COVID-19 zebrał śmiertelne żniwo wśród Brytyjczyków z niepełnosprawnością
Epidemia koronawirusa w Wielkiej Brytanii słabnie, tymczasem na światło dzienne wychodzą bolesne statystyki. Dwie trzecie jej ofiar stanowią osoby z niepełnosprawnościami.
22-letnia Ginny Butcher porusza się na wózku inwalidzkim i korzysta z pomocy dwóch asystentów. W czasie lockdownu nie było jednak wskazówek co zrobić, gdy którykolwiek z pomocników zachoruje lub zostanie objęty kwarantanną. Jest teraz, jak mówi, „niezmiernie zaniepokojona”.
Ma powody. Choćby przez tzw. Coronavirus Act – nowe prawo, które rząd wprowadził na początku blokady. Zdejmuje ono z władz lokalnych obowiązek świadczenia wsparcia osobom z niepełnosprawnościami.
Bez wsparcia
- Niepełnosprawne kobiety martwią się teraz o tak prozaiczne rzeczy, jak wstawanie rano z łóżka – mówi Ginny. – Bez opieki, same muszą wychodzić, kupować żywność i inne niezbędne rzeczy, ryzykując zdrowiem i życiem.
Ginny w ciągu ośmiu tygodni nie otrzymała maseczki antywirusowej i innych środków ochrony, pomimo, że jest na liście osób podatnych na działanie patogenu (przypomnijmy: dużo bardziej śmiercionośnego niż sześć poprzednich koronawirusów).
- To budziło mój największy niepokój – wyznaje.
W tym kontekście liczby przedstawione przez Office for National Statistics (ONS) nie wyglądają już tak szokująco. Zdaniem ONS, aż dwie na trzy osoby, które zmarły w Anglii i Walii w terminie 2 marca - 15 maja wskutek epidemii koronawirusa SARS-CoV-2, miały jakiś rodzaj niepełnosprawności. Wyczerpujący raport pojawił się cztery miesiące po stwierdzeniu pierwszego zgonu nad Tamizą. Co ciekawe, nie odbił się szerokim echem w mediach.
30,3 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych to osoby, których codzienna aktywność była „bardzo ograniczona” z powodu problemów zdrowotnych lub niepełnosprawności. Z kolei codzienne funkcjonowanie 28,9 proc. ofiar było „nieco ograniczone”. W sumie zmarło 22 447 Brytyjczyków z niepełnosprawnościami, zdecydowana większość to osoby w podeszłym wieku. To prawdziwa hekatomba.
System zawiódł
Mike Smith, dyrektor wykonawczy organizacji osób z niepełnosprawnością Real, był wśród obywateli domagających się dochodzenia w tej sprawie.
Smith wskazuje też, że system monitorowania i oceny wpływu koronawirusa na Brytyjczyków z niepełnosprawnościami zawiódł na całej linii. Nie zostali poinformowani „o dużym ryzyku śmierci i nie otrzymali adekwatnej ochrony”.
- Nawet jeśli rząd nie zdawał sobie z tego sprawy na początku pandemii, powinien wyciągnąć z tego wnioski w celu ochrony tak wątłych osób. Zamiast tego władze znoszą kolejne obostrzenia [4 lipca otwarto m.in. restauracje, muzea, kina i hotele - przyp. aut.], nie biorąc pod uwagę naszego życia – konkluduje Smith.
Z przytoczonego badania wynika, że kobiety z niepełnosprawnością w wieku produkcyjnym – takie jak nasza bohaterka, Ginny – są 11,3 razy bardziej narażone na śmierć z powodu koronawirusa niż ich pełnosprawne rówieśniczki. W przypadku niepełnosprawnych mężczyzn współczynnik ten wynosi 6,5.
Jeśli chodzi o osoby starsze (65 lat i więcej), liczby te wyglądają nieco inaczej: współczynnik wynosi 3,2 (w przypadku kobiet) lub 2,4 (w przypadku mężczyzn).
„NIe jestem zaskoczona”
Dlaczego w Wielkiej Brytanii osoby z niepełnosprawnością umierają częściej na COVID-19 niż osoby pełnosprawne? Jak podaje ONS, w dużej mierze wpływają na to czynniki ekonomiczne i społeczne: „region, gęstość zaludnienia (największa jest np. w Londynie, Birmingham, Manchesterze), poziom ubóstwa, struktura gospodarstwa domowego (...) i zawód”. Prof. Chris Chatton, specjalista ds. zdrowia publicznego i niepełnosprawności na Uniwersytecie Lancaster, mówi o jeszcze jednej ważnej rzeczy: osoby niepełnosprawne są bardziej podatne na inne choroby, które zwiększają ryzyko śmierci z powodu koronawirusa.
- Nie jestem zaskoczona raportem ONS. Prawie nic nie zrobiono w celu ochrony niepełnosprawnych Brytyjek. Jest dokładnie odwrotnie: zostały porzucone i pozostawione na śmierć – nie owija w bawełnę Ginny.
To niestety nie koniec hiobowych wieści zza kanału La Manche. Okazało się, że śmiertelność wśród osób z niepełnosprawnością intelektualną i autyzmem jest dwukrotnie wyższa w czasie pandemii, w porównaniu z tym samym okresem 2019 roku.
Badania organizacji pozarządowych
Jeszcze w maju Brytyjska Służba Zdrowia – NHS (pierwsza organizacja na świecie, która już w 1948 roku stworzyła powszechną i darmową opiekę zdrowotną) informowała, żw „śmiertelność osób z niepełnosprawnością intelektualną nie odbiega od reszty populacji. Wśród pacjentów, którzy zmarli w angielskich szpitalach, tylko 2 proc. to osoby z takimi schorzeniami” – to komunikat państwowego giganta, NHS.
Z błędu wyprowadziły Brytyjczyków dwie organizacje pozarządowe, które niezależnie od siebie zbadały tę kwestię. Między 10 kwietnia a 15 maja 2020 roku zmarło 386 osób niepełnosprawnych intelektualnie i/lub z autyzmem. To wzrost o 134 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym (165 ofiar). To i tak niepełny obraz, bo nieuwzględniający liczb z początku epidemii i dwóch ostatnich miesięcy.
Gwoli ścisłości dodajmy, że 202 osoby (z 386) zmarły na COVID-19, a śmierć 180 osób nie miała związku z ekspansją wirusa z Wuhan. Warto dopełnić obraz statystyką: w Anglii ok. 3400 osób z niepełnosprawnością intelektualną umiera każdego roku, a średnio 240 osób każdego miesiąca.
W czasie pandemii prasa brytyjska publikowała wiele artykułów na temat tej grupy osób. Władze, jak widać, nie potraktowały tych opinii poważnie.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Integracja to zawsze byli ludzie
- Nowa perspektywa i szansa na życie dla pacjentów ze stwardnieniem zanikowym bocznym (ALS)
- Nie możemy dłużej czekać! Marszałek Szymon Hołownia apeluje o rozpoczęcie prac nad ustawą o asystencji osobistej
- Wiśnik CUP. To już 10 LAT!
- RPD chce walczyć z przypadkami przemocy wobec dzieci neuroróżnorodnych. Powstanie specjalny zespół ekspertów.
Dodaj komentarz