Walka z barierami w swoim mieście. Jak to robić skutecznie?
Za wysoki krawężnik, przepalona latarnia, nierówny chodnik, zaparkowane samochody zasłaniające widoczność na przejściu dla pieszych. Takie problemy irytują mieszkańców miast. Zamiast narzekać, warto działać! Podpowiadamy, jak robić to skutecznie.
- Nie jesteśmy bezradni i na to skazani. Mamy realny wpływ na nasze otoczenie i warto z tego korzystać, bo samym narzekaniem nie doprowadzimy do zmiany – mówi Wojciech Zawiliński.
Na swoim koncie ma wiele zakończonych sukcesem interwencji. Działa indywidualnie. Nie stoją za nim żadne organizacje. Jednak jego działania często kończą się sukcesem.
- Normalnie pracuję i nie mam czasu angażować się w inną działalność – wyjaśnia. – Jestem po prostu wyczulony na przeszkody, które napotykam po drodze. Moja żona jest pedagogiem i pracuje z dziećmi niewidomymi i niedowidzącymi, ucząc ich orientacji przestrzennej, co również ma wpływ na sposób, w jaki patrzę na miasto. Mamy dwoje dzieci i właśnie odkąd ponad cztery lata temu urodził się mój syn, zacząłem dostrzegać trudności z poruszaniem się po mieście z dziecięcym wózkiem.
Jedną z pierwszych spraw, które nie dawały mu spokoju, był drewniany podest lokalu gastronomicznego, usytuowany pomiędzy tym lokalem a chodnikiem (na zdjęciach poniżej). Odprowadzenie dziecka do przedszkola zaczęło wymagać wchodzenia na podest. Wtedy o pomoc poprosił radną. Interweniowała, ale zwróciła mu uwagę, że zgłoszenia mógł dokonać samodzielnie. Pozostawił również opinię na profilu lokalu w internecie. Restauracja szybko zdemontowała podest, a on wypracował skuteczny sposób działania, dostępny dla każdego. Prześledziliśmy krok po kroku, jak to się robi.
Ilona Berezowska: Co mam zrobić, jeśli latarnia na mojej ulicy nie świeci i regularnie potykam się o nierówność chodnika?
Wojciech Zawiliński: Przede wszystkim trzeba to zgłosić. W Warszawie mamy kilka możliwości. Skuteczna jest aplikacja Miejskiego Centrum Kontaktu 19115. Pamiętam taką sytuację, gdy kupowałem coś przy stoisku. Sprzedawczyni zwróciła mi uwagę, że moje dziecko stoi pod drzewem, z którego zwisa konar. Zgłosiłem tę sprawę do Miejskiego Centrum Kontaktu, a już godzinę później Straż Miejska zabezpieczała ten konar. Po tym zdarzeniu ściągnąłem sobie aplikację, żeby działać sprawniej.
Aplikację? Nie byłoby wygodniej po prostu zadzwonić?
No właśnie nie. Zdaję sobie sprawę, że taka forma może wykluczać jakąś część mieszkańców, która nie korzysta ze smartfonów. Jednak dzwoniąc do Centrum Kontaktu trzeba uzbroić się w cierpliwość. Na połączenie czeka się długo. Mogą być też naliczone opłaty za połączenie. Aplikacja jest zdecydowanie wygodniejsza. Można również korzystać ze strony internetowej.
Co należy napisać w takim zgłoszeniu?
Opis musi być precyzyjny. Czasami nie wystarczy sam adres, bo np. kamienica jest duża i trzeba dodatkowo napisać, z której strony, od jakiej ulicy, dzieje się coś, co nam przeszkadza. Odradzam opisy typu „samochód stoi źle zaparkowany”. Lepiej napisać, że samochód parkuje blisko przejścia dla pieszych, z którego korzystają np. idące do szkoły dzieci. Chociaż w tym wypadku byłaby to sytuacja alarmowa, stwarzająca zagrożenie. Wtedy zdecydowanie lepiej dzwonić pod 986, czyli do Straży Miejskiej, a nie na numer Miejskiego Centrum Kontaktu.
Takie sprawy, jak uszkodzenie jezdni lub chodnika, dewastacja lub bariera architektoniczna, nie uciekną. Przy drobnej sprawie wystarczy poświęcić kilka minut, aby dać szansę znaleźć to miejsce i pokazać, o co nam chodziło. Gdy opisujemy problem z latarnią, warto wiedzieć, że wiele miast stara się zamieszczać na słupach ich numery. Na pewno pomogą w znalezieniu tej właściwej. Przy bardziej złożonej sprawie, warto do niej zwyczajnie przysiąść. Jeśli zgłaszamy coś, na czym nam zależy, to nie jest takie trudne. Opis sytuacji jest bardzo ważny, a dodatkowo warto go wzmocnić zdjęciami. Bywa jednak, że docelowy adresat może dostać nasze zgłoszenie bez zdjęć i wtedy pozostanie z samym opisem.
Spieszę się na spotkanie albo do pracy i nie mam czasu, żeby zrobić zdjęcia. Czy to nie za dużo wymagań?
Ale przecież rzadko widzimy coś, co zagraża życiu i zdrowiu. Wcale nie musimy tego robić od ręki. Można spokojnie wrócić do domu, przemyśleć opis, przygotować go sobie. Udać się na miejsce w dogodnym momencie, zrobić zdjęcie, gdy będzie ku temu okazja i dopiero wysłać zgłoszenie.
Co powinno być na zdjęciu, żeby ktoś zareagował na moje zgłoszenie?
Jeśli zgłaszamy, że brak barierki utrudnia schodzenie po schodach, to właśnie to powinno być na zdjęciu. Nie bójmy się pokazać, że wózkiem dziecięcym nie można przejechać, że krawężnika nie może pokonać osoba na wózku itd. Jeśli jest kłopot z przejściem dla pieszych, to pokażmy tych pieszych. Ja nie mam oporów, żeby wracać na miejsce i wyczekiwać na moment, w którym widać to, co chciałem przekazać lub po prostu zebrać zdjęcia z kilku różnych dni. To nie jest wcale dużym wyzwaniem, jeśli dotyczy miejsca, które często – a bywa, że codziennie – mijamy np. w drodze do przedszkola, szkoły czy pracy.
Jak szybko w Warszawie zareaguje Miejskie Centrum Kontaktu?
Niestety, nie zrzucają komandosów na miejsce interwencji. Nie rozwiązują również bezpośrednio spraw. Jednak dzięki nim, mieszkaniec nie musi wiedzieć, w czyich kompetencjach leży usunięcie przeszkody. Trzeba się uzbroić w cierpliwość, a przede wszystkim dostosować miejsce zgłoszenia do sytuacji. Jeśli jestem zablokowany na miejscu parkingowym dla osób z niepełnosprawnościami, to raczej Miejskie Centrum Kontaktu nie będzie właściwym miejscem zgłoszenia. Tu potrzebna jest szybka reakcja, więc lepiej korzystać z numeru alarmowego i dać służbom szansę, by wiedziały o czekającej na pomoc osobie.
W Warszawie mamy Miejskie Centrum Kontaktu, ale nie wszędzie tak jest. Jakie mamy możliwości w innych miastach?
Mam za sobą różne interwencje także w Olsztynie. Mojej teściowej codzienne funkcjonowanie utrudniały schody, które na dwóch poziomach miały poręcze, a na trzecim już nie. Na szczęście okazało się, że tam także jest aplikacja (na zdjęciu poniżej). Nazywa się Bezpieczny Olsztyn.
Jednak miejskie interwencje to nie jest jedyna możliwość. Można dzwonić bezpośrednio do Straży Miejskiej. Korzystam z takiej możliwości, gdy chcę pomóc osobie leżącej na przystanku. Zachęcam, by nie przechodzić obojętnie koło osób wymagających pomocy. Nawet jeśli nie są trzeźwi. Ja staram się pomóc, bo chciałbym, żeby w podobnej sytuacji ktoś pomógł mi. Jest również coś takiego, jak Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa, ale nie służy do spraw wymagających natychmiastowej reakcji. Swoje uwagi można zgłaszać do władz samorządowych. Można także prosić o wsparcie radnych.
Czy fora internetowe, grupy na Facebooku, media, fundacje są skuteczne?
Oczywiście. Na forach udzielają się także urzędnicy, radni lub inne osoby, które mogą pokierować, gdzie dalej z czymś „uderzyć”. Pamiętam zakończoną sukcesem sprawę nowo posadzonych drzew (na zdjęciach poniżej). Dopiero wpisy na forach i profilu miasta uświadomiły Zieleni Warszawskiej, że niczym niezabezpieczone nasadzenia są rozjeżdżane przez samochody. Jednocześnie, w sieci trzeba się liczyć z różnymi reakcjami, od pobłażania po hejt.
Na pewno informowanie mediów ma sens, bo czasami dopiero dzięki nim sprawy ruszają z miejsca. Wsparciem mogą być także stowarzyszenia i fundacje miejskie albo reprezentujące jakąś grupę społeczną, np. osoby z niepełnosprawnościami. Wrzucam zdjęcia pokazujące utrudnienia i zagrożenia dla pieszych np. na forum Święte Krowy. Czasami kontaktowałem się z Pieszą Masą Krytyczną, Stowarzyszeniem Miasto Jest Nasze. Zwracałem się również do Integracji i portalu Niepelnosprawni.pl.
Problemy, które występowały wokół naszej szkoły, udawało się rozwiązywać dzięki wspólnemu działaniu rady rodziców i dyrekcji szkoły. Pomocy udziela także referat szkolny Straży Miejskiej, opiekujący się okolicą szkoły. Niektóre projekty stają się możliwe dopiero dzięki zgłoszeniu ich do budżetu partycypacyjnego. Mam szacunek do ludzi, którzy się w to angażują.
Mimo wykorzystania wszystkich dostępnych sposobów, nie zawsze się udaje.
To prawda. Zmiany wymagają czasu. Trudno coś zmienić w miejscach zarządzanych przez wspólnoty czy spółdzielnie. Tam miasto może jedynie przekazać informację o zgłoszeniu, bo to nie jest teren miejski. Czasami jest przewidziany jakiś remont czy większe inwestycje i miasto nie będzie przebudowywać przejścia dla pieszych tam, gdzie za jakiś czas ma gruntownie przebudować całą ulicę. Nie zmienia to jednak faktu, że na takiej ulicy nadal miasto odpowiada za bieżące utrzymanie i jeśli dziura utrudnia przejazd, to wciąż można liczyć na naprawę uszkodzenia nawierzchni, jeśli tylko ktoś to zgłosi.
Czasami trzeba pogodzić się z porażką. Nie warto przebijać głową muru, ale też nie warto się bać. Trzeba zmieniać to, co da się zmienić.
Czy zgłaszający problem może jakoś śledzić postępy?
To zależy, jak to zgłosił. Korzystając z Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa nie sprawdzimy, jak została załatwiona sprawa. Jednak zgłaszając przez Miejskie Centrum Kontaktu mamy taką możliwość, o ile nie było to zgłoszenie anonimowe. W ogóle nie należy się bać podawania danych czy zgody na robienie zdjęć przez Straż Miejską. To ułatwia skuteczną interwencję. Po udanej interwencji nie zaszkodzi również podziękować za zaangażowanie służb. Staram się tak robić, jeśli jestem na miejscu interwencji lub sprawa i sposób jej załatwienia rzeczywiście na to zasługują.
Barierą w zgłaszaniu spraw może być strach przed oceną innych. Jak koledzy w pracy albo znajomi reagują na Pańską aktywność?
Reakcje bywają różne. Niektórych moja aktywność śmieszy i jest przedmiotem żartów, ale jak napotykają przeszkodę, którą chcieliby usunąć, przychodzą i pytają, jak to zrobić, gdzie napisać. Czasami są zaskoczeni, że to wcale nie jest takie trudne, że mają wpływ na swoje otoczenie. Ostatnio podeszła do mnie babcia odprowadzająca wnuczkę do szkoły i zapytała, jak się zgłasza te parkujące przy przejściu dla pieszych samochody. Dzień wcześniej przechodziła przez przejście pod samą szkołą. Była kompletnie zasłonięta przez auta stojące bezpośrednio przy pasach i jakiś narwany kierowca „przeleciał” jej dosłownie przed nosem! Też widziałem to zastawione przejście i nawet chciałem je zgłosić, ale gdy zadzwoniłem pod 986, okazało się, że chwilę wcześniej inny rodzic wysłał już zgłoszenie. Z uwagi na stwarzane zagrożenie, Straż Miejska szybko zareagowała. Auto zostało odholowane (zdjęcie poniżej). Jestem wdzięczny, że także inne osoby widzą takie rzeczy i również reagują.
Nasz rozmówca działa przede wszystkim w Warszawie. Jednak centra alarmowe, interwencyjne i punkty kontaktu z mieszkańcami zostały wprowadzone w wielu miastach. Jesteśmy ciekawi, gdzie zgłasza się interwencje w Twojej miejscowości. Poinformuj nas i innych Czytelników. Napisz o tym w komentarzu pod artykułem!
Komentarze
-
Od kilku lat walczę z przedszkolem pod którym parkują na całej długości i szerokości chodnika rodzice dzieci. Jest to dla mnie jedyna droga aby dostać się do tramwaju. Najpierw grzecznie prosiłam. Potem rozmawiałam z dyrektorem przedszkola. Następnie interweniowałam w Wydziale Oświaty UM. Ponieważ nikogo to nie obchodzi zaczęłam zgłaszać do Straży Miejskiej. I mimo, że dostają mandaty dalej tam parkują. Dodam, że ok 100 metrów dalej jest prawie pusty parking. No ale kto to widzisł iść 100 metrów? Każdy się tłumaczy że on tylko na chwilę i nikogo nie obchodzi, że tramwaj niskopodłogowy jedzie raz na godzinę i gdy mi ucieknie muszę czekać godzinę na następny. Każdy myśli tylko o sobie!odpowiedz na komentarz
-
W każdym dużym mieście przy Prezydencie funkcjonuje ktoś taki jak Pełnomocnik Prezydenta d/s Osób Niepełnosprawnych.Czy to nie on powinien się zająć utrudnieniami ON? Więc po co niepełnosprawni zajmują się tak zwanym donosicielstwem? Wielu pełnosprawnych nie rozumie niepełnosprawnych więc potrzebne nam zwady? Nawet jak są słuszne? Mamy straż miejska, policję, urzędników a niepełnosprawny zajmuje się naprawianiem miasta i egzekwowaniem przepisów?! Czy Pan naprawdę nie ma się czym zająć? I jeszcze namawia Pan do tego innych?! Moze stworzymy patrole osób niepełnosprawnych? Zawsze to jakieś zajęcie. Uzbrojimy patrolujących w broń, gaz i koniecznie w duży bloczek druków mandatów. Znalazł Pan zajęcie dla setek jak nie tysięcy niepełnosprawnych. Brawo!odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz