Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Nie muszę być pierwszy

08.04.2012
Autor: Beata Rędziak
Źródło: inf. własna

Jak to jest uprawiać sport w dyscyplinie, która nie jest zapisana w żadnych oficjalnych rejestrach? Na to pytanie doskonale zna odpowiedź Zbigniew Stefaniak, który biega o kulach już od 28 lat. Sport to jego pasja, której nie oddałby nikomu.

Zbigniew mieszka we wsi Gąsiorków niedaleko Łęczycy. W domu nie spędza jednak zbyt wiele czasu. Od urodzenia choruje na mózgowe porażenie dziecięce. Przez pierwszych 9 lat swojego życia w ogóle nie chodził, nauczyciel przychodził uczyć go w domu. Przełom nastąpił, gdy poszedł do trzeciej klasy szkoły specjalnej w Policach i za namową swojego wychowawcy zaczął uprawiać sport. Chodził o kulach w polickich lasach i ćwiczył; nie zniechęcał się. Wystartował w swoim pierwszym biegu na Wałach Chrobrego w Szczecinie, do dziś ma miłe wspomnienia z tego dnia. I tak to się zaczęło; bieganie i ruch nie pozwoliły mu już o sobie zapomnieć. 

Kategorii brak

- W maratonach startuję w kategorii „Sprawni inaczej”, bo nie ma grupy przypisanej do moich możliwości. Jestem różnie przyjmowany podczas biegów przez organizatorów i uczestników. Ludzie zastanawiają się, co sobą reprezentuję, po co to robię. Dla mnie najważniejsze jest samo uczestnictwo w biegu, to że mogę być wśród ludzi. Nie muszę być wcale pierwszy. Muszę sam starać się o środki na to, by móc biegać – mówi Stefaniak.

Bardzo lubi uczestniczyć w zawodach za granicą. – Tam widać, że ludzie są inni, często porównuję podejście ludzi w Polsce i za granicą. Tam jestem witany serdecznie, jest bardzo dużo kibiców po drodze, ludzie się uśmiechają, witają nas. W Polsce, np. kierowcy są źli, że maraton blokuje drogę. Za granicę jeżdżę sam, bo tam mogę liczyć na pomoc, jest inne podejście do osób niepełnosprawnych – opowiada Stefaniak.

Choć na początku, jak sam przyznaje, nie było mu łatwo; zdarzyło się, że zgubił się, będąc za granicą. Na co dzień porusza się wózkiem, nogi muszą odpocząć. Średnio trzy razy w tygodniu ćwiczy, biegając ok. 3-4 godzin dziennie. Część czasu w ciągu dnia poświęca na dzwonienie i szukanie sponsorów. Mieszka z rodzicami, którzy są zadowoleni, że znalazł swoją ścieżkę. 

Żyć aktywnie

- Z chorobą można żyć, trzeba wiedzieć tylko jak się do niej ustosunkować, chcę pokazywać, że mimo tego można żyć aktywnie. Gdybym siedział w domu, pewnie źle bym skończył – przewiduje Stefaniak.

Jakiś czas temu wrócił z maratonu na 42 km w Rzymie, uczestniczył w nim od 21 kilometra. - Przebiegłem połowę, dostałem medal za uczestnictwo w biegu – mówi.

O imprezach sportowych dowiaduje się podczas wyjazdów, pomaga mu też koleżanka, która wyszukuje wiele takich informacji. W najbliższym czasie wybiera się na 10-kilometrowy maraton do Niemiec, w maju planuje wyjazd na imprezę sportową do Kopenhagi.

- Mam dwa marzenia – znaleźć sponsora, bym mógł uprawiać sport i znaleźć miłość – mówi Stefaniak.

Uczestniczył dotychczas już w ok. 50 biegach i zdobył 250 pucharów. – Kocham aktywność – konkluduje Stefaniak.
 

 

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas