Nie muszę być pierwszy
Jak to jest uprawiać sport w dyscyplinie, która nie jest
zapisana w żadnych oficjalnych rejestrach? Na to pytanie doskonale
zna odpowiedź Zbigniew Stefaniak, który biega o kulach już od 28
lat. Sport to jego pasja, której nie oddałby nikomu.
Zbigniew mieszka we wsi Gąsiorków niedaleko Łęczycy. W domu nie
spędza jednak zbyt wiele czasu. Od urodzenia choruje na mózgowe
porażenie dziecięce. Przez pierwszych 9 lat swojego życia w ogóle
nie chodził, nauczyciel przychodził uczyć go w domu. Przełom
nastąpił, gdy poszedł do trzeciej klasy szkoły specjalnej w
Policach i za namową swojego wychowawcy zaczął uprawiać sport.
Chodził o kulach w polickich lasach i ćwiczył; nie zniechęcał się.
Wystartował w swoim pierwszym biegu na Wałach Chrobrego w
Szczecinie, do dziś ma miłe wspomnienia z tego dnia. I tak to się
zaczęło; bieganie i ruch nie pozwoliły mu już o sobie
zapomnieć.
Kategorii brak
- W maratonach startuję w kategorii „Sprawni inaczej”, bo nie ma
grupy przypisanej do moich możliwości. Jestem różnie przyjmowany
podczas biegów przez organizatorów i uczestników. Ludzie
zastanawiają się, co sobą reprezentuję, po co to robię. Dla mnie
najważniejsze jest samo uczestnictwo w biegu, to że mogę być wśród
ludzi. Nie muszę być wcale pierwszy. Muszę sam starać się o środki
na to, by móc biegać – mówi Stefaniak.
Bardzo lubi uczestniczyć w zawodach za granicą. – Tam widać, że
ludzie są inni, często porównuję podejście ludzi w Polsce i za
granicą. Tam jestem witany serdecznie, jest bardzo dużo kibiców po
drodze, ludzie się uśmiechają, witają nas. W Polsce, np. kierowcy
są źli, że maraton blokuje drogę. Za granicę jeżdżę sam, bo tam
mogę liczyć na pomoc, jest inne podejście do osób niepełnosprawnych
– opowiada Stefaniak.
Choć na początku, jak sam przyznaje, nie było mu łatwo; zdarzyło
się, że zgubił się, będąc za granicą. Na co dzień porusza się
wózkiem, nogi muszą odpocząć. Średnio trzy razy w tygodniu ćwiczy,
biegając ok. 3-4 godzin dziennie. Część czasu w ciągu dnia poświęca
na dzwonienie i szukanie sponsorów. Mieszka z rodzicami, którzy są
zadowoleni, że znalazł swoją ścieżkę.
Żyć aktywnie
- Z chorobą można żyć, trzeba wiedzieć tylko jak się do niej ustosunkować, chcę pokazywać, że mimo tego można żyć aktywnie. Gdybym siedział w domu, pewnie źle bym skończył – przewiduje Stefaniak.
Jakiś czas temu wrócił z maratonu na 42 km w Rzymie, uczestniczył w nim od 21 kilometra. - Przebiegłem połowę, dostałem medal za uczestnictwo w biegu – mówi.
O imprezach sportowych dowiaduje się podczas wyjazdów, pomaga mu też koleżanka, która wyszukuje wiele takich informacji. W najbliższym czasie wybiera się na 10-kilometrowy maraton do Niemiec, w maju planuje wyjazd na imprezę sportową do Kopenhagi.
- Mam dwa marzenia – znaleźć sponsora, bym mógł uprawiać sport i
znaleźć miłość – mówi Stefaniak.
Uczestniczył dotychczas już w ok. 50 biegach i zdobył 250 pucharów.
– Kocham aktywność – konkluduje Stefaniak.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Dorabiasz do świadczenia z ZUS-u? Dowiedz się jak zrobić to bezpiecznie
- Immunoterapie wysokiej skuteczności od początku choroby – czy to już obowiązujący standard postępowania w SM?
- Nowa przestrzeń w DPS-ie „Kombatant”
- Instytut Głuchoniemych z umową na modernizację
- Mattel® dostosowuje swoje kultowe gry do potrzeb osób nierozróżniających kolorów!
Dodaj komentarz