Floret waży mniej niż noworodek
Jak być mamą z niepełnosprawnością w Polsce? Czy ciąża niepełnosprawnych kobiet to temat tabu? Z Martą Makowską, bohaterką publikacji „Autoportret” wydanej przez Fundację Otwórz Oczy, jedną z najbardziej utytułowanych paraolimpijek uprawiających szermierkę, a przede wszystkim mamą Gabrysi, rozmawiała Paulina Malinowska-Kowalczyk.
Paulina Malinowska-Kowalczyk: Bez żadnych
obiekcji zgodziłaś się stać jedną z bohaterek broszury
„Autoportret” opowiadającej o doświadczeniach mam z
niepełnosprawnością w naszym kraju.
Marta Makowska: No, może niezupełnie. Chwila
wahania była. Dlaczego się zgodziłam? Bo kiedy byłam w ciąży
szukałam publikacji na temat niepełnosprawnych mam, pomocy,
informacji, długo miałam problem ze znalezieniem lekarza…Miałam
tysiące pytań dotyczących ciąży. I nic nie znalazłam. To mnie
bardzo rozczarowało. Dlatego się zgodziłam. Chciałam, żeby
„następne pokolenia” dziewczyn nie miały z tym problemu.
Dziwne, że na taki temat nic nie ma. Z czego to wynika?
Temat jest nieatrakcyjny, ludzie się go boją?
Myślę, że jest to temat tabu. Nie mówi się o tym, że
kobieta niepełnosprawna może być żoną…
Czyli pewnie uprawia seks…
I w następstwie zostaje matką. To nie są sfery
przewidziane dla kobiet niepełnosprawnych. Takie niestety
było do tej pory postrzeganie kobiet niepełnosprawnych w naszym
społeczeństwie..
Wróćmy do ciebie. Robisz test ciążowy, widzisz dwie
kreski - i co?
Robiłam kilka tych testów. I ciągle nic. Miałam problemy
hormonalne. Straciłam już trochę nadzieję i przestałam o tym myśleć
i robić testy. Następny test zrobiłam tak od niechcenia, na wniosek
męża. „Może byś jednak zrobiła ten test?” – Spytał. A ja: „Po co,
przecież i tak mi nic nie pokaże”. Zrobiłam, zobaczyłam dwie kreski
i byłam przeszczęśliwa.
Na zdjęciu: Marta Makowska, fot.: AMS
Jaka była reakcja rodziców?
Cieszyli się, ale widziałam, że się boją, chociaż tego nie
mówili. Czułam, że bali się o mnie, jak sobie poradzę, jak będzie
wyglądała moja ciąża. Nawet kobiety pełnosprawne różnie ciążę
znoszą. To była i radość, i strach.
W broszurze „Autoportret” przyznajesz, że miałaś problem
ze znalezieniem lekarza.
Kiedyś, gdy jeszcze nie myślałam o macierzyństwie, o
małżeństwie, byłam u endokrynologa, który stwierdził, że nie będę
mogła mieć dzieci, ponieważ jestem na wózku. Ta wizyta mną
wstrząsnęła.
Tylko dlatego, że jesteś na wózku?
Bez żadnych badań. Postawił taką diagnozę, patrząc na mnie
pierwszy raz. A raczej nie na mnie, lecz na mój wózek. Wróciłam do
domu i zaczęłam strasznie płakać. Nie skupiłam się na tym, że jego
diagnoza nie była poparta żadnymi badaniami.
A co z lekarzem prowadzącym ciążę?
Nie mogłam go znaleźć dość długo. Trafiłam do lekarza w
przychodni, w której leczyłam się na co dzień. Doktor powiedziała,
że nie podejmie się prowadzenia mojej ciąży, bo się bała.
Twierdziła, że może powinnam być prowadzona przez lekarza, który
pracuje w szpitalu, który byłby w kontakcie z oddziałem.
Spodziewała się kłopotów z tą ciążą.
Z perspektywy czasu uważasz, że jej decyzja była
roztropna?
Może kierowała się doświadczeniem zawodowym.
Albo jego brakiem.
Zapewne to był brak doświadczenia w prowadzeniu ciąży
kobiety z niepełnosprawnością. Różne są ciąże, jedne bezproblemowe,
inne problemowe. Założyła, że mój przypadek a priori” będzie
problemowy.
Jak znalazłaś lekarza? Dzwoniłaś po niepełnosprawnych
koleżankach? Kto Ci pomógł?
Zaczęłam szukać w internecie i nic nie znalazłam.
Próbowałam w wielu miejscach. W pewnej poradni szpitalnej wizyta
trwała 5 minut - nie było nawet badania. Wszystkie moje pytania
zostały bez odpowiedzi ze strony doktor. Szukałam dalej. I tak
całkiem przypadkiem trafiłam na pewnego lekarza. Na pierwszej
wizycie u niego zaznaczyłam, że mam już kilka wizyt za sobą, że
inni lekarze się nie podjęli prowadzenia mojej ciąży. Ku mojemu
zdziwieniu, jego podejście do mnie było całkowicie normalne. Nie
przestraszył się mnie, czy raczej widoku mojego wózka
inwalidzkiego. Pracował w szpitalu, mówił, że spotykał już
pacjentki z niepełnosprawnością na swoim oddziale, nie była to dla
niego nowość. Dobrze się czułam na tej wizycie, więc zakończyłam
poszukiwania.
Zamknijmy więc temat okresu ciąży. Jak jesteś
postrzegana przez córeczkę jako „mama na kółkach”? Czy to jest dla
niej coś niezwykłego? Jak przyjmuje niepełnosprawność?
Do czasu, kiedy nie poszła do przedszkola, nie zwracała
chyba sama uwagi na moją niepełnosprawność. Może była za mała.
Chociaż na osiedlowym placu zabaw byłam bardzo wyróżniającą się
mamą. Niedawno zaczęły się pytania. Wiadomo, że takiemu dziecku nie
wytłumaczy się niczego naukowo, medycznie. Pyta: „Dlaczego mamo
ciągle jeździsz?”, a ja odpowiadałam: „Bo mam chore nóżki”, „bo
moje nóżki nie mają siły chodzić”. Temat ucichł, a ostatnio ni
stąd, ni zowąd spytała: „Kiedy ty w końcu wyzdrowiejesz mamo?”. Na
razie przyjmuje to jako przejściową sytuację… Tak jak kaszel, z
którego można się wyleczyć.
Okładka broszury "Autoportret"
Wierzy, że to się kiedyś zmieni i tak jak inne mamy
będziesz biegała za nią na podwórku.
Ale mówi mi też, że będzie moim małym pomocnikiem, tak
jakby wiedziała, że będę czasem potrzebowała pomocy z jej
strony.
Na deser porozmawiajmy o sporcie. W Pekinie nie byłaś,
bo ciąża, kwalifikację na Igrzyska Paraolimpijskie w Londynie już
masz. Czy sport pomógł Ci być sprawniejszą mamą? Masz bardzo silne
ręce.
Pomógł. Wiele rzeczy musiałam robić jedną ręką. Musiałam Gabrysię
jedną ręką podnieść, włożyć do wózka, później z niego wyjąć…
Ile waży floret?
Mniej niż noworodek. Myślę, że dzięki treningom moja
kondycja fizyczna była lepsza. Często potrzeba dużo siły do opieki
nad malutkim dzieckiem.
Macierzyństwo utrudnia uprawianie sportu?
Zdaję sobie sprawę, że nie wrócę do sportu na tym samym
poziomie, co kiedyś. Nie będę trenować pięć czy sześć razy w
tygodniu - to nierealne. Ale staram się, choć nie kosztem Gaby,
swoją pasję podtrzymywać na poziomie światowym.
Igrzyska w Londynie za niespełna 200 dni. Jakie jest
Twoje nastawienie? Będzie brąz? O złoto nie pytam, choć szansa jest
zawsze, ale będzie bardzo ciężko.
Szanse na brąz są i będę starała się je wykorzystać.
Powalczę o medal.
Dziękuję za rozmowę.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz