System przed zapaścią
Coraz więcej osób zaopatruje się w słabej jakości sprzęt rehabilitacyjny. Jeszcze kilka lat temu np. na wózek elektryczny otrzymywali niemal 20 tys. zł dofinansowania. Potem z każdym rokiem coraz mniej; w 2008 roku – 13 tys. zł, w 2010 roku – 9 tys. zł, a w 2011– 6,7 tys. zł. Za tyle nie kupi się dobrego wózka elektrycznego.
Osoby z niepełnosprawnością najczęściej kupują takie urządzenia i przedmioty rehabilitacyjne, jakie mieszczą się w limitach dofinansowania. A te są bardzo małe. Do limitów dostosowują się dystrybutorzy i sprzedawcy, przygotowujący ofertę. Najlepiej widać to na przykładzie wózków inwalidzkich. Średniej klasy wózek elektryczny do poruszania się po ulicy, ze standardowym wyposażeniem, kosztuje około 16 tys. zł. Z dobrym wyposażeniem – niemal dwukrotnie więcej. Ponieważ średnie dofinansowanie w PFRON-owskim programie PEGAZ na wózek elektryczny w tym roku wyniosło ok. 6,7 tys. zł, dobre wózki znajdują się poza zasięgiem większości osób z niepełnosprawnością. W dodatku dofinansowanie otrzymuje coraz mniejsza liczba osób: w 2008 roku – 6300 osób, rok później – 4994 osoby, a w 2010 roku ledwie 942 osoby. Ponadto teraz muszą wnieść własny wkład w wysokości 15–20 proc. dofinansowania (kiedyś tylko 1 proc.). Dystrybutorzy i sprzedawcy wózków, aby zmieścić się w limicie, muszą „uszczuplać” wyposażenie wózka. Wózki otrzymują słabsze silniki, akumulatory, koła z ogumieniem, siedziska, oparcia, podparcia czy moduły sterujące. I wtedy jednak nawet najsłabszym modelom wózków ulicznych znanych producentów nie udaje się zmieścić w limicie. Udaje się natomiast wózkom chińskich producentów.
– Tak niskie limity zmuszają firmy do oferowania wózków z najsłabszymi akcesoriami i bez op cji, które ułatwiają pacjentowi poruszanie się – mówi Grzegorz Kluz z Reha Found. – Firmy mają świadomość, że jest to ze szkodą dla pacjenta. Ale co mogą zrobić, skoro PFRON obniża wysokość dofinansowania, a ceny u producentów są wysokie?
Fot.: Piotr Stanisławski
Mirosław Padjasek, szef firmy Akson, która prowadzi w Polsce sieć sklepów ze sprzętem rehabilitacyjnym, przyznaje, że z czterech rodzajów wózków elektrycznych: pokojowe, uliczne, terenowe i skutery – w cenie limitu można dziś kupić jedynie prosty skuter.
– Kiedy są tak niskie limity dofinansowania, to do nich dostosowuje się oferta rynkowa – mówi Mirosław Padjasek. – W tej chwili zmuszony jestem do sprzedawania chińskich wózków, choć nie chcę tego robić, bo są dużo gorsze, ale będę je sprzedawał, ponieważ dobre wózki, które są droższe, nie sprzedają się. Czy naszemu państwu zależy na tym, aby niepełnosprawni zaopatrywani byli w słabej jakości sprzęt? Utrzymywanie tak niskich limitów pokazuje, że decydenci nie rozumieją, co oznacza odpowiednie zaopatrzenie osób niepełnosprawnych. Wciąż mamy socjalistyczny standard zaopatrzenia, na które ludzie muszą czekać w kolejkach.
Coraz mniej
W krajach unijnych to służba zdrowia (odpowiednik naszego NFZ) finansuje osobom z niepełnosprawnością zakup wszystkich przedmiotów ortopedycznych i wózków inwalidzkich (w tym elektrycznych), bez których nie są one w stanie się poruszać. W Belgii osoba wymagająca zaopatrzenia w wózek elektryczny otrzymuje na wózek do poruszania się po domu dofinansowanie – 4680 euro, w Holandii – 5 tys. euro, w Hiszpanii – 3300 euro, w Niemczech – 4500 euro. Na wózki uliczne dofinansowanie jest wyższe, średnio o 30–50 proc. W Polsce NFZ w ogóle nie dofinansowuje wózków elektrycznych, robi to tylko PFRON. Przeznacza na ten cel mniej pieniędzy i w ciągu kilku lat zmniejszył środki przekazywane PCPR-om na rehabilitację społeczną o niemal 50 proc. (w czym mieści się dofinansowanie sprzętu rehabilitacyjnego), więc odbiło się to na poziomie i jakości zaopatrzenia osób z niepełnosprawnością. Stan ten pogarsza jeszcze NFZ, który od 13 lat nie zmienia limitu dofinansowania. Gdy dodamy 8 proc. podatek VAT, nałożony na przedmioty i środki rehabilitacyjne, z którego pieniądze wracają do kasy państwa, to w rzeczywistości na zaopatrzenie osób z niepełnosprawnością państwo przeznacza coraz mniej pieniędzy.
– Wszystko drożeje, także wózki, protezy, środki pomocnicze, zmniejszane jest dofinansowanie dla osób niepełnosprawnych, a NFZ nie zmienia limitów ustanowionych kilkanaście lat temu – dodaje Grzegorz Kluz.
PFRON wyjaśnia, że mniejsze środki na programy celowe, które nie są obligatoryjnym zadaniem Funduszu, to wynik zwiększających się wydatków związanych ze wzrostem zatrudnienia osób z niepełnosprawnością w Polsce, oraz z kryzysem ekonomicznym. W kasie Funduszu jest mniej pieniędzy na niestatutowe zadania.
– PFRON ma przedłużoną osobowość prawną na 3 lata – mówi Andrzej Sochaj, Z-ca Prezesa Zarządu PFRON ds. finansowych. – Jest to czas na stworzenie kompletnie nowej ustawy o rehabilitacji i zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, która w mojej opinii musi powstać. Powinna ostatecznie uregulować kwestie finansowania sprzętu rehabilitacyjnego. NFZ musi wreszcie przejąć pełną odpowiedzialność za finansowanie zaopatrzenia w sprzęt rehabilitacyjny osób niepełnosprawnych.
Fot. www.sxc.hu
Problemy ze sprzedażą wózków i innego sprzętu rehabilitacyjnego, których cena jest wyższa od limitów dofinansowania, ma u nas bardzo wielu producentów i sprzedawców. Znana polska firma GTM, produkująca bardzo cenione wśród osób z niepełnosprawnością aktywne wózki inwalidzkie, utrzymuje się na rynku wyłącznie dzięki rozwijanej sprzedaży na eksport. Najtańszy wózek aktywny w standardowej linii produkcyjnej GTM, produkowany w kilku rozmiarach, z 8-letnią gwarancją na ramę, kosztuje 4 tys. zł.
– Nie jesteśmy już w stanie wytwarzać tańszego standardowego wózka, to niemożliwe – mówi Marek Fudalewski, szef firmy. – Wszystko drożeje, w ciągu ostatniego kwartału np. guma o 20 proc. Gdy zaczynaliśmy, tona aluminium kosztowała 1000 dol., teraz dwa i pół raza więcej. Ile kosztowało paliwo w 2004 roku, a ile w 2011? W tym czasie wzrosły wynagrodzenia pracowników i wiele innych kosztów. To są kolosalne różnice. A limity dofinansowania się nie zmieniły. Jeśli spadnie nam sprzedaż, to będziemy zwalniać ludzi. Jedynym ratunkiem pozostaje znalezienie rynków zbytu za granicą, bo w Polsce cofamy się, system zaopatrzenia upada. Przez niskie limity kraj zalewa słabej jakości sprzęt z Chin, w który najczęściej zaopatrują się osoby niepełnosprawne.
Brak standardu
Niestety, standardowy wózek z linii produkcyjnej, jakiegokolwiek producenta, nie gwarantuje jeszcze dobrego zaopatrzenia. Osoba ze złamanym kręgosłupem, z dwu- czy czterokończynowym porażeniem, z zasady powinna mieć wózek i całe wyposażenie dobierane indywidualnie. Dopiero wtedy można uchronić ją przed pogłębieniem urazów i pojawieniem się nowych dolegliwości. Źle dobrany wózek bardziej szkodzi, niż pomaga.
– Musimy zrozumieć, że dla osoby ze złamanym rdzeniem kręgowym wybór odpowiedniego wózka jest ważniejszy, niż dla nas dopasowanie butów, by nie uwierały, nie powodowały odcisków i dobrze chroniły stopę przed skręceniem – mówi Andrzej Błasik, rehabilitant specjalizujący się w porażeniach czterokończynowych. – Osoby te są narażone na wiele dolegliwości, źle dopasowany wózek łatwo je wywoła albo pogłębi. Słaba poduszka na siedzisku to zagrożenie pojawienia się odleżyn, które potem miesiącami leczy się w szpitalu. Niedopasowane siedzisko, nieodpowiednie oparcie i podparcia, to pewne skrzywienia kręgosłupa, które trzeba rehabilitować. Istnieją specjalne mapy do pomiaru nacisków w różnych miejscach siedziska i oparcia, kiedy pacjent siedzi na wózku. Powinny być podstawą doboru odpowiedniego wyposażenia. Wystarczy o 2 cm za szeroka rama wózka i już mamy złe spozycjonowanie pacjenta. Dla osoby po złamanym kręgosłupie wózek musi być wyłącznie przygotowywany do jej rozmiarów. Taka powinna być standardowa procedura przy zakupie wózka.
Wózki przygotowywane indywidualnie z odpowiednim wyposażeniem kosztują znacznie więcej. Zwykle dwa razy tyle co wózek standardowy. Te ze specjalistycznym wyposażeniem, są jeszcze droższe. Żadne dofinansowania realizowane przez NFZ i instytucje państwowe, ich nie obejmują. Pozwolić sobie na nie mogą wyłącznie osoby, które uzyskały wysokie odszkodowania od sprawcy wypadku lub sfinansowane zostaną przez jakąś fundację.
Zdaniem Mirosława Padjaska, podstawowym problemem w zaopatrywaniu osób z niepełnosprawnością w przedmioty rehabilitacyjne w Polsce, jest brak wyznaczonych standardów. Ministerstwo Zdrowia i NFZ nie są nimi zainte-resowane, ponieważ łatwo by on obnażył ogromne braki w archaicznym katalogu zaopatrzenia i limitach dofinansowania. Tym samym wymusiłby zwiększenie środków na ten cel. Mimo wieloletniej krytyki środowiska osób z niepełnosprawnością, organizacji zajmujących się zaopatrzeniem medycznym oraz producentów urządzeń i przedmiotów rehabilitacyjnych, instytucje te nie wprowadzają zmian ani w katalogu, ani w limitach. Według szacunków, NFZ powinien co najmniej podwoić budżet na zaopatrzenie, aby zaspokoić podstawowe potrzeby osób z niepełnosprawnością w tym zakresie. Tymczasem przeznacza na ten cel ledwie 1 proc. swojego budżetu.
– Jest zrozumiałe, że Polski nie stać na taki poziom zaopatrzenia osób niepełnosprawnych, jaki mają w krajach skandynawskich, gdzie otrzymują najwyższej klasy i bardzo drogi sprzęt – mówi Mirosław Padjasek. – Ale mamy polskich producentów, jak firma Vermeiren (dawna Reha-Pol) czy GTM, którzy robią naprawdę dobre wózki w konkurencyjnych cenach. To ich ceny powinny być wyznacznikiem limitów na wózki.
Krzysztof Kliber z firmy IKAR, która zajmuje się sprzedażą i dystrybucją elektrycznych i manualnych wózków inwalidzkich głównie dla sklepów rehabilitacyjnych, dodaje, że niskie limity niszczą sieć sprzedaży.
– Cała siatka handlu, gdzie jest producent, hurtownik, dystrybutor i sklep, zanika – mówi Krzysztof Kliber. – W tej chwili hurtownik musi być indywidualnym sprzedawcą, bo jego ceny jeszcze mieszczą się w limitach. Tyle że w interesie klienta jest to, aby sprzedażą zajmowały się sklepy, bo to one są blisko niego.
Na zachętę czy w nagrodę?
Krzysztof Kliber krytycznie ocenia wprowadzone dwa lata temu w programie PEGAZ ograniczenie wiekowe w ubieganiu się o dofinansowanie na zakup wózka elektrycznego. Wykluczono z niego starsze osoby niepełnosprawne, które weszły w wiek emerytalny. A więc kobiety po 60. roku życia i mężczyzn po 65. roku. Rok później dla wszystkich zwiększono do 15 proc. udział własny przy zakupie wózka. Wcześniej wynosił tylko 1 proc.
– Wiele starszych osób z niepełnosprawnością żyjących z renty lub niskiej emerytury, zostało pozbawionych pomocy. Nie rozumiem tej filozofii, bo przecież oni też chcą normalnie funkcjonować. Podniesienie progu własnego wkładu do 15 proc. wykluczyło wielu młodych niepełnosprawnych z szansy na integrację społeczną. Dla kogoś, kto żyje z 600 zł renty, dopłacenie do wózka 1500 zł, to kosmos. Wielu nie ma takich pieniędzy. Poza tym, coraz częściej przyznawanie dofinansowania uzależnia się od aktywności. Ma być ono nagrodą za nią. A dobry wózek czy proteza zastępują nogi i z tego powodu są potrzebne – nie mają wynagradzać zasług.
Trwa dyskusja, czy pieniądze w systemie pomocy osobom z niepełnosprawnością nie powinny wspierać głównie osób podejmujących aktywność, a w minimalnym tylko stopniu osoby bierne. Polski system pomocowy w dużej jeszcze mierze „karze” za aktywność. Jeśli ktoś np. znajdzie i podejmie pracę i o złotówkę przekroczy wysokość dochodu uprawniającego do dofinansowania, to często wypada z systemu. Zarobki – zwykle dużo niższe poniżej średniej krajowej – nie pozwalają jednak na samodzielne sfinansowanie potrzebnego sprzętu. Wsparcie natomiast otrzyma osoba o niskich dochodach, niepracująca i żyjąca wyłącznie z renty. Poza tym nawet te niewielkie środki, nie zawsze wydawane są dobrze. Wiele osób zgłasza się po dofinansowanie tylko dlatego, że jest taka możliwość. I je otrzymuje, choć dany sprzęt nie jest wykorzystywany. Dotyczy to szczególnie aparatów słuchowych, ale dzieje się tak i z innymi urządzeniami i przedmiotami, w tym z wózkami.
– Nawet przedstawiciele organizacji osób niepełnosprawnych mówią o tym, aby system kierował się w stronę większego wspierania osób aktywnych i podejmujących aktywność – mówi Krzysztof Kosiński, Zastępca Dyrektora Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. – Warto to rozważyć, kiedy będą prowadzone prace nad nowym systemem. Wciąż należy jednak wspierać osoby nieaktywne, które bez tego w ogóle nic nie mogą zrobić. Na pewno należy zmienić optykę patrzenia na tę kwestię, aby w najlepszy sposób wspierać każdą z tych grup.
Andrzej Błasik uważa, że dopóki na NFZ nie zostaną wymuszone zmiany przez rząd i Ministerstwo Zdrowia, nic się nie poprawi.
– Z zaopatrzeniem jest naprawdę tragicznie, a robi się jeszcze gorzej. NFZ wydaje dodatkowe miliardy złotych na nowe lekarstwa i programy terapeutyczne, a zaopatrzenie w dobry wózek elektryczny, pielęgnacyjny, łóżko z materacem, dobrą protezę czy pionizator, zmniejszyłoby te koszty W tej nierównej walce wygrywają koncerny farmaceutyczne, niestety, przy aprobacie rządu, a przegrywają niepełnosprawni. Słucham w pracy, jak wielu narzeka na fatalne zaopatrzenie, a czas zacząć krzyczeć, bo od lat dostają z NFZ znacznie mniej, niż powinni.
Nowe rozdanie
PFRON wiele już lat wyręcza NFZ, przekazując ze swojego budżetu do samorządów setki milionów złotych, które przeznaczane są w znacznej części na zakup wózków inwalidzkich, protez, aparatów słuchowych, cewników, worków stomijnych, pieluchomajtek i innych rzeczy potrzebnych w codziennym funkcjonowaniu. NFZ robi wszystko, aby zachować utrzymywany od lat status quo i nie wydawać na zaopatrzenie pacjentów niepełnosprawnych złotówki więcej. Czas jednak zmienić ten dziwny układ, w którym funduszowi zdrowia udaje się unikać przejęcia pełnej odpowiedzialności za dużą grupę pacjentów. I na nich oszczędzać. NFZ powinien całkowicie finansować zaopatrzenie w sprzęt rehabilitacyjny, przedmioty ortopedyczne i inne środki, niezbędne pacjentom w rehabilitacji, powrocie do zdrowia i utrzymaniu sprawności funkcjonalnej. Nie PFRON. Ten powinien zajmować się wspieraniem zatrudnienia osób z niepełnosprawnością i tworzyć programy premiujące tych, którzy podejmują aktywność i samodzielność. Takiego podziału i przejrzystości brakuje w obecnym systemie wspierania osób z niepełnosprawnością.
Komentarze
-
Pożyczka
29.08.2023, 11:19 -
i-kar
21.03.2013, 13:03A Pan który tak pieknie wypowiada się jaka to szkoda że jest ograniczony wiek dofinansowania , sprzedaje wózki takie że pojeździsz tylko tydzień a potem módl się by ci się kierownica nie urwała itp. Przestrzegam Was przed tą firmą. Bo zrywają umowe licencyjną i trzeba sie sądzić.odpowiedz na komentarz -
dowód na to jak niektórzy wykorzystują dofinansowania na wózki z napędem elektrycznym
15.02.2012, 17:33mam tutaj link który pokazuje jak niektórzy są pozbawieni jakich kolwiek zasad i kombinują jak się wzbogacić na państwowych pieniądzach z PEGAZ-a http://forum.niepelnosprawni.pl/topic_show.pl?pid=167524;msg=ReplyPostodpowiedz na komentarz -
Premier przeznaczył 447 milionów dolarów na zakup bomb do F-16
09.02.2012, 20:30Sz.Państwo jak premier przeznacza 447 milionów dolarów na dozbrojenie F-16 kupując bommby bo to ważniejsze niż pomoc finansowa dla inwalidów narządu ruchu. Nic dziwnego ,że brak pieniędzy. Wkurza mnie polityka finansowa TUSKA . Sam lata sobie samolotem do żonki za darmo a inwalidzi nie mogą otrzymać dotacji na zakup samochodu by dojeżdzać do pracy, na rehabilitację. Taka jest udawana pomoc dla niepełnosprawnych w Polsce. NIE MA ŻADNEJ POMOCY.odpowiedz na komentarz -
jesteś zarozumialcem, piszesz po licho wózki, a więc jak zachorujesz i na wózek siądziesz to zrozumiesz, tylko wówczas gdy nie ruszysz tyłkiem ani nogami to zrozumiesz, a może i ręką. Indywidualny charakter odliczeń na zakup sprzętu i narzędzi istnieje. Najwidoczniej Ty nie podlegasz według swej choroby na takie odliczenia, dostałeś orzeczenie jak wielu, ale ??? Aż mnogo od niepełnosprawnych bardzo dobrze funkcjonujących, którym strasznie daleko do Niepełnosprawnościodpowiedz na komentarz
-
moim zdaniem wóżki refundowane z pieniędzy państwowych powinny być kontrolowane przez jakieś instytucję żeby nie było możliwe odsprzedanie takiego wózka bo to przecież jest oszustwo państwa i nas użytkowników wózków ja bym sam chętnie przyjoł kogoś kto by sprawdził czy mój wózek jest u mnie i czy jest właściwie użytkowany bym się miał czym pochwalić bo na prawdę dzięki wózkom elektrycznym moje życie nabrało sensu bo mogę wszędzie sobie podjechać a tak to co zostało by mi stanie przy ławce na wózku ręcznym i obserwowanie jak inni chodzą i na rowerach jeżdżąodpowiedz na komentarz
-
odp
03.02.2012, 14:49Jarosław zapytał o pewnego rodzaju dofinansowanie. Wózki typu manualny lekki były dawniej przed 2004r możliwe do kupna z dofinansowaniem dla każdego. Miało to nawet cel, że na takim nienajadroższym wózku ale lekkim Niepełnosprawnemu lżej jeździć i poruszać się nawet tylko po domu. Ale znalazł się jakiś przemądry kto wymyślił że nie wolno dofinansować wózka typu lekki niepełnosprawnym którzy nie pracują. Niech siedzą na takich za przeproszeniem okropnych wielkich ledwo skręcających wózkach, niech opiekunom i rodzinie będzie jeszcze ciężej bo ustawodawca tak chciał. Nie każdy ma wypasioną rodzinę żeby kupił za prywatne pieniądze drogi wózek a państwo skierowało pomoc na rozdawanie orzeczeń stopień rencistom socjalnym, którzy są dość zdrowi, aby pokazać światu że w Polsce niepełnosprawny uczy się studiuje podróżuje, itp, zachowania. A gdzie miejsce dla pokazania biedy najciężej chorych Niepełnosprawnych z Prawdziwego obrazuodpowiedz na komentarz -
witek22
03.02.2012, 14:36Polskie państwo powinno pokrywać 100% ,sprzętu rehabilitacyjnego,np. wózki ,łóżka, itp.odpowiedz na komentarz -
Zgadzam się z Jarosławem. Wielu niepełnosprawnych starało się o sprzęt tylko dlatego że była taka możliwość, a w rzeczywistości go nie potrzebowali. Komputery dostawały wnuki, a programy udźwiękawiające były sprzedawane. Osoba niedowidząca otrzymała komputer z udźwiękowieniem, a kilka lat później samochód, który samodzielnie prowadzi. Nie dziwi mnie, że PFRON wprowadził limity wiekowe. Skoro fundusz jest finansowany przez pracodawców niezatrudniających niepełnosprawnych, powinien finansować zadania z zakresu rehabilitacji zawodowej. Jego programy powinny wspierać aktywnych, a nie ubogich, bo to nie opieka społeczna. Najwyższa też pora, by zrobić porządek z programem „Student”. Znam sporo osób, które rozpoczęły różne kierunki studiów, żadnego nie ukończyły, ale co roku otrzymywały sporo pieniędzy. Taki system, w którym nie wyciąga się konsekwencji, zwalnia z myślenia i odpowiedzialności.odpowiedz na komentarz
-
Witam, pal licho wózki , ja bardzo proszę o podpowiedzi co Urząd Skarbowy zaliczy do "zakup i naprawę indywidualnego sprzętu, urządzeń i narzędzi technicznych niezbędnych w rehabilitacji oraz ułatwiających wykonywanie czynności życiowych, stosownie do potrzeb wynikających z niepełnosprawności, z wyjątkiem sprzętu gospodarstwa domowego; Pytam, bo wg mój US nie dał mi tutaj żadnej podpowiedzi (w zasadzie stwierdził, że nie ma takowych do odliczeń, które miałyby indywidualny charakter).odpowiedz na komentarz
-
Proteza modularna uda to koszt minimum 10 tys , a NFZ + PCPR daje maks 7 tys. Sama stopa to koszt 700-1500 zł ( w zalezności od zakładu i jego marży). Kwota 7 tys jest od lat 90 , w latach 90 proteza kosztowała 3,5 tys(nie modularna bo takie weszły do Polski po 2000 roku). Najtańsze kolano do protezy modularnej można kupić 3,5-5 tyś ( w zalezności od ...jw). Jak ktoś ma protezę modularną a dostaje pieniadze na nia to nie kupuje nowej tylko wymienia czesci bo inaczej sie nie da. A same zakłady tylko na tym rzerują. Bo nie ma cennika oficialnego tylko raz za to samo powiedza 5 tys zł a raz 1,6 zł dostosowuja ceny do majetności klienta ( proteza ktorej koszt był w sumie maks 13 tys zakład wzioł odemnie 23 tys). Taka jest prawda. NFZ z PFRONem powinien się wziaść za nich. A już pomijam jak sa traktowani sami pacjenci.odpowiedz na komentarz
-
Handel wózkami elektrycznymi na aukcjach internetowych to normalka. Udział własny powinien być taki by wyeliminował odsprzedaż tego sprzętu. Z drugiej strony pytam się dlaczego wózki manualne nie są dofinansowywane w podobny sposób?odpowiedz na komentarz
-
do walki z zalewającą nas tandetną chińszczyzną proponuję zaprosić naszych parlamentarzystów na wózkach p.p.Piechotę, Plurę i Libickiego oto kontakty: piechota@piechota.info.pl; Slawomir.Piechota@sejm.pl; tel. (71) 341-03-10 Marek.Plura@sejm.pl, tel. (32) 203-60-60, 501-670-334 e-mail:filipl@wp.pl , tel. 502042827odpowiedz na komentarz
-
polityka doprowadziła do takiej prawdy, Rozdawano dofinansowania dla studentów opłacając im naukę, a i tak większość z nich studiów nie skończyło. Kiedyś ważne było, żeby ten kto nie chodzi, wózek inwalidzki musi mieć koniecznie, zmiana co 5 lat bo na jednym więcej się nie da jeździć, rozklekotany jest. Teraz jest to nieważne. W ostatnich latach tych najsłabszych spycha się jeszcze bardziej na koniec, bo komu potrzebny jest ciężko chory?odpowiedz na komentarz
-
System przed zapascia
02.02.2012, 14:26Dokladnie Pan to ujal bez niepotrzebnych pieknych frazesow .Te firmy ktore wciskaja chinskie pseudo rechabilitacyjne i wozki niskiej ceny a tym samym marnej jakosci poiwinni wyladowac na slupach jako zdrajcy kulawych wykorzystujacy niepelnosprawnosc dó napychania swoich kas bezkarnie od lat...okropnosciodpowiedz na komentarz -
A ja się pytam, gdzie są ci wszyscy 'reprezentanci' kulawych, ci wszyscy prezesi, przewodniczący i szefowie stowarzyszeń, ngo-sów, fundacji i koalicji działających na rzecz nas niepełnosprawnych? Skoro jest tak tragicznie z zaopatrzeniem - a rzeczywiście jest bo nawet obłożnie leżący chorzy robią pod siebie gdyż NFZ daje im dwa pampersy na dzień co jest największym upokorzeniem - to dlaczego zamknęli oni usta, dlaczego nie krzyczą w tej sprawie? nie zorganizują pod sejmem albo budynkiem premiera jakiegoś protestu z niepełnosprawnymi? Dlatego, że nie chcą się narazić władzy i politykom z którymi się zbratali i z którą lubią się fotografować, bo bardziej dbają o swoją popularność i stołki na których siedzą niż problemy niepełnosprawnych, bo obrośli w piórka i przyzwyczaili się do swoich garnitórków i sukienek, do słów "panie prezesie, pani prezes", do występów w telewizji z innymi prezesami, gwiazdami i politykami, że obciachem jest już dla nich krzyczenie albo wyjście z kulawymi na ulicę. Nikt z nich nie będzie protestował, nie będzie krzyczał choćby kulawi robili pod siebie z braku pampersów. Powiedzą raczej "to nic nie da". Reprezentują już tylko siebie i te wszystkie programy jakie potworzyli z powodu unijnej kasy. Są tak zarobieni po łokcie w swoich programach, w umizgiwaniu się do władzy, w spotkaniach z nimi, organizowaniu konferencji i sympozjów, że dramatu zwykłych ludzi, także w zaopatrzeniu nie widzą. Ludzie przecież to widzą.odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz