Szyją maseczki, rozwożą posiłki, rozdają paczki. Nie biorą, lecz dają!
Czas pandemii postawił wiele organizacji zatrudniających osoby z niepełnosprawnościami przed zupełnie nowymi wyzwaniami. Wyzwolił całkowicie nowe pomysły i energię do działań, których celem była pomoc innym w tym czasie. Role się odwróciły – ci, którzy na co dzień postrzegani są jako potrzebujący szczególnego wsparcia, w czasie epidemii sami go udzielają.
- Nasi pracownicy są nie tylko biorcami, ale gdy trzeba, są też dawcami. To ludzie o wielkiej wrażliwości, podobnie ich rodzice i opiekunowie, którzy aż za dobrze czasami znają życie. Trudno zresztą powiedzieć, że to nasi pracownicy, bo są to przyjaciele, tak jak ich rodziny. Przechodzą niejednokrotnie ogromne traumy związane nie tylko z niepełnosprawnością intelektualną, ale też z chorobami sprzężonymi – mówi Barbara Jaskierska, szefowa szczecińskiego Koła Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną (PSONI).
Koło zorganizowało zbiórkę wśród swoich pracowników, ich rodzin, przyjaciół i wszystkich chętnych na urządzenie do dezynfekcji powietrza plazmą, które zostało przekazane w marcu do Szpitala Zakaźnego przy ul. Arkońskiej w Szczecinie. Jego koszt to 108 tys. zł.
- Z kolei nasi pracownicy Zakładu Aktywności Zawodowej w Dobrej (ZAZ) od dwóch miesięcy szyją maseczki, które na początku, gdy w ogóle ich nie było, przekazywaliśmy jako darowiznę do szpitali w Szczecinie. Mieszkańcy naszego mieszkania chronionego piekli też ciasta, które przekazywaliśmy pracownikom służby zdrowia – mówi Barbara Jaskierska.
Fot. PSONI
Przy każdej maseczce przekazanej do szpitala była informacja, że możliwy jest jej zwrot do PSONI, aby bezpłatnie ją wyprać i przekazać z powrotem do użytkowania.
W szycie maseczek włączyło się wiele ZAZ-ów na terenie całej Polski. W inicjatywie szycia maseczek dla domów pomocy społecznej Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Krakowie wzięła udział m.in. Spółdzielnia Socjalna Albert z Chełmka. Założona w 2018 r. przez Fundację im. Brata Alberta i Fundację Przyjaciół Fundacji Brata Alberta na co dzień zajmuje się profesjonalnym niszczeniem dokumentacji.
Lubią czuć się potrzebni
- W początkowym okresie pandemii, gdy większość firm starała się ograniczyć do minimum kontakty z innymi, mieliśmy bardzo mało zleceń na niszczenie dokumentów, bo ten kontakt przy ich odbiorze jest wymagany. Postanowiliśmy poszukać dla naszych pracowników innych zleceń. Trafiliśmy na akcję „Pomoc szyta na miarę”. Maseczki wykonaliśmy dla Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Krakowie – mówi Małgorzata Kwitowska, kierownik spółdzielni.
Spółdzielnia pożyczyła zatem maszyny do szycia, zakupiła niezbędne materiały i rozpoczęła pracę. Maseczki szyto i w samej spółdzielni, i w domach pracowników, osób z niepełnosprawnością intelektualną. Wszyscy pracownicy spółdzielni pracowali przy szyciu.
- Nasi pracownicy w każdą nową sytuację starają się wchodzić z pełnym zaangażowaniem. Nowe sytuacje bywają dla nich stresujące, jednak fakt, że działają w znanym im miejscu i z osobami, z którymi pracują nie po raz pierwszy, podejmują wyzwanie. Z czasem nabierają wprawy i staje się to dla nich przyjemnością. Pracownicy spółdzielni bardzo cenią sobie możliwość pomagania innym, lubią czuć się potrzebni – mówi Małgorzata Kwitowska.
Dodaje, że obecnie spółdzielnia wraca do swojej codziennej pracy, ale w razie potrzeby deklaruje uszycie kolejnej partii maseczek.
W ramach tej inicjatywy uszyto 10 tys. maseczek, które trafiły w kwietniu do 18 małopolskich domów pomocy społecznej. Maseczki szyły także: Spółdzielnia Socjalna Sękowskie Smaki z Gorlic, Społeczna 21 Sp. z o.o. z Krakowa, „Okno na świat” Spółdzielnia Socjalna ze Słopnic i Spółdzielnia Socjalna „Serce Pogórza” z Dzierżanin.
By nie siedzieć bezczynnie
Łukasz Siemież, prezes Fundacji SENSoR z Wrocławia, wcześniej działającej jako grupa ONiSPRAWNI, postanowił zaangażować w akcję #MaseczkiMocy #PrzyłbicaMocy także lokalnych przedsiębiorców.
- W dobie pandemii zwróciliśmy się o pomoc do kilku przedsiębiorców, którzy pomogli nam uruchomić akcję, wyłożyli pieniądze na materiały, na maszyny, ja to rozwoziłem po domach osób niepełnosprawnych związanych z naszą fundacją oraz pięcioma innymi organizacjami, którzy w domach szyją maski i przygotowują przyłbice – mówi Łukasz Siemież.
Zaangażowane są także Fundacja „W związku z rakiem”, Fundacja Fala – Wspierania Aktywności Lokalnej, Fundacja Lepsze Dni, Fundacja „Niepełnosprawni Stabłowice i Przyjaciele”, Wrocławskie Stowarzyszenie Głuchych „Nadzieja” oraz grupa ONiSPRAWNI.
Fot. Fundacja SENSoR
Przy szyciu pracują osoby z różnymi niepełnosprawnościami – ze stwardnieniem rozsianym, schorzeniami psychicznymi czy osoby z ADHD. Co dziesiąta przyłbica i maseczka przekazywana jest za darmo dla medyków i strażaków. Dotychczas trafiło do nich ponad 300 maseczek i 150 przyłbic. Dochód z tych, które są sprzedawane przeznaczany jest na wynagrodzenie dla osób z niepełnosprawnością oraz cele statutowe fundacji.
- Chętnie pomagam, żeby nie siedzieć bezczynnie z założonymi rękami – mówi Magdalena Orłoś, która straciła wzrok.
Podczas akcji wolontarystycznie zajmuje się rozdzielaniem materiałów, ich praniem zanim pójdą do krojenia i liczeniem maseczek.
Podobnych miejsc w Polsce, które szyją maseczki jest sporo, by wymienić tylko niektóre jak np. Świetlica Terapeutyczna Fundacji im. Brata Alberta w Otłoczynie k. Aleksandrowa Kujawskiego, Zakład Aktywności Zawodowej w Sztumie, ZAZ w wielkopolskim Gołaszewie, ZAZ we Włocławku.
#MedycyWprzyłbicy
Z kolei Spółdzielnia Socjalna „Centrum Aktywizacji Zawodowej” z Zielonej Góry zainicjowała akcję „Medycy w przyłbicy”, która rozrosła się na całą Polskę.
- Dotąd zrobiliśmy ok. 30 tys. przyłbic, gdybyśmy mieli więcej środków na to, na pewno moglibyśmy robić ich dużo więcej. Rozdaliśmy ok. 10 tys. przyłbic za darmo, 5 tys. frontów do przyłbic wycięliśmy bezpłatnie dla inicjatywy „Przyłbica w koronie”. Resztę sprzedajemy po cenie produkcji za 2,99 i 3,99 – mówi Sylwester Pyrka, prezes spółdzielni. – Sam jestem osobą niepełnosprawną. Przy produkcji pracuje 8 osób z niepełnosprawnością, z chorobami wewnętrznymi, niepełnosprawnością intelektualną, osoby głuche i z zaburzeniami psychicznymi. Mamy dwa miejsca do produkcji przystosowane pod względem sanitarnym. Nikogo nie zwolniliśmy w tym czasie.
Fot. FB #MedycyWprzyłbicy
- Na jednej zmianie moglibyśmy zrobić 1000-1500 przyłbic, ale to się nie dzieje, bo nie mamy wystarczających środków. Zapotrzebowanie na nie jest ogromne, dobijały się do nas szpitale, domy pomocy społecznej czy inne miejsca zajmujące się osobami zależnymi. Zależy nam na tym, by przyłbice trafiały do salowych, pielęgniarek, do osób stojących w trzecim szeregu w służbie zdrowia. Rozdawaliśmy je bezdomnym, osobom niepełnosprawnym – mówi Sylwester Pyrka.
Spółdzielnia zajęła się także rozlewaniem płynów dezynfekujących, niebawem przystąpi do produkcji płynów oraz mat dezynfekujących do wejść do pomieszczeń.
Mieszkanie opieki wytchnieniowej dla służby zdrowia
W zupełnie inny sposób pomagała wrocławska Fundacja „Potrafię Pomóc”, która na co dzień wspiera na wiele sposobów osoby z niepełnosprawnością. Prowadzi m.in. mieszkanie opieki wytchnieniowej, gdzie zapewnia całodobową, specjalistyczną opiekę osobom z niepełnosprawnościami przez tydzień bądź dwa. W tym czasie ich opiekunowie mogą odpocząć. W połowie marca z powodu pandemii koronawirusa mieszkanie zostało zamknięte ze względu na to, że korzystający z niego zaliczają się do grupy wysokiego ryzyka. Jednak w tym czasie nie stało puste. Aż do końca maja mógł z niego korzystać personel medyczny zaangażowany w leczenie chorych na Covid-19. Niektórzy z nich, w obawie przed powrotem do domu i zarażeniem bliskich, bezpłatnie mogli mieszkać w mieszkaniu Fundacji.
Fot. Fundacja „Potrafię Pomóc”
- Chodziło nam o zabezpieczenie osób, które nie mogły narażać swoich rodzin. Wsparliśmy także personel poprzez przekazanie do szpitala 50 śpiworów od firmy Decathlon oraz 50 „jaśków” od prezydenta Wrocławia, aby mogli wypocząć w bardziej komfortowych warunkach – mówi Adam Komar, prezes Fundacji „Potrafię Pomóc”.
Podwójnie wykluczeni
Warszawska Klubokawiarnia „Życie jest Fajne” Fundacji Ergo Sum, w której pracują osoby z autyzmem, już wcześniej, przed pandemią pomagała ludziom w kryzysie bezdomności. W przeciwieństwie do innych miejsc, które również ich wspierają, ale w czasie pandemii zaprzestały działalności, klubokawiarnia robi co może na miarę swoich możliwości. Choć nie jest to proste, bo sama musi walczyć o przetrwanie w tym czasie.
- Spotkanie z Pawłem, bezdomnym od 20 lat, ze spektrum autyzmu, ok. dwa lata temu, złamało wszystkie nasze stereotypy o bezdomności. Okazało się, że często są to osoby nie mające wyboru, dlatego poszły na ulicę. Są to bywa osoby z doświadczeniem przemocy, chore psychiczne – im właściwie nie da się pomóc. To bardzo nas dotknęło. Zaczęliśmy więc wydawać im obiady od kwietnia zeszłego roku – opowiada Aleksandra Smereczyńska, prezes Fundacji Ergo Sum.
Gdy przyszła pandemia koronawirusa Klubokawiarnia wcześniej niż podobne miejsca została zamknięta ze względów bezpieczeństwa i wyższego ryzyka osób w niej pracujących.
- Zaraz potem zamknęły się jadłodajnie, łaźnie, miejsca udostępniania ubrań. Okazało się, że osoby w kryzysie bezdomności nie mają się nawet gdzie napić ciepłej herbaty. I znów nas to „rąbnęło”, bo jeszcze bardziej zostali wykluczeni. Zaczęliśmy więc kombinować. Wydajemy więc skromniejsze obiady, przy pomocy wielu ludzi i organizacji. Robimy też paczki, można nas wesprzeć na naszej stronie, przekazując środki na produkty do nich – mówi Aleksandra Smereczyńska.
Fot. FB „Życie jest fajne”
W pomoc angażują się wolontariusze oraz sami zatrudnieni w Klubokawiarni, ale oni nie mają bezpośredniego kontaktu z przychodzącymi po wsparcie ze względów bezpieczeństwa. Przekazane paczki idą już w tysiące.
- Wydajemy przed posiłkami ciepłą kawę i herbatę. Współpracujemy z Mobilnym Punktem Poradnictwa, który szacuje, że od marca do dziś przybyło im ok. 1500 nazwisk w kwestii pomocy w Warszawie. Do nas także przychodzą zupełnie nowe osoby, które straciły pracę i uczą się żyć na ulicy. Zaczęliśmy także na nowy sposób wydawać ubrania, piszemy w mediach społecznościowych czego konkretnie potrzebujemy, pierzemy je i przekazujemy. Nie gromadzimy tych rzeczy. Ludzie zaczęli nam masowo przynosić maseczki i to jest bardzo ważna pomoc, bo ich potrzeba bardzo dużo – podkreśla Aleksandra Smereczyńska.
Minimum 80 paczek dziennie trafia do osób w kryzysie bezdomności przygotowanych w Klubokawiarni „Życie jest fajne”, zdarzało się, że było ich 100-150, a raz nawet 400. Wszystko zależy od tego, ile osób wesprze te działania.
Obiad na wagę złota
Pomaga też Stowarzyszenie Kibiców Klubu Legia Warszawa „Niepełnosprawni Fanatycy”, którzy zaangażowali się w rozwożenie obiadów dla potrzebujących seniorów w ramach akcji #GOTOWIDOPOMOCY.
Akcję zainicjowała Fundacja Legii.
- Mamy ok. 20 osób z różnymi niepełnosprawnościami, które rozwożą darmowe posiłki dla seniorów. Są to m.in. osoby na wózkach, po amputacjach, z porażeniem. Posiłki wraz z trasą na dany dzień odbieramy z Legii i jedziemy do odbiorców obiadów. Rozwożenie trwa od 12 do 15 codziennie. W zdecydowanej większości spotykamy się z miłymi reakcjami – mówi Bartosz Pawlisiak ze Stowarzyszenia „Niepełnosprawni Fanatycy”. Sam rozwozi obiady ze swoją 6-letnią córką.
Fot. Stowarzyszenie Kibiców Klubu Legia Warszawa „Niepełnosprawni Fanatycy”
Komentarz