w przyszłości zajmować się nią także zawodowo.
– Od dziecka się tym interesowałam – to jej krótka odpowiedź
na pytanie, skąd zamiłowanie do robienia zdjęć. Później z
sentymentem wspomina swój pierwszy aparat, radziecką Smienę, i
proste fotki, które nim pstrykała. Bo określenia: fotografie i
wykonywać fotografie nie przynależą jeszcze do tego okresu
realizacji jej pasji. Najważniejsze jednak, że aparaty
fotograficzne towarzyszyły jej odtąd już cały czas. Kolekcja zdjęć
powiększała się systematycznie, tak jak i wiedza o fotografii.
Likwidując bariery
Przeszkodą w pogłębianiu tej wiedzy był brak czasu. Marta Wanisławczyk ma go niewiele – po prostu zbyt wiele robi. I to mimo iż urodziła się poważnie chora: z przepukliną rdzeniowo– oponową. Wiele osób by to załamało, ją popycha do przodu.
Przede wszystkim stara się pracować. Mimo że ma dopiero 35 lat, w Głogowie, swym rodzinnym mieście, przepracowała już 15 lat. Większość czasu w zakładach pracy chronionej. W jednym produkowano buty, w drugim – odzież dziecięcą.
Przez ostatnie kilka miesięcy pracowała w domu przez internet. W
jednej z wrocławskich prywatnych agencji pośrednictwa pracy
zajmowała się uaktualnianiem ofert na stronie internetowej.
– Niestety, z tą firmą się nie ułożyło i od trzech miesięcy
jestem bezrobotna, co bardzo mnie denerwuje – mówi.
Na zdjęciu: Marta Wanisławczyk, fot.: archiwum
bohaterki
Można powiedzieć: cóż, przynajmniej ma więcej czasu na inne zajęcia. Choćby na działalność społeczną. Od dawna bowiem aktywnie działa w głogowskim Stowarzyszeniu Osób Niepełnosprawnych Ruchowo „Sonar”; zasiada w jego zarządzie.
Stowarzyszenie znane jest w mieście i okolicach – od lat podejmuje liczne działania, w wyniku których w Głogowie zlikwidowano wiele barier architektonicznych. Co roku organizuje co najmniej kilka wycieczek dla osób niepełnosprawnych, a także zawody sportowe dla tej grupy mieszkańców.
Prawie tysiąc lat historii
Marta Wanisławczyk od kilku lat z zapałem realizuje też dość nietypowe hobby: kompletuje drzewo genealogiczne swojej rodziny. Co prawda drzewa takie tworzy wiele osób, jednak ile z nich – tak jak ona – dociągnęło historię swej rodziny do XII wieku, czyli prawie tysiąc lat wstecz?
– Większość moich przodków mieszkała na terenach Białorusi – informuje. – Były to rodziny szlacheckie, posiadające tam olbrzymie posiadłości. Dotarłam już do trzech herbów rodowych moich przodków.
Podkreśla, że te podróże w czasie są fascynujące. Jeszcze kilka lat temu, nim przystąpiła do tworzenia drzewa, nie wiedziała nic o swoich pradziadkach, nie mówiąc już o dalszych przodkach. Teraz powoli i systematycznie odkrywa coraz to nowe tajemnice sprzed wieków. Potrafi o nich opowiadać z pasją. Choć jest też zagadka, której rozwiązać jak na razie nie potrafi. Skąd się wzięło jej nazwisko? Jakby nie patrzeć – nietypowe.
– Pojawia się nagle w połowie dziewiętnastego wieku – informuje. – Choć chyba lepsze określenie to: wyłania się z mroków historii. W tamtym stuleciu nazwiska były już od dawna ukształtowane. A tu nagle, nie wiadomo skąd, znalazł się pierwszy Wanisławczyk. To bardzo dziwne i tajemnicze.
Warto dodać, że jak każdy, kto tworzy drzewo genealogiczne, Marta Wanisławczyk dowiedziała się o setkach swych dalekich krewnych, żyjących współcześnie w różnych zakątkach Polski i świata. Może kiedyś będzie miała okazję poznać niektórych z nich.
By pasja stała się zawodem
Ostatnio chyba jednak najwięcej czasu poświęca fotografiom. Robi zdjęcia na każdej wyprawie. Na przykład nad morzem, podczas pobytu rehabilitacyjnego, czy w górach – w ogóle podczas wyjazdów. Najczęściej oczywiście w Głogowie. Na fotografiach uwiecznia zabytki, najciekawsze i najpiękniejsze miejsca. Także koleżankę Martę Orlak, swoją ulubioną modelkę.
Zdjęcia wysyła na konkursy fotograficzne – z coraz lepszymi efektami. Wygrała na przykład w głogowskim konkursie pod hasłem „Tu mieszkam, tu żyję” oraz innym zorganizowanym przez Starostwo Powiatowe w Głogowie – na temat zimy.
Jedno ze zdjęć Marty Wanisławczyk
W konkursie „Ziemia Skalska”, organizowanym w Krakowie, w którym zdjęcia nadsyłano z całej Polski, otrzymała drugą nagrodę. W międzynarodowych fotoigrzyskach zajęła miejsce punktowane, a w innym konkursie, ogłoszonym przez portal dla osób niesłyszących, była dziesiąta.
Na koncie ma też pierwsze wystawy. 29 kwietnia w jednym z głogowskich kościołów odbył się koncert gitarowy w wykonaniu miejscowego muzyka Witolda Smorawińskiego. Towarzyszyła mu wystawa wykonanych przez Martę zdjęć, które ukazują przydrożne kapliczki w okolicach Głogowa.
– Jest mi trudniej wykonywać zdjęcia niż osobie zdrowej – podkreśla. – Nie wszędzie wejdę, nie dostanę się w wiele miejsc. Szkoda, trudno, próbować należy, ale też trzeba wiedzieć, z jakich zdjęć czy ujęć zrezygnować.
Jedno ze zdjęć Marty Wanisławczyk
Jesienią tego roku planuje wystawę w Miejskim Ośrodku Kultury w Głogowie, a później – większą w Galerii Nowohuckiej w Krakowie. To na początek. Jest przekonana, że z czasem będą kolejne wystawy i sukcesy na konkursach. Przecież dopiero zaczyna swą życiową przygodę z tą dziedziną. Nie ukrywa też, że w przyszłości chciałaby na swej pasji zarabiać, najlepiej tyle, by starczyło na życie.
– Zdjęć na przykład do gazety codziennej nie zamierzam robić – mówi. – Zbyt duże tempo pracy. Lecz fotografie przyrody, budynków i oczywiście ludzi, coś, co można fotografować ze spokojem i co pozwala odtworzyć na fotografii artyzm tych miejsc i osób –takie zdjęcia już potrafię wykonywać. A im więcej ich będzie, tym większe będą moje umiejętności.
Komentarze
-
Podziękowanie
21.08.2012, 12:20Dziękujęodpowiedz na komentarz -
Piękne zdjęcia
31.07.2012, 20:50jest magia w tych zdjęciach dzięki ujęcia niesamowitym ujęciomodpowiedz na komentarz -
bt.
27.07.2012, 12:51Witam Znam Martę osobiście. Jej zapał do robienia zdjęć jest wprost imponujący.Piękne te zdjęcia wykonuje.To nieoszlifowany diament(chyba-a może już?). Życzę dalszego rozwoju i nie zaprzepaszczenia talentu.odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz